Zatrzymać hiperwyzysk
Jeśli wielkim zagranicznym sieciom handlowym uda się zablokować działalność związków zawodowych, to hipermarkety staną się dobrze zorganizowanymi obozami pracy.
Administrowany przez NSZZ Solidarność portal www.hiperwyzysk.pl istnieje już od blisko roku. Przedsięwzięcie jest pożyteczne z dwóch powodów. Pracownikom obecnych w Polsce transnarodowych sieci handlowych umożliwia bezpieczne zgłaszanie wszelkiego rodzaju problemów czy trudności, jakie z powodu pracy w tym sektorze stają się ich udziałem.
Wśród pracodawców, którzy najczęściej trafiali na listę portalu, znajdują się Tesco Polska (176 zgłoszeń), Carrefour Polska (123 przypadki), Real Polska (84) i Jeronimo Martins Polska (63 zgłoszenia). To właśnie te firmy przodują w niechlubnej rywalizacji, następne za nimi sieci Kaufland i Auchan mają już o połowę mniej zgłoszeń niż czwarty na liście koncern portugalski (po 34 każda). Oznacza to, że na czołową szóstkę przypada ponad pięćset (514), z około sześciuset zgłoszeń, a to skłania do wniosku, że mamy do czynienia z prawidłowością, a nie czysto losowym rozkładem zdarzeń.
Polscy pracownicy sieciówek częściej skarżyli się na pracę wykraczającą poza ustalony zakres obowiązków, przemęczenie, złe odnoszenie się kadry zarządzającej, z mobbingiem włącznie, także na związany z tym stres – niż na zbyt niskie zarobki. A nagminne zastępowanie stałych pracowników osobami z firm zewnętrznych, nadmierne manipulowanie czasem pracy oraz dyskryminacja za przynależność do związków sprawiają, że pracę w sieciach handlowych często postrzega się w Polsce jako nowoczesną formę niewolnictwa.
Carrefour Polska: swoich zwalniamy
Kadra długoletnich pracowników, którzy zaczęli pracę w sieciach marketów i dyskontów zaraz po ich wejściu na polski rynek, stale się wykrusza. I to wcale nie z powodów naturalnych, pokoleniowych, bo wielkie zagraniczne firmy handlowe trafiły do nas dopiero kilkanaście lat temu.
– Dziś chyba nie ceni się doświadczenia pracownika, ani jego wiedzy, bo zbyt często zastępuje się go osobą z agencji pracy tymczasowej – mówi Alicja Forysiak, przewodnicząca MOZ „S” w Carrefour Polska. – Trudno przecież oczekiwać, żeby wymagającego klienta obsłużył fachowo ktoś, kto nie zna specyfiki pracy w handlu ani nawet nie stara się jej poznać. Zresztą dlaczego miałby to robić? Pracuje tu tylko chwilowo, za niewielkie pieniądze, więc nie czuje szczególnego związku z firmą.
Polityka tzw. cięcia kosztów sprawia, że w sklepach sieci handlowych coraz częściej pracują starsze panie: emerytki i rencistki, bo pracodawcom ich zatrudnianie się opłaca. Chętnie też zatrudnia się niepełnosprawnych, niekiedy do zajęć, które zamiast dać im poczucie samorealizacji i społecznej przydatności, mogą stać się raczej źródłem emocjonalnego dyskomfortu. Dotyczy to zwłaszcza pracy na stanowiskach kasowych.
Elastyczność: panaceum czy patologia
Z perspektywy „S” w polskiej sieci Carrefour, praca ponad siły i stres wywołany niepewnością zatrudnienia (pracowników na umowach zastępuje się ludźmi z firm zewnętrznych), to najbardziej palący problem. Ważniejszy nawet od zarobków, które przecież w tej firmie pozostawiają wiele do życzenia.
– Redukcja kasjerów, która trwała od jesieni do marca, miała na celu zastąpienie osób na umowach, pracownikami z agencji, bo takim, gdy w sklepie nie ma ruchu, można powiedzieć, teraz idź do domu i przyjdź rano – wyjaśnia Paweł Skowron, wiceprzewodniczący Solidarności w Carrefourze.
Niższe koszty zatrudnienia, dyspozycyjność, pełna elastyczność harmonogramu godzin pracy, wreszcie brak jakichkolwiek uprawnień pracowniczych czy socjalnych pracowników z firm zewnętrznych czynią ich bardzo atrakcyjną siłą roboczą.
– Ale to, co jest atutem dla pracodawcy widzącego w cięciu kosztów panaceum na wszelkie zło, dla zatrudnionych, także tych z agencji, staje się udręczeniem, a w wymiarze społecznym każe mówić o daleko posuniętej patologizacji rynku pracy – ocenia Skowron.
Milczenie wilków
Mimo pewnych trudności, jakie przeżywał ostatnio francuski gigant handlowy (druga co do wielkości obrotów po amerykańskim Wal-Marcie firma w świecie), polski segment Carrefoura zwiększył sprzedaż i zysk. Jednocześnie w ciągu kilku ostatnich lat zbił zatrudnienie z 25 do niespełna 15 tysięcy własnych pracowników.
Trzeba jednak pamiętać, że zyski dla Carrefoura wypracowuje także kilka tysięcy zatrudnionych przez agencje pracy tymczasowej. Związkowcy oceniają, że co czwarty, a może nawet co trzeci zatrudniony w sklepach ich sieci nie jest pracownikiem firmy, co oznacza, że ogólne zatrudnienie sięga w firmie około 20 tys. osób.
To wielkości szacunkowe, ale trudno o inne, skoro biuro prasowe Carrefour Polska, mimo zapewnień, że właśnie przygotowują odpowiedź na pytania „TS”, żadnych danych do czasu zamknięcia numeru nam nie udostępniło.
Siódme poty, krociowe zyski
– Osoby z agencji trzeba przyuczyć i ten obowiązek spada na nas. A ponieważ rotacja wśród nich jest dość duża, to i nam przybywa sporo dodatkowych zajęć – tłumaczy powody swego chronicznego przemęczenia stały pracownik Carrefoura. – Nieraz, gdy człowiekowi już naprawdę brak sił, kierownik działu czy sklepu mobilizuje nas do pracy krzykiem.
Ale nadmierne przeciążenie obowiązkami, niskie zarobki czy praca pod presją, to w zasadzie bolączka pracowników wszystkich sieci. Szczególne rozżalenie osób zatrudnionych w handlu sieciowym wywołuje fakt, że wykonawcami rygorystycznej strategii cięcia kosztów i wypracowywania zysków dla zagranicznego pracodawcy, jest polski menedżment średniego i wyższego szczebla.
– Wiemy przecież, że zalecenia przychodzą z zagranicznej centrali, ale wyciskaniem siódmych potów i krociowych zysków dla sieciówek zajmują nasi rodacy, którzy dla swoich osobistych korzyści, bo owszem, płacą im za to naprawdę dużo, są gotowi zapomnieć nie tylko o zwykłej przyzwoitości, ale również o obowiązującym w Polsce prawie – mówi „TS” pracownik jednej z największych sieci.
Jeronimo Martins Polska: Zeznania uczciwego menedżera
Na szczęście, nie zawsze tak się dzieje. Rafał K., 30-letni politolog z Sosnowca, który był zatrudniony w Jeronimo Martins Polska (sklepy Biedronka oraz sieć aptek Bliska i drogerii Hebe) na stanowisku menedżera do spraw relacji pracowniczych i tworzenia polityki związkowej, nie potrafił zaakceptować jawnie antyzwiązkowych, choć oczywiście kamuflowanych przez firmę poczynań. K. zapisał się do Solidarności i zeznawał w sądzie na korzyść Roberta Tobolskiego, któremu nie przedłużono umowy o pracę w JMP za przynależność do organizacji związkowej.
– Powód, jak i inne 53 osoby, będące członkami NSZZ Solidarność, nie otrzymały propozycji przedłużenia umowy o pracę jako element systemowego działania pracodawcy. Była to zaplanowana, świadoma akcja wymierzona przeciwko NSZZ „S”, w celu zmniejszenia liczebności związku oraz dla stworzenia wśród członków i sympatyków związku przekonania, że członkostwo w związku zawodowym może oznaczać problemy, łącznie z możliwością utraty zatrudnienia – mówił Rafał K. podczas rozprawy przed sądem pracy w Ciechanowie, 17 kwietnia 2012 roku.
Świadek K. zeznał, że według wiedzy, którą dysponuje, decyzja o antyzwiązkowej akcji została „podjęta na najwyższym poziomie zarządzania w firmie”. Powiedział też, że istniejące w JMP procedury antydyskryminacyjne i antymobbingowe nigdy dotąd nie zadziałały na rzecz poszkodowanych pracowników. W ocenie świadka, te procedury, choć formalnie istnieją, praktycznie są martwe.
W stronę Trzeciego Świata
Organizacja związkowa „S” w Jeronimo Martins ma nadzieję, że ujawnienie przed sądem antyzwiązkowej strategii w polskiej części handlowego potentata z Portugalii pozwoli zatrzymać i wyeliminować skrywaną, lecz w świetle naszego prawa krajowego nielegalną próbę rugowania związków zawodowych z firmy.
– Jeśli wielkim zagranicznym sieciom handlowym uda się blokada działalności związków zawodowych, to w praktyce staną się one dobrze zorganizowanymi obozami pracy – powiedział Alfred Bujara, przewodniczący krajowej sekcji handlu „S”, komentując ujawnienie antyzwiązkowych poczynań w portugalskim koncernie. – Sytuacja jest krytyczna. Bez pomocy polityków, bez poprawienia prawa, które dziś zapewnia pracodawcom przewagę i poczucie bezkarności, rynek pracy w Polsce będzie szybko zmierzał w stronę Trzeciego Świata.
Waldemar Żyszkiewicz („Tygodnik Solidarność” nr 33, z 10 sierpnia 2012 r.)