Ok. 200 osób protestowało w poniedziałek 19 marca przed centrum dystrybucyjnym sieci Jysk w Radomsku. Związkowcy zablokowali wjazd i wyjazd centrum na 3 godziny. Solidarność domaga się podwyżek płac dla pracowników sieci.
– Ta blokada to ostatnie ostrzeżenie. Jeżeli nasz pracodawca nadal będzie ignorował dialog społeczny i nie zasiądzie do rozmów na temat podwyżek płac, będziemy zmuszeni podjąć dużo bardziej drastyczne formy protestu. Przygotowaliśmy już harmonogram akcji protestacyjnych na naj- powiedział Przemysław Kowalski, przewodniczący Solidarności w Jysk.
Centrum dystrybucyjne w Radomsku oprócz sklepów w Polsce obsługuje markety Jysk m.in. na Słowacji, Węgrzech Ukrainie w Czechach i krajach bałkańskich. W poniedziałkowej akcji protestacyjnej pracowników sieci wsparli przedstawiciele handlowej Solidarności oraz związkowcy z innych branż, w tym górnicy z kopalni Bobrek-Centrum w Bytomiu. – Przywieźliśmy ze sobą trąbki gwizdki i transparenty. Protest był głośny, ale spokojny. Po godzinie 14, kiedy pracę skończyła pierwsza zmiana pracowników centrum, większość dołączyła do naszego protestu. – mówi Alfred Bujara, przewodniczący Sekretariatu Krajowego Banków Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.
W trakcie pikiety przedstawiciele dyrekcji centrum zaprosili delegację związkowców na teren zakładu. – Mieliśmy nadzieję, że ktoś z dyrekcji wysłucha naszych postulatów. Okazało się jednak, że dyrektor nie miał zamiaru się z nami spotkać. Rozmawialiśmy na korytarzu z panią kadrową oraz ze specjalista do spraw. technicznych To pokazuje jak Jysk traktuje swoich pracowników i dialog społeczny – mówił Przemysław Kowalski.
Jak przekonuje Alfred Bujara, w opinii związkowców proces unikania rozmów na temat podwyżek płac trwa w Jysk już od dłuższego czasu. Spór zbiorowy w firmie rozpoczął się w październiku zeszłego roku, jednak od tego czasu nie odbyło się ani jedno spotkanie w ramach mediacji. – Pracodawca nie chciał spotkać się w Katowicach, chociaż to tutaj znajduje siedziba organizacji związkowej i także ze Śląska pochodził mediator wyznaczony przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Następnie pracodawca zażądał odwołania mediatora, zarzucając mu stronniczość. Według nas jest to celowe paraliżowanie rozmów i utrudnianie prowadzenia sporu, a więc łamanie prawa o czym zawiadomiliśmy organy ścigania. Postępowanie w tej sprawie jest w toku – zaznacza szef handlowej Solidarności.
Solidarność w Jysk domaga się 40 proc. podwyżki wynagrodzeń dla wszystkich pracowników sieci. – W zeszłym roku znacznej części z nas obcięto etaty o jedną czwartą, a nawet o połowę. Z obniżeniem wymiaru czasu pracy wiążą się oczywiście niższe wynagrodzenia, a nawet pełnoetatowi pracownicy naszej sieci zarabiają w okolicach płacy minimalnej. W odróżnieniu od rodzimej wielu innych krajów europejskich, Jysk w Polsce notuje zyski i ciągły wzrost obrotów. W nagrodę za ciężką pracę i dobre wyniki od kliku lat nasze wynagrodzenia stoją w miejscu – podkreślił Przemysław Kowalski. – Jysk na swoich stronach internetowych chwali się poszanowaniem związków zawodowych oraz dbałością o dialog społeczny i w rodzimej Danii rzeczywiście tak jest. W Polsce niestety naszym zdaniem firma stosuje zupełnie inne standardy – dodał Alfred Bujara.
Jysk zatrudnia w Polsce w swoich sklepach oraz w centrum dystrybucyjnym w Radomsku przeszło 1400 osób. Wynagrodzenia pełnoetatowych pracowników wahają się od 1500 do 1800 zł brutto.