źródło: 

 

Wśród pracowników Lidla narasta coraz większe rozgoryczenie tym, jak są traktowani. Tymczasem zarząd firmy próbuje ukrócić protesty próbami wyrzucenia z pracy szefowej zakładowej „Solidarności” Justyny Chrapowicz i wiceszefa Artura Szuszkiewicza. „Gazeta” dotarła do dokumentów, jakie w tej sprawie krążą między obiema stronami.

We wtorek w Katowicach doszło do kolejnego w ostatnich miesiącach protestu pracowników Lidla. Zakładowa „Solidarność” zorganizowała akcję, w trakcie której jej uczestnicy płacili za produkty w kasach jednogroszówkami. Kupione w ten sposób artykuły spożywcze mają trafić na cele charytatywne.Po co to wszystko? By zwrócić uwagę na warunki pracy w sklepach Lidla. – W sklepach rosną obroty, towaru jest coraz więcej, a pracowników coraz mniej. Dzisiaj na zmianie pracuje od trzech do sześciu osób, w zależności od obrotów sklepu. Jeszcze kilka lat temu liczba pracowników była większa o dwie-trzy osoby. Ponadto od jakiegoś czasu Lidl zatrudnia w sklepach wyłącznie na trzy czwarte lub na pół etatu – tłumaczyła ostatnio Justyna Chrapowicz, przewodnicząca „Solidarności” w sieci Lidl.Chrapowicz i jej zastępca Artur Szuszkiewicz od dłuższego czasu są na cenzurowanym u szefostwa Lidla. Konflikt osiągnął już punkt kulminacyjny – są nim spór zbiorowy wytoczony przez „S” zarządowi Lidla oraz zakusy tegoż zarządu, by usunąć wspomnianą dwójkę z pracy. „Gazeta” dotarła do dokumentów, jakie w tej sprawie krążą pomiędzy prawnikami reprezentującymi zarząd Lidla a Waldemarem Krencem, przewodniczącym zarządu Regionu Ziemi Łódzkiej „Solidarności”. Dlaczego akurat z nim? Bo właśnie w regionie łódzkim zarejestrowana jest „S” z Lidla.

Szefostwo „S” na bruk

Pisma do Krenca zatytułowane są jako „konsultacje zamiaru rozwiązania umowy bez wypowiedzenia”. Dalej prawnicy tłumaczą, dlaczego Chrapowicz i Szuszkiewicz mają wylecieć z pracy. Powodów jest sporo, ale skupiają się wokół dwóch głównych zarzutów. Pierwszy to posługiwanie się dokumentami i pismami, pod którymi złożone zostały nieprawdziwe, sfałszowane podpisy niektórych członków „S”. Drugi zaś to „organizowanie i prowadzenie wielu bezprawnych akcji protestacyjnych”, w tym w szczególności w Warszawie, Katowicach, Białymstoku, Koszalinie,Poznaniu, Jeleniej Górze i Łodzi.

Ich bezprawność – zdaniem prawników reprezentujących Lidla – polegała na tym, że „Solidarność” przed protestem „nie wyczerpała procedur wymaganych przy rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Ponadto akcje prowadzone były na terenie sklepów i miały na celu blokowanie kas, a więc utrudniały innym pracownikom wykonywanie pracy. Te z kolei akcje, które prowadzone były na zewnątrz – np. na parkingach zagrażały „mieniu należącemu do pracodawcy oraz klientów sklepu, jak i ich bezpieczeństwu”.

Trzecim zarzutem postawionym Justynie Chrapowicz jest bezprawne korzystanie ze zwolnienia od pracy. Chrapowicz miała przekazywać zarządowi Lidla nieprawdziwe informacje o zawyżonej liczbie członków „Solidarności”, dzięki czemu dostawała więcej dni wolnych od pracy na załatwianie spraw związkowych.

Cały dokument prawnicy kończą zapewnieniem, że zarząd Lidla pozostaje otwarty na prowadzenie dialogu z „S”.

„S”: zawiadomcie prokuraturę

Adresat tych listów, Waldemar Krenc, w odpowiedzi pisze, że przyjął je z „niedowierzaniem i wielkim oburzeniem”. I sam wytacza działa przeciw Lidlowi – a też ma ich wiele. Według niego szefostwo Lidla to „arbitralny cenzor”, bo utrudniało uzyskanie lokalu dla zakładowej „S”, nie zgodziło się na wykorzystywanie adresu jednego ze sklepów do korespondencji ze związkowcami i nakazało spotykać się im tylko poza siedzibą Lidla.

Frenc uważa, że wszystkie zarzuty wobec „S” są bezpodstawne, ale jeśli szefostwo Lidla uważa inaczej, to ma dla nich radę – niech zawiadomią policję i prokuraturę. „Zamiar rozwiązania umowy o pracę z działaczami związkowymi w związku z prowadzoną przez nich działalnością związkową jest uzurpowaniem sobie prawa do interpretacji prawa przysługującego organom państwa polskiego” – pisze Krenc. I metody, jakimi posługują się reprezentujący Lidla pełnomocnicy nazywa „standardami białoruskimi”. Zachęca też do wycofania się z zamiaru wyrzucenia z pracy Chrapowicz i Szuszkiewicza oraz podjęcia z „S” prawdziwego dialogu.

Co na to zarząd Lidla? Na razie nie wiadomo. Oficjalnie bowiem łódzka „Solidarność” jeszcze na pismo… nie odpowiedziała. List Krenca taką odpowiedzią nie jest. – Nasi prawnicy mają jeszcze jeden dzień na oficjalne stanowisko, więc jeszcze nie wiadomo, jak sprawy potoczą się dalej – mówi Krenc.

Translate »