W maju i czerwcu najprawdopodobniej 3 tys. pracowników Tesco Polska w całym kraju straci pracę – informują związkowcy z Solidarności z tej sieci handlowej. W tym tygodniu pracodawca poinformował działające w firmie związki zawodowe o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych, które obejmą 10 proc. pracowników. Redukcję zatrudnienia uzasadnia reorganizacją pracy.
– Natychmiast zwróciliśmy się do pracodawcy o przekazanie nam konkretnych informacji na ten temat. W naszej ocenie tak lakoniczne powiadomienie narusza prawo. Informacja o wypowiedzeniach powinna m.in. jasno wskazywać ich przyczyny i grupy pracownicze, które nimi zostaną objęte. Musi w niej też zostać określona dokładna liczba wypowiedzeń – mówi Elżbieta Jakubowska, przewodnicząca Solidarności w Tesco Polska.
Związkowcy zapowiadają, że zrobią wszystko, by przed zwolnieniami uchronić zwłaszcza pracowników po 50. roku życia i matki samotnie wychowujące dzieci. – Zgodnie z prawem na negocjacje z pracodawcą mamy 20 dni, ale przecież przed nami jest długi weekend. W tym czasie niemożliwe będzie podjęcie przez nas jakichkolwiek działań. Jesteśmy przekonani, że to celowa strategia pracodawcy – stwierdza Sławomir Rarok, wiceprzewodniczący związku w Tesco.
Wiadomość o zwolnieniach grupowych jest dla pracowników Tesco ogromnym zaskoczeniem. – Od trzech lat pracodawca realizuje redukcje zatrudnienia poprzez indywidualne wypowiedzenia pracy. Załogi marketów są już bardzo okrojone, a w rezultacie obciążenie pracą jest ogromne. W tej sytuacji nikt nie spodziewał się zwolnień, a tym bardziej grupowych. Podejrzewamy, że część zwolnionych zastąpią osoby z agencji pracy tymczasowych, zatrudnione na umowy śmieciowe – mówi Jakubowska.
Z dotychczasowych obserwacji związkowców wynika, że firma pozbywa się przede wszystkim stałych pracowników, z umowami na czas nieokreślony. – Najczęściej są to ludzie po 50. roku życia. Pracodawca argumentuje, że są nieefektywni, często chorują, źle rozliczają się na kasie. Jesteśmy przekonani, że i tym razem tak będzie – mówi Sławomir Rarok.
Związkowcy twierdzą, że zyski sieci Tesco w dużej mierze osiągane są poprzez cięcia kosztów pracowniczych. Argumentują, że w ciągu ostatnich trzech lat w Polsce przybyło 100 sklepów Tesco, a zatrudnienie w sieci się nie zwiększyło. – Jeszcze kilka lat temu nasza firma, przy dużo mniejszej liczbie marketów, zatrudniała ponad 30 tys. pracowników. Teraz jest ich 28 tys., a sklepów wciąż przybywa – dodaje Elżbieta Jakubowska.