Alfred Bujara, Solidarność: Sieci handlowe naruszające prawa pracownicze powinny stracić koncesje
– Chcę się zwrócić do parlamentarzystów z apelem, aby sieci łamiące zasady wolności zrzeszania się w związki zawodowe i naruszające prawa pracownicze straciły koncesje na działalność na polskim rynku. Tego będziemy się domagać- zapowiada Alfred Bujara, przewodniczący Sekretariatu Krajowego Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.
Związki zawodowe w sieciach handlowych ciągle są słabe. Dlaczego?
To prawda, pracownicy w sieciach handlowych są bardzo słabym ogniwem. Ich zorganizowanie jest na tak niskim poziomie, że nie zagrażają pracodawcom, którzy wykorzystują sytuację, ignorują ich postulaty i robią co chcą. Pracownicy handlu to jedna z najbardziej zestresowanych grup zawodowych. Można powiedzieć, że duże sieci handlowe robią pieniądze kosztem swoich pracowników, a szerzej polskiego społeczeństwa. Od lat widzimy przyzwolenie polityczne, na tego typu proceder, które moim zdaniem wynika ze skutecznego lobbingu prowadzonego przez największe sieci handlowe. Sytuacja ta, to powód do zmartwień, gdyż rządzący powinni dbać o stronę pracowniczą, która jest po prostu słabsza. Wiele osób pracuje za najniższe wynagrodzenie. Z naszych danych wynika, że 300 tys. pracowników na rzecz handlu pracuje na umowach cywilno-prawnych i jest zatrudniona przez agencje pracy tymczasowej. Podstawowe stawki godzinowe są w poszczególnych przypadkach bardzo różne. Spotykamy nawet kwotę 3,60 zł za godzinę. Nie dzieje się tak oczywiście w Warszawie, czy innych dużych miastach, ale w mniejszych miejscowościach jest to na porządku dziennym. Ludzie decydują się na takie warunki z powodu braku pracy, zaciągniętego kredytu, czy trudnej sytuacji rodzinnej. Osoba postawiona pod ścianą podejmie się każdej pracy.
Problem dotyczy tylko największych sieci?
Nie, nie tylko. W handlu, nie tylko tym wielkopowierzchniowym, od początku kryzysu gospodarczego pracodawcy próbują oszczędzać na kosztach osobowych. Tłumaczą się przy tym trudną sytuacją ekonomiczną. Wiemy jednak dobrze, że kryzys nie dotknął branży handlowej. Obroty nadal wzrastały. Były takie okresy, kiedy pomimo 3,5-proc. inflacji wzrost sprzedaży w sklepach był trzy a czasami nawet czterokrotny. Jednocześnie od początku kryzysu warunki pracy osób zatrudnionych w handlu mocno pogorszyły się. Co więcej, nadal systematycznie się pogarszają i każdego roku jest gorzej. Wynagrodzenie w handlu oscyluje w granicach najniższej pensji krajowej. Aż 40 proc. osób zatrudnionych w całej branży pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Na Zachodzie Europy taki typ pracy jest czymś normalnym. Wiele osób, jak chociażby kobiety wychowujące dzieci czy osoby młode, podejmują taką aktywność zawodową w celu dorobienia. U nas jest zupełnie inaczej. Bywa, iż jest to jedyne źródło dochodu dla całej rodziny. Często pracownicy chcą pracować na pełnym etacie, ale po prostu nie mogą. Znane są przypadki, kiedy ekspedientka po nocnym wykładaniu towaru siada za kasą w tym samym sklepie tylko u innego pracodawcy. Nie ma innego wyjścia, gdyż nie byłaby w stanie się utrzymać.
Problemem są niskie wynagrodzenia, warunki pracy, czy forma zatrudnienia?
Głównym problemem zgłaszanym przez pracowników w formie anonimowych ankiet jest przeciążenie praca, następnie niskie wynagrodzenie i trzeciej kolejności praca w niedziele i stres.
Chodzi tu również, o umowy na czas określony oraz pracę na rzecz handlu poprzez agencje pracy. Liczne sieci handlowe mówią, że nie zatrudniają pracowników na umowy cywilno-prawne i w wielu sytuacjach się to zgadza. Sieci korzystają jednak z tego typu rozwiązań za pośrednictwem agencji pracy. System elastycznych form pracy funkcjonuje także w krajach Europy Zachodniej. Kluczową rzeczą jest jednak to, że to, co w innych krajach jest wyjątkiem, u nas stanowi regułę. W Polsce inaczej pojmuje się zasady tzw. elastycznych form pracy. Gdy tłumaczę moim zachodnim kolegom, na jakich warunkach ludzie pracują w naszym kraju, to niejednokrotnie nie potrafią tego zrozumieć. Często utożsamiają wymienione formy pracy z samozatrudnieniem, co oczywiście nie jest prawdą. Pracownicy nie są bowiem w stanie opłacić wszystkich kosztów ewentualnego samozatrudnienia. Podobna sytuacja ma miejsce w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Nie zdajemy sobie nawet sprawy jakie różnice występują w stosunku do Europy Zachodniej.
Aby zobrazować problem sytuacji pracowników zatrudnionych w sektorze handlu należy odwołać się do wyników badań prowadzonych przez wiodące w Polsce instytuty naukowe, tj. m.in. Instytut Medycyny Pracy w Łodzi dotyczących stresogenności pracy. Zarówno te badania, jak i prowadzone badania własne wskazują, że pracownicy sektora handlu narażeni są na wzmożone źródła stresu. Powoduje to występowanie kosztów osobistych pracowników oraz kosztów społecznych związanych z absencją chorobową, kosztami leczenia chorób odstresowych i zwolnieniami chorobowymi. Koszty te ponosi również całe państwo.
Dlaczego związki zawodowe w handlu są tak słabe?
Naszym zdaniem wynika to z zastraszania pracowników. Wiemy, że w niektórych sieciach pracownicy w trakcie zawierania umowy podpisują oświadczenie, że nie będą zrzeszali się w związkach zawodowych. Mamy przypuszczenia, że tego typu dokumenty są niszczone i nie widnieją w aktach osobowych. Nie miej u wielu osób istnieje silna świadomość podpisania tego typu „lojalki”. Ponadto sieci handlowe dają do zrozumienia, że nie opłaca się należeć do związków zawodowych. Pojawiają się obaw przed pogorszeniem warunków pracy, widmo nieprzedłużenia lub zerwania umowy. Z tego powodu pracownicy wiedzą, że w Polsce przynależność do związków zawodowych wiąże się z dużym ryzykiem. Rynek pracy jest nadal rynkiem pracodawców, to oni dyktują warunki. Mam jednak nadzieję, że to wkrótce się zmieni.
Pan proponuje radykalne i raczej nierealne rozwiązanie.
Chcę się zwrócić do parlamentarzystów z apelem, aby sieci łamiące zasady wolności zrzeszania się w związki zawodowe i naruszające prawa pracownicze straciły koncesje na działalność na polskim rynku. Tego będziemy się domagać. W krajach Europy Zachodniej pracodawcy nawet nie pomyśleliby o tym, żeby dyskryminować pracowników ze względu na przynależność do związków. Takie prawo funkcjonuje np. w Izraelu gdzie firmy łamiące prawa pracownicze tracą możliwość prowadzenia działalności gospodarczej.
W których sieciach sytuacja pracowników jest najlepsza, a w których najgorsza? Lidl, Biedronka informowały jakiś czas temu o podwyżkach, płace są powyżej płacy minimalnej, pracownicy otrzymują premie i bonusy …
Proszę mi powiedzieć, w których sieciach sytuacja jest na tyle dobra, że pracownika stać na wyjazd na wczasy, swobodne zakupy, czy remont mieszkania? Czy dzisiaj w Polsce za 1200 zł można wyżyć? Lidl informował jakiś czas temu, że podwyższył najniższe wynagrodzenia do 2000 brutto zł. Jednocześnie nie podał do wiadomości, że większość pracujących w sieci osób zatrudniona jest w niepełnym wymiarze godzin.
Co z Biedronką?
W Biedronce pracownicy mają umowy o pracę i nie ma aktywności agencji. Najniższe wynagrodzenie to 2000 zł, jednak obciążenie pracowników jest bardzo duże. W przeciągu ostatnich 10 lat wiele się tam zmieniło na lepsze. Wymieniony został sprzęt, wprowadzono elektryczne wózki. Związki dbają cały czas o to, aby sytuacja się nie pogarszała. W przypadku Biedronki naszym głównym postulatem jest zmniejszenie obciążeń pracą. Ze względu na ograniczenie zatrudnienia jedna osoba wykonuje dzisiaj czynności, które kiedyś przypadały na 2-3 pracowników. Dzieje się tak we wszystkich sieciach. Najgorzej oczywiście jest w dyskontach, w których występuje tzw. multiskilling. Jeden pracownik musi wykonywać wiele czynności, często w tym samym czasie.
Jak sytuacja wygląda w hipermarketach – Carrefourze, Tesco, czy Auchan?
W przypadku Carrefoura pracodawca dba o dialog i rozmawia ze stroną związkową. Stara się na bieżąco rozwiązywać wszystkie problemy i sprawy pracownicze. W przypadku Carrefoura widzimy znaczną poprawę w komunikacji tak na szczeblu Polski, jak i francuskiej centrali. Z Tesco mamy większy problem, organizacja związkowa jest w sporze zbiorowym i przeprowadza obecnie referendum strajkowe. Główny postulat załogi to podwyżki wynagrodzeń.Sytuacja może się jeszcze bardziej zaostrzyć. W Auchan w trudnej sytuacji są przede wszystkim pracownicy przejętych przez francuską sieć hipermarketów Real. Ich sytuacja się pogorszyła. Naszym zdaniem Auchan nie respektuje przepisów prawa wynikających z kodeksu pracy, które dotyczą zasad przejęcia pracowników, przejmowanej firmy, w tym wypadku chodzi o hipermarkety Real. Być może problemy pracowników wynikają z tego, że władze Auchan nie radzą sobie z integracją przejętych sklepów. Może skala integracji ich przerosła, tego nie wiem. Wiem jednak, że sytuacja pracowników sklepów Reala musi się zmienić, o co zabiega działająca tam „Solidarność” .
Czy problemy pracownicze są na podobnym poziomie we wszystkich formatach sklepów?
Obciążenie pracą we wszystkich formatach sklepów jest podobne, najgorzej jest w dyskontach. Widzimy jednak, że w przypadku hipermarketów większą chęć do prowadzenia dialogu, co jest optymistycznym sygnałem na przyszłość. Prowadząc rozsądny dialog będziemy w stanie rozwiązać wiele problemów pracowniczych.