Dziesięć
lat temu, 11 lutego 2004 roku w Stanach
Zjednoczonych zmarł pułkownik Ryszard Kukliński,
oficer Ludowego Wojska Polskiego, który
przekazywał Amerykanom największe sekrety Układu
Warszawskiego. Komuniści skazali go na śmierć.
Urodził
się w 1930 roku w Warszawie. W wieku siedemnastu
lat wstąpił do wojska, szybko zdobywał kolejne
stopnie. W 1964 skończył Akademię Sztabu
Generalnego, studiował w sowieckiej Akademii
imienia Woroszyłowa. Służył w Sztabie
Generalnym, miał dostęp do największych
tajemnic, nie tylko polskich, ale całego
zdominowanego przez Sowietów Układu
Warszawskiego. Znał jego plany agresji na
Zachód, wiedział, jaki los czeka Polaków, gdyby
zostały zrealizowane, bo ewentualna wojna
nuklearna w Europie toczyłaby się na polskim
terytorium.
Ta wiedza
skłoniła go na początku lat siedemdziesiątych XX
wieku do nawiązania kontaktów z Amerykanami.
Przez dziesięć lat współpracy przekazał CIA
ponad czterdzieści tysięcy stron dokumentów –
plany użycia przez Sowietów broni nuklearnej,
rozmieszczenia obrony przeciwlotniczej, dane
techniczne najnowszego uzbrojenia, także plany
wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. W
listopadzie 1981 roku, wobec grożącego
Kuklińskiemu niebezpieczeństwa Amerykanie
ewakuowali go wraz z całą rodziną.
W 1984
roku sąd wojskowy w Warszawie skazał go zaocznie
na karę śmierci. Wolna Polska dopiero w 1997
roku umorzyła śledztwo uznając, że działał w
stanie wyższej konieczności. Do Polski
przyjechał Kukliński w 1998 roku. Badania opinii
publicznej pokazywały wówczas zróżnicowane oceny
jego działalności.
Dziś
wiedza o motywach postępowania Kuklińskiego i
aprobata dla nich jest wyższa. Przyczyniła się
do tego trwająca w mediach dyskusja i film
Pasikowskiego „Jack Strong”, który właśnie
wszedł na ekrany