Zgodnie z decyzją sądu, Wiesław B., zwolniony ze
spółki Tauron w związku z pobiciem jednego z
dyrektorów, może wrócić do pracy. Taki wyrok zapadł
przed Sądem Rejonowym w Legnicy.
Wiesław B. po rocznej walce w sądzie o przywrócenie
do pracy może wreszcie odetchnąć z ulgą. Sąd zdecydował,
że mężczyzna został niesłusznie zwolniony z legnickiego
oddziału spółki Tauron. Zgodnie z postanowieniem sądu,
może on wrócić do pracy na dotychczasowe stanowisko.
Zanim to jednak nastąpi, wyrok musi się uprawomocnić.
Sędzia w uzasadnieniu wyroku wyjaśniała, że Wiesław
B. podlegał szczególnej ochronie, ponieważ był członkiem
władzy wykonawczej NSZZ „Solidarność” w Tauronie, a w
takim przypadku umowa o pracę nie może być rozwiązana
bez zgody Związku. Ponadto, zdaniem sądu, Wiesław B.
zachował się właściwie, ponieważ w taki sposób, w jaki
potrafił, powiadomił dyrektorów legnickiego oddziału
Tauron o grożącym im niebezpieczeństwie. - Atmosfera w
firmie nie była dobra, trudno więc wymagać od
pracownika, że pójdzie do pracodawcy z sercem na dłoni –
podsumowała sędzia. - Policja uznała, że wysłane SMS-y
były ostrzeżeniami, nie groźbami, a żaden z dyrektorów
nie zaskarżył tej opinii. Nie wolno zapominać, że
Wiesław B. przepracował w tej konkretnej firmie 34 lata,
nigdy nie było na niego żadnych skarg, był pracownikiem
zdyscyplinowanym, nagradzanym i premiowanym, więc jedna
sytuacja nie może przekreślać człowieka.
Zanim jednak zapadł wyrok wysłuchaliśmy mów
końcowych. Pierwsza głos zabrała na sali sądowej Monika
Majka, pełnomocnik Wiesława B. Zaznaczyła, że Tauron
bezprawnie rozwiązał umowę o pracę z pracownikiem, bo
żadna z trzech przyczyn, podanych przez pracodawcę jako
powód zwolnienia, nie miała miejsca. - Wiesław B.
zachował się moralnie, ostrzegł dyrektorów przed
grożącym im niebezpieczeństwem, jednocześnie nie mógł
mieć pewności, że dojdzie do pobicia – wyjaśniała. -
Chciał coś zrobić, nie był obojętny na sygnały o
pobiciu, dlatego wysłał ostrzegawcze SMS-y – mówiła
mecenas Majka.
Z kolei pełnomocnik spółki Tauron przekonywała sąd,
że w tej sprawie trzeba dokonać oceny postępowania
człowieka. - Wiesław B. jest dorosłym mężczyzną, który
ma doświadczenie życiowe, a ponadto kilkadziesiąt lat
pracował w tej samej spółce, więc pracodawcy mieli wobec
niego większe oczekiwania niż wobec przeciętnego
pracownika – wyjaśniała w mowie końcowej Danuta Bober. -
Zasady współżycia w firmie wiążą się z reakcją na
bodziec, a nie obojętnością i niereagowaniem.
Przypomnijmy: sprawa, w której zapadł wyrok, dotyczy
Wiesława B., członka "Solidarności", któremu zarzucono
popełnienie przestępstwa polegającego na tym, że wiedząc
o zamiarze pobicia dyrektorów nic nie zrobił, aby temu
przeciwdziałać. 24 lutego br. związkowcy z
"Solidarności" zorganizowali pikietę w obronie
pracownika pod budynkiem legnickiego oddziału Tauron.
Przekonywali, że mężczyzna niesłusznie jest posądzony o
udział w pobiciu dyrektora.