Dziennik Metro
Z wrocławskiego centrum logistycznego Amazona zaczęli zwalniać się pierwsi pracownicy. – Nie da się tak zapieprzać. Skaner tobą kieruje. Pokazuje, gdzie masz podejść, i zaczyna odliczać ci czas: 26 sekund, 18, 7 – na dotarcie na miejsce. I tak przez 10 godzin. A przed tobą wciąż nieskończona ilość paczekO pracy w centrum logistycznym Amazona na Bielanach Wrocławskich opowiada nam pracownik, który niedawno stamtąd odszedł. Prosi o nieujawnianie jego nazwiska.

 

 

Nic nie da się nadrobić

Wykonujesz trzy czynności: chodzisz, skanujesz, przenosisz. I tak przez 10 godzin. Skaner tobą kieruje. Pokazuje gdzie masz podejść i zaczyna odliczać ci czas: 26 sekund, 18, 7 – na dotarcie na miejsce. Za każdym razem czas jest inny, ale zawsze tak samo jest go niewiele. Jeśli nie zdążysz w czasie, jaki wyliczył ci system, twój menedżer może wysłać ci wiadomość. KorpoSMS-a na skaner: „pracuj szybciej”. Twój szef widzi wszystko, co robisz. Jeśli się zatrzymasz – widzi to. Jeśli się pomylisz – widzi to. Pomyłkę możesz zgłosić, ale nie możesz jej cofnąć.

A przed tobą wciąż nieskończona ilość paczek. Będąc operatorem nie jesteś w stanie pracować tak, żeby w ciągu godziny zrobić więcej i mieć dzięki temu przerwę na fajkę. Bez względu na to ile zrobisz, w następnej godzinie będziesz tak samo załadowany pracą. Zawsze jest więcej do wykonania, niż możesz zrobić. Nie możesz odpocząć czy rozłożyć sobie pracy. Towar wciąż napływa. „Syzyfowe prace” czytałeś. Nie myślałeś, że będziesz je robił. Musisz równomiernie pracować przez dziesięć godzin. Przed tobą nieskończona ilość paczek. Świat nie przestaje kupować, a ty musisz mu to dostarczyć.

Co słyszałeś

Nigdy nie kupiłeś niczego w Amazonie. Przecież nie ma polskiej strony, a ty nie czytasz po angielsku. Przed otwarciem centrum logistycznego na Bielanach znalazłeś teksty o warunkach pracy w takich samych miejscach na Zachodzie. Słyszałeś o strajkach w niemieckich oddziałach, krótkich terminach realizacji zadań, skrajnej presji na zwiększanie wydajności oraz złych zasadach organizacji pracy. Słyszałeś o poleceniach spływających na skaner co 33 sekundy przez 10 godzin w Anglii, ale też stawce godzinowej o 0,2 funta wyższej od minimalnej. I czytałeś, że firma obiecywała, że w Polsce nie powtórzy tych błędów, że będzie bliżej pracownika.

Nowy Tygodnik Wrocław już w kioskach

Amazon zazwyczaj się nie reklamuje, wierząc w swoją renomę i marketing szeptany, ale jego logo zobaczyłeś na koszulkach piłkarzy Śląska w meczu z Lechem Poznań. Na stadionie rozdawano też ulotki zachęcające do pracy w magazynach. Stawki godzinowe od 12,50 zł dla pracowników fizycznych, dla operatorów wózków od 16 zł, do tego darmowy dojazd na terenie miasta i obiady za złotówkę. Zarobisz tyle samo, co w Niemczech. Tylko w innej walucie. Nie masz pracy, wchodzisz w to.

Nie rozróżnisz dnia od nocy

Praca jest w systemie, którego nie znasz. Twoje szkolenie trwało kwadrans. Pracujesz dziesięć godzin dziennie przez cztery dni w tygodniu, od niedzieli do środy, albo od środy do soboty. Firma promuje ten system jako korzystny. Teoretycznie masz w tygodniu „dodatkowy” dzień wolny. To fikcja, bo chociaż pracujesz 40 godzin tygodniowo, tak jak w każdej innej firmie, to jesteś po czterech dziesięciogodzinnych dniach tak zmęczony, że cały ten „dodatkowy” dzień wykorzystujesz na dojście do siebie. Jest jeszcze tzw. donut, czyli poniedziałek, wtorek, czwartek i piątek. Zakład musi być zawsze w pełni obsadzony. Pieniądz nie śpi.

Zaczynasz o szóstej, więc musisz być po piątej na miejscu. Transport zakładowy z dworca wyjeżdża przed piątą. Z domu wychodzisz o czwartej i jedziesz nocnym. Pracujesz do szesnastej trzydzieści, w domu jesteś o osiemnastej. Nocna zmiana jest od osiemnastej do piątej trzydzieści. Twoi koledzy z nocki przesypiają cały dzień, by wieczorem znowu pracować.

Choć w zasadzie nie ma znaczenia, czy pracujesz na dniówki, czy nocki. Do wnętrza molocha na Bielanach nie dociera światło. Pracując w środku, nie jesteś w stanie rozróżnić pory dnia. Wszyscy pracują w takim systemie, twój lider i menedżer też. Prawo pozwala wydłużyć dzień pracy nawet do 12 godzin, więc nie wiadomo, jak będziesz pracował w przyszłości.

Nadgodziny nie są wymuszane, ale czujesz, że ośmiu kolegów, którzy przyjechali do pracy przed tobą, patrzy na ciebie z pogardą. Kiedy wychodzisz, oni zostają. Gdzieś w Ameryce Jeff Bezos, założyciel Amazona, kiwa głową z uznaniem. Ci pracownicy z radością przyjmują nadgodziny zlecone przez firmę. Po to tu przyszli. Osiem godzin w tygodniu, a cztery w ciągu doby. Pieniądz nigdy nie śpi.

Brawa, oznaka przodownika

Dzień zaczynasz od apelu. Zebranie trwa kilka minut, lider czyta, jakie są cele, przypomina wyniki z wczoraj. Najważniejsze są zadania na dzisiaj. Grupa 100 pracowników musi spakować 150 tysięcy paczek. W ciągu minuty magazyn powinny opuszczać trzy produkty, aby nie był przepełniony. Lider czyta ogłoszenia firmowe, podrzuca hasło jakościowe.

Potem jesteś już cyfrą na ekranie menedżera. Nie musi ruszać się z miejsca. Nadzoruje po kilka linii i musi zapewnić pracę i materiały wszystkim pracownikom. Widzi tylko liczby. Zwraca uwagę na dolne kilka procent, 10-12 osób, które pracują najgorzej. Znajdzie je i wyśle im wiadomość. Statystycznie 5 proc. osób się zwolni, a 5 proc. zasłuży na pochwałę.

Po półgodzinnej przerwie obiadowej odbywa się jeszcze jedno zebranie. Podsumowuje się, gratuluje się, albo przypomina o tym, ile brakuje do wypełnienia limitu. Czyta się nazwiska przodowników pracy. Bije się brawo.

Nagrody są typowo amerykańskie. Jeśli nie wystarcza ci satysfakcja, dostaniesz oznakę. Wyczytają twoje nazwisko na apelu, koledzy będą bić ci brawo. Premia 15-procentowa obłożona jest takimi warunkami, że mało kto ją zobaczy.

Druga część dnia kończy się bez apelu. Menedżerowie spotykają się po pracy, szeregowi wychodzą. Albo zostają na nadgodziny.

Liderzy pomagają menedżerowi. Są naturalnymi przywódcami wyłowionymi z tłumu. Dostają medale, żeby imponować świeżakom. Widzisz uśmiechniętego z orderami, więc bijesz mu brawo na dzień dobry. A jego zadaniem jest utrzymać cię w przekonaniu, że codziennie jest pierwszy dzień. Bo tylko pierwszego dnia masz tyle entuzjazmu i zapału, co niemowlę. Motywują, krzyczą, są wilczkami z Bielan.

Źle policzona wypłata? Zdarza się

Praca jest twoim życiem. Dostajesz jedzenie, a jeśli zasłużysz, to też satysfakcję. Poza przerwą na śniadanie masz jeszcze pół godziny na posiłek. Możesz w tym czasie pograć też z kolegami w ping-ponga, jeśli nie chcesz obrzydliwej kiełbasy i ziemniaków. Lepsze jedzenie jest w barze „Mewa”. Masz też dwie piętnastominutowe przerwy. Wszystkiego razem więcej niż daje prawo. Bo ono daje pół godziny na osiem godzin. Możesz pójść siku albo zatrzymać się i myśleć o Kim Kardashian, ale to wpływa na ocenę.

Nie ocenia cię przełożony. To system mierzy wydajność i jakość. Raz w tygodniu dostaniesz wydruk, czy jesteś odpowiednio szybki. Jak popełniasz błąd, to dowiesz się w którym dniu, w której minucie i w której sekundzie. Jeśli źle odłożyłeś czy zeskanowałeś towar, to dostaniesz upomnienie. Jeśli będziesz je kolekcjonował jak nalepki w Żabce, to czeka cię rozmowa z przełożonym. Po kumulacji porozmawiasz z kadrami. Kolejne stopnie eskalacji mogą doprowadzić do tego, że firma wypowie ci umowę. Zgodnie z prawem, bo ma twarde dowody, że się z niej nie wywiązałeś. A nawet jeśli się wywiążesz, być może i tak nie dostaniesz pieniędzy.

Panuje duży bałagan z wypłatami. Amazon zlecił to zewnętrznej firmie, która źle liczy składniki wynagrodzenia, nie płaci ZUS-u, opóźnia wypłaty. Paski z wypłaty dostajesz pocztą. Poleconym. Chodziłeś cały miesiąc do pracy, ale na wydruku masz 20 nieusprawiedliwionych godzin? Zdarza się. Twoje L4 jest nieopłacone, bo pracodawca spóźnił się o jeden dzień. Zdarza się. Ktoś inny dostaje twoją wypłatę? Zdarza się. Nie masz kogo zapytać. Panie w kadrach rozkładają ręce jak Jezus w Rio. System nie myli się tylko na własną niekorzyść.

Rozliczasz się w okresie trzymiesięcznym. Zrobiłeś w październiku 130 godzin, w listopadzie 150, a w grudniu 200. Wychodzi średnio 160 godzin. Nie przekraczasz limitów, ale dostajesz pół wypłaty w jedynym miesiącu, mniej więcej całą w drugim i większą w trzecim. Niby wszystko się zgadza, ale rachunki za mieszkanie, prąd czy telefon musisz płacić co miesiąc w stałej kwocie.

Jaki krem na bąble na nogach?

Największe obłożenie jest w listopadzie i grudniu. Wtedy potrzeba najwięcej ludzi. Mniej we wrześniu czy październiku. Praca jest monotonna i ciężka fizycznie. Nie ma płodozmianu. Rzadko się przerzuca pracowników między sekcjami. Chyba że coś się stanie. Masz robić cały czas to samo. Kiedy nie robisz, może cię zastąpić każdy, bo każdy potrafi chodzić, skanować i przenosić.

Na całym świecie Amazon zatrudnia najbiedniejszych w danym kraju. Głównie imigrantów. W Niemczech pracują Polacy. W Polsce ich nie ma. Firma szuka więc ludzi w schroniskach dla bezdomnych i w zakładach karnych. Niektórzy przecież niedługo wyjdą. Ci najniżej wykwalifikowani i mający najniższe potrzeby zadowolą się białą kiełbasą. Nie czytali „Syzyfowych prac”. Ich nie zdziwi, że z dnia na dzień zmienił się menedżer czy lider. Nikt o to nie pyta. Nie trzeba być kreatywnym. Trzeba odtwarzać to, co jest zaplanowane.

Rozmawiasz z przełożonymi tylko o tym, czy coś zrobiłeś, czy nie. Rozmawia się tylko o liczbach. Z wózkiem przechodzi się cztery kilometry na godzinę. W ciągu dziesięciu godzin robisz więc kilkadziesiąt kilometrów.

Z kolegami nie rozmawiasz, bo nie masz czasu. Mijacie się co chwilę w trakcie kilkudziesięciosekundowych odcinków. Ludzie migają ci przed oczami. Są ich tu setki. Nie znasz nikogo. W takich warunkach nie założysz związku zawodowego. Nie zawalczysz o lepszą kiełbasę. Wracając, doradzacie sobie tylko wzajemnie, że na bąble na nogach najlepszy jest Sudocrem – wysusza, złuszcza i leczy, więc nie trzeba przebijać samemu bąbli i odcisków.

Dostaniesz rabat

Klienci są zadowoleni, bo wszystko jest im podporządkowane. W magazynie jest wszystko, od płyt i książek, przez ubrania, po konsole, garnki i młoty udarowe. Dlatego przy wyjściu z hali przechodzisz przez bramkę i punkt ochrony jak na lotnisku. Jeśli coś wyniosłeś, bramka zapiszczy. Przy wejściu na twój sprzęt elektroniczny jest naklejany kod paskowy. I tak nie możesz z niego korzystać w czasie pracy.

Musisz walczyć do ostatniej sekundy, żeby paczka wyjechała. Bo – jak słyszysz – na tę paczkę może czekać chore dziecko. Jak ocenisz, że książka z zagiętą kartką, bluza z wystającą nitką albo album z rysą na okładce nadają się do wysłania? Musisz sam siebie zapytać, czy podarowałbyś to swojej ukochanej. Codziennie zadajesz sobie to pytanie kilkadziesiąt razy. Codziennie masz swój mały dzień niepodległości. Skoro nikogo nie obchodzi, czy dobrze się czujesz, to masz przynajmniej to minimum samodzielności.

Swoją Amerykę już masz, dokładnie taką, jakiej chciałeś. We wrocławskiej hali nawet kible są tak samo usytuowane, jak w amerykańskich. System organizacji pracy jest jak ze snu Henry’ego Forda. Nikt nie patrzy na różnice kulturowe. To, co jest oczywiste dla Amerykanina, dla ciebie też musi być.

Twój menedżer już nauczył się codziennie z radością wypełniać tę samą tabelkę, a ty? Jeff Bezos chciał, żeby firma nazywała się „relentless”, czyli bezwzględny. Wejdź w przeglądarkę, wpisz relentless.com. Jesteś na stronie Amazona. Możesz coś sobie kupić, masz dziesięcioprocentowy rabat jako pracownik. Ale nigdy tego nie zrobisz.

***

Pod koniec października na porannej zmianie pracę przerwali pracownicy pięciu niemieckich zakładów Amazona. Łącznie około 1750 osób skarżyło się na wyznaczanie zbyt krótkich terminów realizacji zadań, skrajną presję na zwiększanie wydajności oraz złe zasady dotyczące organizacji pracy. W połowie października z wrocławskiego centrum logistycznego firmy na Bielanach Wrocławskich zaczęli zwalniać się pierwsi pracownicy. Po miesiącu od otwarcia zakładu.

źródło:http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17053225,Pierwsi_pracownicy_odchodza_z_Amazona___Nie_da_sie.html

Translate »