Ratusz policzył: 2 mln zł na podwyżkę w MOPS

 
Związkowcy z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przyszli na poniedziałkową sesję rady miejskiej. - To poniżające, że musimy błagać w takim miejscu o podwyżkę – narzekali.

Najpierw były rozpaczliwe listy do prezydenta Tadeusza Krzakowskiego, potem pikieta pod Urzędem Miasta, a teraz związkowcy z MOPS odwiedzili radnych na sesji. Swojego postulatu nie zmieniają. Chcą podwyżki wynagrodzeń. Po 300 złotych brutto.

- Ubolewamy nad tym, że władza o nas nie myśli. Od 2008 roku nasze pensje stoją w miejscu. Prezydent nie odpowiedział merytorycznie na nasze argumenty. Jesteśmy zdesperowane w walce o lepszy byt naszych rodzin – mówiła do radnych Katarzyna Wojtkowska, szefowa NSZZ „Solidarność” w MOPS.

Zmęczeni bojami o okręgi wyborcze i podatki radni nie byli skorzy do dłuższej dyskusji nad sytuację pracowników pomocy społecznej. Służby prezydenta policzyły za to, ile kosztowałoby budżet miasta spełnienie żądań związkowców reprezentujących 400-osobową załogę.

- Uwzględniając „trzynastki”, podwyższenie pensji wszystkim pracownikom MOPS o 300 zł brutto oznaczałoby wydatek rzędu 1,9 mln zł – podała Grażyna Nikodem, skarbnik miasta.

Autor: J(lca.pl)