– Z całą pewnością kraje Europy Zachodniej, czyli np. Francja, Niemcy, Austria i inne, w których obowiązuje zakaz handlu w niedzielę, nie robili tego w trosce o pracowników handlu, tylko motywowani innymi względami. Naśladujmy Europę w dobrych wzorach, nie sprowadzajmy Polaków wyłącznie do roli konsumentów i siły nabywczej dla wielkich marketów – mówi Janusz Śniadek, poseł Prawa i Sprawiedliwości, w latach 2002–2010 przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
Z najnowszego badania wynika, że powrotu zakupów w niedzielę, w różnych wariantach, chce połowa badanych Polaków. 36 proc. badanych jest przeciwnych, a 14 proc. nie ma zdania. Może najlepszym wariantem byłyby dwie niedziele handlowe, a dwie niehandlowe w każdym miesiącu?
Taką debatę już odbyliśmy w roku 2018 i 2019 przed wprowadzeniem ustawy. Wiem, że nieustannie odbywają się próby – podejmowane zwłaszcza przez lobbystów wielkich sieci handlowych – przywracania handlu w niedzielę. Uważam to za absolutnie niewłaściwe, ponieważ nie powinniśmy patrzeć na kwestie handlu wyłącznie w kategoriach wielkości obrotów sklepów siei handlowych. Spór wokół handlu w niedzielę, to tak naprawdę spór cywilizacyjno-kulturowy. Z całą pewnością kraje Europy Zachodniej, czyli np. Francja, Niemcy, Austria i inne, w których obowiązuje zakaz handlu w niedzielę, nie robili tego w trosce o pracowników handlu, tylko motywowani innymi względami. Naśladujmy Europę w dobrych wzorach, nie sprowadzajmy Polaków wyłącznie do roli konsumentów i siły nabywczej dla wielkich marketów.
Czy są jakieś wiarygodne badania dotyczące pozytywnych skutków na polską gospodarkę zakazu handlu w niedzielę?
Badania, które były wykonywane na zlecenie resortu rozwoju niecały rok po wprowadzeniu niedziel niehandlowych, a dotyczyły rezultatów – okazało się, że w tamtym okresie – krótko przed pandemią – w Polsce w okresie weekendowym wzrosły przewozy regionalne, turystyka, frekwencja w kinach i teatrach, rosły obroty w gastronomii, hotelarstwo. Na zakazie handlu w niedzielę korzystały więc inne branże. Spór dotyczący handlu to w pewnym sensie spór dotyczący naszego modelu życia. Dopiero okres pandemii zakłócił rozkwitające obszary naszej gospodarki.
Zapytam jeszcze negatywne efekty. Niektórzy konsumenci wskazują, że studenci pozbawieni są możliwości dorobienia w niedzielę, z czego sklepy wcześniej często korzystały. No właśnie, jeśli ktoś studiuje dziennie, to trudno mu pracować od poniedziałku do piątku. Może to też jest jakiś argument na ponowne uwolnienie handlu w niedzielę?
Nawet jeśli pojawiają się takie argumenty, to uzasadnienie, żeby otwierać sklepy po to, żeby studenci mogli sobie dorobić, jest to naciągane i niepoważne. Ci sami studenci mogą sobie doskonale dorobić w innych obszarach, strefa usług jest olbrzymia tam, gdzie właśnie w weekendy są obroty. Sam w czasie studiów dorabiałem w zupełnie innym obszarze i fakt, że w tamtych czasach w niedziele sklepy były nieczynne, było rzeczą normalną i powszechną. Dzisiaj, kiedy Polacy się z tym oswoili, ta zmiana bardzo spokojnie została przez nich przyjęta i szybko się do tego dostosowaliśmy.
Coraz więcej sklepów omija niedziele niehandlowe, a to poprzez świadczenie usług pocztowych. Sama nieraz robię zakupy spożywcze w niedzielę, w znanej sieci handlowej i muszę przyznać, że o którejkolwiek godzinie tam nie pójdę, to są kolejki, a nigdy nie widziałam, żeby jakikolwiek klient korzystał z usługi pocztowej. Po prostu ludzie robią zakupy.
Dlatego chcemy wprowadzić uszczelniającą zmianę w ustawie, która zlikwiduje patologię otwierania sklepów pod pretekstem fałszywej działalności pocztowej. Jako „Solidarność” blisko 20 lat temu, kiedy wielkich sieci handlowych w Polsce było kilka prowadziliśmy negocjacje dotyczące zamknięcia tych sklepów w niedziele. Te sieci, które w macierzystych krajach sklepy miały zamknięte były gotowe podpisać porozumienie. Stawiały jednak jeden, oczywisty warunek – uczciwej konkurencji: wszyscy albo nikt. Niestety, druga połowa sieci odmawiała podpisania porozumienia. Wtedy stało się jasne, że tylko regulacja ustawowa może tę kwestię uregulować.
Proszę wyjaśnić na czym będzie polegać uszczelniająca zmiana w ustawie, o której Pan już wspomniał.
W obowiązującej ustawie spod zakazu handlu zwolniona jest działalność pocztowa. Wystarczy zgłosić do sądu rejestrowego prowadzenie takiej działalności (nawet fikcyjnie), aby móc otwierać sklep. Jest to, oczywiście, zwykłe oszustwo, ale niestety – prawo na to pozwala. Są jeszcze inne działalności, np. takie jak: sprzedaż lodów, ciastek lub kwiatów, które również zgłaszane jako działalność przeważająca, umożliwiają otwieranie placówek w niedziele. Nowelizacja polega na po pierwsze – obowiązku rejestracji pocztowej jako przeważającej. Po drugie – te placówki, które zarejestrowały jakąś działalność przeważającą uprawniającą do otwarcia sklepu w niedzielę, będą miały obowiązek prowadzenia rejestrów wszystkich obrotów z podziałem na działalności przeważające i resztę sprzedaży. Prawo do otwierania sklepów uzyskają te placówki, których w miesiącu poprzedzającym obroty z tej działalności podstawowej przewyższały pozostałe. Oprócz tej zmiany podstawowej są wprowadzane pewne porządkowe uszczegółowienia.
Kiedy trwała dyskusja dotycząca wprowadzeniu zakazu handlu w niedzielę, jednym z argumentów było to, że zyskają na tym małe sklepiki, które będą mogły prowadzić handel pod warunkiem, że za ladą stanie właściciel. Jak to obecnie wygląda w praktyce, czy tak się właśnie stało?
Oczywiście, to przyniosło oczekiwany pozytywny efekt. Po wejściu w życie ustawy Naczelna Rada Zrzeszeń Polskiego Handlu i Usług, która zrzesza około 30 organizacji funkcjonujących w Polsce, a zajmujących się m.in. handlem, gastronomią i hotelarstwem, przyznała mi oraz Alfredowi Bujarze, szefowi komitetu inicjatywy ustawodawczej statuetki „Zasłużony dla polskiego handlu” ze względu na dobre efekty dla ich środowiska. Także dzisiaj mam pisma z tych środowisk, domagające się uszczelnienia ustawy. Obecnie, także rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, Adam Abramowicz, wypowiada się pozytywnie o intencji uszczelnienia ustawy.
Nie tak dawno można było przeczytać, że w wielkich sklepach, które zdecydowały się otworzyć w niedziele, atmosfera wśród pracowników jest kiepska. Ludzie masowo biorą zwolnienia lekarskie albo po prostu składają wypowiedzenia. Czy dochodziły do Pana takie sygnały, że coś takiego ma miejsce?
Bezpośrednio nie, ale słyszałem o tym od działaczy „Solidarności”. Chcę jeszcze raz na zakończenie naszej rozmowy podkreślić, że spór dotyczący zakazu handlu w niedziele w Polsce, ma charakter cywilizacyjno-kulturowy. Jako Polacy nie dajmy się zredukować wyłącznie do masy o sile nabywczej, służącej obrotom w handlu. Bądźmy sobą, bądźmy dumni. Tak, jak społeczeństwa wysoko rozwinięte korzystajmy z dóbr kultury, turystyki, itd. Teraz, po falach pandemii koronawirusa, powiedzmy sobie jasno – to nie handel, a już na pewno nie wielki handel, był branżą, która w naszym kraju ucierpiała najbardziej. Z całą pewnością ucierpiało hotelarstwo, turystyka, rekreacja, fitness i gastronomia. To te branże potrzebują dużo bardziej pomocy, niż nieustannie goniące za jak największymi obrotami sieci handlowe.
Źródło: https://polskatimes.pl/sniadek-spor-dotyczacy-handlu-w-niedziele-ma-charakter-cywilizacyjnokulturowy/ar/c1-15766286
Materiał oryginalny: https://polskatimes.pl/sniadek-spor-dotyczacy-handlu-w-niedziele-ma-charakter-cywilizacyjnokulturowy/ar/c1-15766286