Przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ
„Solidarności” w fabryce Rileta (dawniej
ADO) Urszula Przybyła nie będzie musiała
przepraszać pracodawcy, ani wpłacić 5 tys.
zł na konto PCK – postanowił Sąd Rejonowy w
Legnicy.
Ciągnący się od pół roku proces, jaki
wytoczył związkowej działaczce wiceprezes
niemieckiej fabryki firanek Michael
Schroeiber, zakończył się w piątek.SędziaMarian
Woźny umorzył postępowanie wobec Urszuli
Przybyły ze względu na niską szkodliwość
społeczną czynu.
Schroeiber pozwał szefową zakładowej
„Solidarności” za wypowiedź na portalu
LCA.Pl oraz w Gazecie Legnickiej. Chodzi o
słowa: „Domagamy się podwyżek wynagrodzeń,
których nie mieliśmy od dziesięciu lat!”.
Przybyła skrytykowała też pracodawcę za
likwidację funduszu socjalnego.
Sąd uznał, że kobieta nie miała racji. -
Dokumenty wskazują, że podwyżki w firmie
były. A to, że pracownicy ich nie odczuli,
bo wzrosły koszty utrzymania, to już jest
sprawą niezależną od pracodawcy. Nieprawdą
jest też to, że zlikwidowany został fundusz
socjalny. Była tylko zwłoka z przelaniem na
jego konto pieniędzy. Udzielającwywiadudziennikarzowi
przewodnicząca związku zawodowego powinna to
wiedzieć – uzasadniał wyrok sędzia Marian
Woźny.
Postępowanie umorzył, uznając Przybyłę za
„ofiarę konfliktu między pracodawcą a
związkiem zawodowym”.
- Funkcjonowała w specyficznych
warunkach. Reprezentowała interes załogi.
Jej działalność jednak cechował brak wiedzy
prawniczej. Spór między zarządem spółki a
związkiem zawodowym poszedł bardzo daleko.
Brakowało w nim mediacji. A jak jest walka,
to muszą być i ofiary. Taką właśnie była
oskarżona – tłumaczyłsędziaWoźny.
Wyrok nie jest prawomocny. Obie strony
mogą się od niego odwołać do sądu drugiej
instancji.
Konflikt między załogą reprezentowaną
przez „Solidarność” a zarządem spółki trwa
od wiosny. W październiku w Sądzie Rejonowym
zwolniona za wywieszenie na płocie
związkowej flagi szwaczka, wywalczyła
cofnięcie dyscyplinarki i zadośćuczynienie w
wysokości półrocznych zarobków. W tym samym
sądzie rozpoczął się już kolejny proces. Na
ławie oskarżonych zasiada pracodawca.
Prokuratura oskarżyła go o dyskryminację
szwaczki z powodu przynależności do związkówzawodowych.
Grozi mu grzywna finansowa, a nawet
ograniczenie wolności.