Mamy prawo do wolnych niedziel

Większość pracowników chce mieć wolną niedzielę. I słusznie, bo człowiek ciężko pracując od poniedziałku do soboty, powinien tyle zarobić, żeby zapewnić swojej rodzinie utrzymanie. W niedzielę powinien odpocząć – mówi „Gazecie Polskiej Codziennej” Alfred Bujara, szef Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z Pawłem Woźniakiem.

Od dawna jest Pan zwolennikiem zakazu handlu w niedziele?
Sekcja Pracowników Handlu Solidarności od początku lat 90., kiedy sieci handlowe wprowadziły obecne zasady, a ówczesne rządy na to przystały, była przeciwna temu regresowi społecznemu. Procesu wchodzenia na nasz rynek zagranicznych sieci handlowych nie obudowano żadnymi regulacjami prawnymi i mamy teraz do czynienia z wolnoamerykanką. Myśmy już 25 lat temu wskazywali, że to jest zły kierunek, że to się obróci na niekorzyść pracowników. Handlowa Solidarność od wielu lat organizuje różnego rodzaju kampanie skierowane zarówno do pracodawców, jak i do klientów, np. „Nie robię zakupów w niedzielę”. Udało się nam dzięki tym kampaniom i strajkowi włoskiemu w Boże Ciało przed laty wprowadzić 12 dni świątecznych wolnych od pracy w handlu, w tej chwili jest ich 13.

Jakie argumenty przemawiają za takim ograniczeniem?
Przede wszystkim prawo do odpoczynku pracowników. Zdarzają się nawet skrajne sytuacje, w których pracownicy nie mają ani jednego dnia wolnego w tygodniu, o czym świadczą pokontrolne raporty Państwowej Inspekcji Pracy. Czas pracy nie jest przestrzegany, często pracownicy nie mają nawet jednej wolnej niedzieli w miesiącu. Z przeprowadzonej przez nas ankiety wynika, że większość pracowników chce mieć wolną niedzielę. I słusznie, bo człowiek ciężko pracując od poniedziałku do soboty, powinien tyle zarobić, żeby zapewnić swojej rodzinie utrzymanie, a w niedzielę powinien odpocząć. Następnym argumentem jest ucywilizowanie warunków pracy. Nie ma zgody na dotychczasowe traktowanie pracowników, na które pozwalały poprzednie rządy. Taka sytuacja wynika z bardzo niskiego poziomu zatrudnienia w handlu i oszczędności, jakie czynili pracodawcy w ostatnich latach. Kosztem pracowników zagraniczne sieci handlowe wypracowują ogromne zyski, które potem są transferowane z Polski. Większość sieci wykazuje straty i dzięki temu unika płacenia podatków w naszym kraju.

Część organizacji handlowych krytykuje Solidarność za ten pomysł, twierdząc, że taki zakaz przyniesie duże straty.
Gdy wprowadzono święta wolne od pracy w handlu, niektórzy pracodawcy mówili, że spadną obroty i trzeba będzie zwalniać ludzi. Było wręcz przeciwnie. Przed dniem wolnym ludzie kupują na zapas i sieci handlowe nie tylko nie tracą, ale wręcz zyskują, bo ich obroty rosną o ok. 20 proc. Po prostu obroty z niedzieli przeniosły się na piątek i sobotę.

Czy byłby to całkowity zakaz handlu, czy częściowy? Co byłoby wyłączone z zakazu?
Byłaby to specjalna ustawa wprowadzająca zakaz, ale z pewnymi wyjątkami, jak np. handlowe niedziele przed świętami. Chcemy też, aby samorządy decydowały, które niedziele w ich gminach mogłyby być handlowymi, w związku z lokalnymi świętami, tak jak jest na Zachodzie. Taki system wprowadzili też Węgrzy. Również w okresach wyprzedaży mogłyby być niedziele handlowe. Odrębne przepisy obowiązywałyby też na terenach turystycznych oraz w wypadku aptek czy stacji paliw. Ustawa zdefiniuje, co to jest placówka handlowa, handel elektroniczny, bo tu też chcemy ograniczyć pracę w niedziele. Bardzo ważnym zagadnieniem dla nas jest ograniczenie pracy w niedziele w centrach dystrybucyjnych i logistycznych. W tej chwili mamy z tym duży problem, tam są bardzo złe warunki pracy, ludzie pracują siedem dni w tygodniu. Ci pracownicy liczą, że ta ustawa obejmie także ich.

Translate »