Szwaczka walczy w sądzie z niemieckim pracodawcą

 

Pierwsi świadkowie zeznawali w procesie, jaki szefom spółki Rileta (dawne ADO) wytoczyła zwolniona dyscyplinarnie szwaczka za wywieszenie na zakładowej bramie związkowej flagi.

  

Proces rozpoczął się pod koniec maja. Rozprawa ugodowa zakończyła się fiaskiem. Kobieta jest zdeterminowana. Żąda przywrócenia do pracy. Pełnomocnik zarządu fabryki chce z kolei na sądowej sali wykazać, że szwaczka została zwolniona zgodnie z prawem, bo jej działania „godziły w interes pracodawcy”.

Na wniosek mecenas Marty Klonowskiej reprezentującej niemieckiego pracodawcę, sędzia Anna Jabłońska-Socha utajniła część procesu, ze względu na „gospodarcze tajemnice przedsiębiorstwa”. Publicznie zeznawali tylko świadkowie wezwani przez szwaczkę.

- Wywieszenie flagi „Solidarności” nie było decyzją zwolnionej koleżanki, tylko władz regionu NSZZ „Solidarność”. Informację od pracodawcy o braku zgody na jej wywieszenie otrzymałam. Po konsultacjach z naszymi władzami postanowiłyśmy jednak, mimo wszystko, umieścić ją na terenie zakładu – mówiła w sądzie Agnieszka Przybyła, szefowa zakładowej „Solidarności”.

- Flagę powiesiłabym na bramie osobiście, ale tego dnia miałam wolne i pojechałam na pikietę do Wrocławia – dodała.

- To był nasz gest poparcia dla strajkujących akurat związkowców na Śląsku. Na tej zmianie z komisji zakładowej „Solidarności” byłam akurat tylko ja oraz zwolniona później koleżanka. Miałyśmy razem wywiesić flagę, ale zanim wyszłam z zakładu, to ona już to zrobiła – zeznała z kolei Patrycja Banach z komisji zakładowej „Solidarności”.

Kobiety mówiły w sądzie o tym, że prezesom od samego początku nie podobał się fakt powstania w ich firmie związku zawodowego, do którego zapisała się ponad połowa załogi.

Pełnomocniczka ADO, mecenas Klonowska dopytywała szwaczki, czy mają wiedzę na temat sytuacji ekonomicznej firmy. I czy wiedzą, kto odpowiada za pozyskiwanie zleceń. Kobiety powiedziały, że nie mają pojęcia, bo nikt z władz spółki na takie tematy z nimi nie rozmawia.

Czyżby wiceprezes Schroeiber chciał w sądzie udowodnić, że wywieszenie związkowej flagi miało negatywne wpływ na kondycję finansową jego firmy? Dowiemy się o tym pewnie dopiero po uzasadnieniu wyroku w tej sprawie.

26 marca Michael Schroeiber, wiceprezes legnickiej firmy zwolnił szwaczkę za to, że wywiesiła na bramie flagę „Solidarności”. Nie przeszkodził mu w tym fakt, że szwaczka jest wiceprzewodniczącą zakładowej organizacji NSZZ ‘”Solidarność” i w związku z tym podlegała prawnej ochronie.

Kobieta pozwała pracodawcę do sądu. Domaga się przywrócenia do pracy. Wspiera ją miedziowa „Solidarność”, która pod zakładem na terenie Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej urządziła kilka pikiet, a także zgłosiła sprawę do prokuratury. W maju ta wszczęła śledztwo w sprawie nie przestrzegania przez zarząd niemieckiej ustawy o związkach zawodowych i prawa pracy.