Bombiarz uniewinniony


Na co dzień mieszka w Chicago. Wyjechał tam za chlebem 23 lata temu, po tym jak odsiedział półtoraroczny wyrok za podłożenie ładunku wybuchowego pod stołówkę, z której korzystali zomowcy. Bogusław Grobelny, bo o nim mowa, od 2008 r. walczy o unieważnienie wyroku sprzed ponad ćwierćwiecza.

Bogusław Grobelny jest jednym ze sławnych lubińskich „bombiarzy”. W stanie wojennym pracował w kopalni miedzi. Co prawda nie był górnikiem, ale miał dostęp do materiałów wybuchowych, którymi wysadzano podziemne bloki skalne.

Był wściekły po tym jak w 1982 funkcjonariusze ZOMO zajęli stołówkę, z której korzystali górnicy w przerwach w pracy. Było to dla nich bardzo uciążliwe. Ludzie musieli na przerwy jeździć do domu, co pochłaniało dużo czasu.

Wraz z kolegami postanowił, że trzeba pozbyć się niewygodnych „gości”.  Ładunek wybuchowy zdobyty w kopalni podłożył pod stołówkę i zdetonował późnym wieczorem, tak, żeby nikt nie ucierpiał. Jak sam dzisiaj mówi, wybuch miał przestraszyć milicjantów, miał zadziałać psychologicznie. – Gdybym chciał kogoś zabić to wysadziłbym ładunek o godzinie 13, gdy stołówka była pełna ludzi – przekonuje.

Sprawców wybuchu szybko złapano. Bici, torturowani przez służby bezpieczeństwa przyznali się do winy. Grupa 16 bombiarzy skazana została na wyroki pozbawienia wolności od 1,5 do 5 lat.

W połowie czerwca 1984 roku wyszedł na wolność. W styczniu 1986 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, po tym jak bezskutecznie poszukiwał pracy w Polsce..

W 2008 roku dowiedział  się, że może ubiegać się o unieważnienie wyroku. Zgłosił się do biura senatorskiego Zbigniewa Romaszewskiego. Ten nie mógł zająć się osobiście sprawą, ale o pomoc poprosił wieloletnią przyjaciółkę Zenobie Łukaszewicz. Po zapoznaniu się z dokumentami stwierdziła, że wyrok wydany na Grobelnego nie jest unieważniony. Dlatego złożyła do Sądu Okręgowego we Wrocławiu wniosek o unieważnienie orzeczenia. Na decyzje trzeba było czekać blisko rok. Sąd nie uwzględnił wniosku, co zszokowało zarówno Grobelnego jak i Zenobie Łukaszewicz. Sprawa była o tyle dziwna, że wyroki sześciu innych „bombiarzy” zostały unieważnione przez Sąd Okręgowy w Legnicy, a jednej z tych osób sąd przyznał już odszkodowanie za okres spędzony w więzieniu.

Jedno z postanowień Sądu Okręgowego w Legnicy Zenobia Łukaszewicz przesłała do Sądu Okręgowego we Wrocławiu, myśląc, że to przyśpieszy i ułatwi całą procedurę. Ten jednak stwierdził, że legnicki sąd nie miał prawa unieważnić wyroków, a jedynie może to orzec Sąd Okręgowy we Wrocławiu. – 2 organy tego samego szczebla i jeden nie może wydawać decyzji, to jakiś absurd w demokratycznym kraju – oburzała się pełnomocnik Grobelnego.

- Moim zdaniem sprawa jest skandaliczna, bo przecież ewidentne jest działanie tych osób na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego – to nie budzi wątpliwości, bo akta tych osób znajdują się w IPN gdzie nie przechowuje się akt kryminalistów. Ponadto niektóre z tych osób zostały odznaczone przez Lecha Kaczyńskiego, a docelowo odznaczeni mają być wszyscy biorący udział w tamtym wydarzeniu – tłumaczy Zenobia Łukaszewicz.

Na wyrok Sądu Okręgowego złożone zostało zażalenie.– To czy wrócę na stare lata do Polski uzależniam od decyzji sądu. Jeśli wyrok nie zostanie unieważniony to do kraju wracać nie chce – twierdzi Grobelny, który przyjechał do Polski na rozprawę.

W sądzie na ogłoszenie decyzji Sądu Apelacyjnego czekał również Mirosław Młodecki – jeden z sześciu osób, których wyrok w tej sprawie został unieważniony.

10 marca br. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu stwierdził nieważność czynu popełnionego w 1982 roku. – Gdyby to był zamach terrorystyczny, to inaczej byśmy spojrzeli na tę sprawę, bo aktów terrorystycznych nie tłumaczy nic – podkreślił jeden z sędziów odczytujących uzasadnienie decyzji wymiaru sprawiedliwości.

Unieważnienie decyzji komunistycznej władzy sprawia, że Grobelny może starać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie za okres spędzony w więzieniu.

Paweł Chabiński