Skazany
prawomocnym wyrokiem sądu za
kierowanie akcją ZOMO
podczas Zbrodni Lubińskiej,
wysokiej rangą były
funkcjonariusz Milicji
Obywatelskiej wciąż
skutecznie unika celi. Powód
jest ten sam, co zawsze -
choroba. Rodziny ofiar
Zbrodni Lubińskiej wciąż
liczą, że Jan M. w końcu
trafi do więzienia.
|
31 sierpnia 1982r. Jan M. dowodził
oddziałami ZOMO w czasie krwawej
pacyfikacji pokojowej manifestacji.
Od kul milicjantów zginęło trzech
mieszkańców miasta. Zbrodnię
Lubińską rozliczono dopiero po '89
roku. W stan oskarżenia postawiono
siedmiu wysokich rangą
funkcjonariuszy MO. Czterech z nich
objęła amnestia, przed sądem stanęło
tylko trzech. Były zastępca
komendanta wojewódzkiego MO w
Legnicy, Bogdan G., usłyszał wyrok
15 miesięcy więzienia, dowódca
plutonu ZOMO, Tadeusz J. dostał 2,5
roku pozbawienia wolności. Najwyższy
wymiar kary zasądzono Janowi M.,
który za kierowanie akcją ZOMO
otrzymał 3,5 roku więzienia. Wyrok
ten zapadł 17 lipca 2007r., ale do
dziś były milicjant skutecznie unika
więziennej celi. Za każdym razem
przedstawia w sądzie dokumenty
potwierdzające jego liczne
schorzenia lub ciężką chorobę.
Podobnie było i tym razem, gdy sąd
odroczył wykonanie kary na kolejne
sześć miesięcy.
Rodziny ofiar Zbrodni Lubińskiej są
zbulwersowane. - Ten morderca,
który mordował ludzi w Lubinie jest
bezkarny. To mnie najbardziej boli,
że nikt nie może wpłynąć na tego
człowieka. Sędziowie i prokuratorzy
nic w tej sprawie nie robią. Jako
rodziny bardzo się tym przejmujemy.
Nie dość, że taki mały wyrok za
ludzkie życie, to on jeszcze ciągle
udaje, że jest chory. Przecież on
wcale nie jest chory, tylko nie chce
odsiadywać wyroku - mówi
rozgoryczona Stanisława Trajkowska,
wdowa po zastrzelonym Andrzeju
Trajkowskim.
Także działacze Solidarności są
oburzeni całą sytuacją. - Wyrok
jest prawomocny, kwestia tylko
właściwego respektowania tego
wyroku. To jest niezwykle bolesne i
dramatyczne - przypomina Bogdan
Orłowski, przewodniczący Zarządu
Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZ
Solidarność.
tom Radio Elka
|