Ok. 700 osób pikietowało 9 września przed siedzibą zarządu spółki Lidl Polska w Tarnowie  Podgórnym. Solidarność domaga się poprawy warunków pracy w sklepach i centrach dystrybucyjnych należących do tej sieci handlowej oraz przywrócenia do pracy zwolnionych działaczy związkowych.

 

– Przyjechaliśmy tutaj z całej Polski, żeby głośno zaprotestować przeciwko łamaniu podstawowych praw pracowniczych i związkowych w sieci Lidl. Zarząd tej firmy nie chce z nami rzetelnie rozmawiać przy stole negocjacyjnym, dlatego o naszych postulatach musimy mówić na ulicy. – powiedział po zakończeniu pikiety Alfred Bujara, przewodniczący Sekretariatu Krajowego Banków Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.

Podczas trwania akcji protestacyjnej szef handlowej Solidarności mówił m.in. o podwójnych standardach traktowania pracowników w Lidl. Przekonywał, że w Niemczech skąd pochodzi ta sieć handlowa są oni traktowani nieporównywalnie lepiej niż w Polsce. – Stosunek kosztów osobowych do obrotów sklepów jest u nas ok. 3 razy mniejszy, niż w Niemczech. Polscy pracownicy przynoszą koncernowi gigantyczne zyski, ale ich wynagrodzenia są kilkakrotnie niższe od tych w Niemczech. Z kolei ceny wielu produktów w sklepach u nas i na Zachodzie są porównywalne – podkreślał Bujara.

 

Podczas pikiety protestujący wręczyli przedstawicielom zarządu spółki petycję z postulatami. – Odebrały ją od nas osoby nie mające umocowań do negocjacji ze związkami zawodowymi. Uzyskaliśmy jednak zapewnienie, że zostanie ona przekazana członkom zarządu sieci – mówi przewodniczący.Handlowa Solidarność zarzuca kierownictwu polskiego oddziału sieci Lidl brak woli podjęcia rzeczywistego dialogu ze stroną społeczną oraz żąda przywrócenia do pracy działaczy związkowych, którzy w ocenie „S” zostali zwolnieni niezgodnie z prawem. W grudniu ubiełego roku, 11 miesięcy po powstaniu w Lidlu organizacji związkowej jej przewodnicząca Justyna Chrapowicz oraz jej zastępca Artur Szuszkiewicz otrzymali wypowiedzenia z pracy. Sprawa ta została skierowana do sądu pracy.

Jednym z postulatów Solidarności w Lidl jest również zwiększenie stanu zatrudnienia. Jak podkreślają związkowcy pracowników w sklepach i centrach dystrybucyjnych jest za mało, a zakres ich obowiązków jest stale poszerzany. – Pracownik musi robić wszystko na raz. M.in. obsługiwać klientów na kasie, układać towar na półkach, uzupełniać braki, a w międzyczasie wypiekać pieczywo w sklepowym piecu. To praca ponad siły – przekonuje Alfred Bujara.

Pracownicy Lidla skarżą się również na to, że są zatrudniani na czas określony i w niepełnym wymiarze godzin. – Podczas naszych wcześniejszych protestów, Lid chwalił się, że podniósł płace w swoich sklepach i teraz na „dzień dobry” pracownik zarabia tam ponad 2 tys. brutto. Co z tego skoro pracownicy są zatrudniani na niepełny etat i zamiast tych 2 tys. dostają np. 1300 zł brutto – wskazuje Alfred Bujara.

 

 

Translate »