Kolejne posiedzenie legnickiego Sądu Rejonowego w
procesie trzech byłych milicjantów zostało
przełożone, ponieważ nie stawili się na nią obrońcy
oskarżonych.
Prowadzący sprawę sędzia Konrad Wytrykowski zażądał
od adwokatów pisemnych usprawiedliwień. Jeśli ich
nie dostarczą – zostaną ukarani finansowo.
Przed miesiącem rozprawa również się nie odbyła
ponieważ na sali po raz kolejny nie pojawił się
świadek obrony. Sędzia stracił cierpliwość i ukarał
go grzywną i nakazał przymusowe doprowadzenie na
rozprawę. W czwartek sędzia musiał grzywnę cofnąć.
Okazało się, że świadek nie żyje.
Następne posiedzenie sądu w sprawie były
funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Spraw
Wewnętrznych w Legnicy odbędzie się 13 marca.
Z takiego terminu zadowolony jest Jan Ruszkowski,
który ponad 20 lat temu miał być katowany przez
zasiadających dziś na ławie oskarżonych byłych
milicjantów.
- 13 marca wypada w piątek. To dla mnie szczęśliwa
data i dzień. Mam nadzieję, że właśnie tego dnia
zapadnie sprawiedliwy wyrok – powiedział nam Jan
Ruszkowski.
- Nieobecność adwokatów na sali nie jest
przypadkowa. Obrona gra na zwłokę – dodał
Ruszkowski.
Tadeusz K., Piotr M. i Zdzisław S. zostali
postawieni przed sądem przez Oddziałową Komisję
Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we
Wrocławiu. Pierwsi dwaj z oskarżeni zostali o
znęcanie się w latach 80-tych nad zatrzymanymi
działaczami podziemnej Solidarności. Grozi im do
dziesięciu lat pozbawienia wolności. Trzeci były
milicjant oskarżony jest o zaniechanie udzielenia
pomocy pobitym opozycjonistom. Jemu grozi trzy lata
więzienia.