21 lutego przed Lidlami w całym kraju członkowie Solidarności organizowali pikiety i rozdawali klientom ulotki informujące m.in. o trudnych warunkach pracy i łamaniu praw pracowniczych i związkowych osób zatrudnionych w tej sieci dyskontów. Żądali też przywrócenia zwolnionych z pracy liderów zakładowej „S” w Lidlu.

– Słyszałem ostatnio w reklamach, że w Lidlu jest tydzień azjatycki. Nie tylko tydzień. W Lidlu jest cały rok azjatycki, niedługo może będzie afrykański, bo tak się traktuje tu pracowników. Albo zarząd Lidl Polska dostosuje się do prawa w naszym kraju, albo niech wraca do Niemiec – powiedział przewodniczący Solidarności Piotr Duda podczas akcji protestacyjnej przed jednym ze sklepów sieci w Katowicach.

Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności zwrócił uwagę, że w Niemczech, skąd Lidl się wywodzi, nikt nie ośmieliłby się tak traktować pracowników i zwalniać działaczy związkowych. – Dlaczego szefowie Lidla w Niemczech prawa przestrzegają, a Polskę traktują jak afrykańską kolonię? Nie może być tak, że traktujecie nas Polaków, pracowników, związkowców jak niewolników, że prawo macie gdzieś – mówił szef śląsko-dąbrowskiej „S”.

– Chciałbym zaapelować do zarządu Lidla w Polsce, aby się opamiętali. Jeszcze jest czas na

rozmowy, ale warunkiem jest to, aby związek zawodowy Solidarność, który powstał w Lidlu, nie był dyskryminowany, aby mógł swobodnie działać. Jednak jeżeli chcecie wojny, my jesteśmy na nią przygotowani i albo się dostosujecie do prawa w naszym kraju, albo wracajcie do Niemiec – dodał Piotr Duda.

W pikiecie w Katowicach obok Piotra Dudy i Dominika Kolorza uczestniczyła też przewodnicząca Solidarności w Lidl Polska Justyna Chrapowicz. Tłumaczyła, że związek w Lidlu nie domaga się rzeczy niemożliwych, tylko elementarnego szacunku wobec pracowników i przestrzegania praw pracowniczych. – Pracodawca dba tylko o swoje zyski, nie patrząc na to, że my, jako pracownicy, wypracowujemy im te zyski – mówiła przewodnicząca.

Jednym z najważniejszych postulatów „S” z Lidla jest zmniejszenie obciążenia pracą oraz poprawa warunków pracy zatrudnionych sklepach i centrach dystrybucyjnych. – Kasjerka w Lidlu musi w ciągu godziny zeskanować 1800 produktów, taka jest norma efektywnościowa, z której kasjerki są rozliczane. Prawie połowa pracowników nie ma stałej umowy o pracę, znaczna część jest zatrudniona na niepełny etat. Obroty sieci rosną z roku na rok, a pracowników jest coraz mniej. W niektórych sklepach zatrudnienie w ciągu kilku ostatnich lat zostało zmniejszone o jedną trzecią – wyliczał Alfred Bujara, przewodniczący handlowej Solidarności.

Konflikt w sieci Lidl trwa od wielu miesięcy. Pracownicy domagają się poprawy warunków pracy oraz poszanowania praw pracowniczych i związkowych. W grudniu 2013 roku kierownictwo Lidla dyscyplinarnie zwolniło przewodniczącą i wiceprzewodniczącego zakładowej organizacji Solidarności w tej sieci marketów, zarzucając im m.in. organizację nielegalnych akcji protestacyjnych. Stało się to bezpośrednim powodem ogłoszenia ogólnopolskiej akcji. Komisja Krajowa NSZZ Solidarność zaapelowała do członków i sympatyków związku o powstrzymanie się od robienia zakupów w sklepach Lidla do końca lutego. Liderzy związku zapowiedzieli, że jeśli prowadzona w lutym akcja protestacyjna nie doprowadzi do zmiany postawy zarządu Lidl Polska, protest zostanie zaostrzony.

 

Translate »