Wołanie o pracę


Takiej manifestacji jeszcze po 1956 r. w Poznaniu nie było. Kilka tysięcy osób, wzięło udział w ogólnopolskiej manifestacji w obronie pracowników H. Cegielski-Poznań S.A. i ratowania zakładu, który po 160 latach istnienia znalazł się w głębokiej zapaści spowodowanej upadkiem przemysłu stoczniowego. Region Zagłębie Miedziowe reprezentowała grupa związkkowców głównie z KGHM z przewodniczącym Zarządu Regionu Bogdanem Orłowskim.

Sztandarowym produktem Cegielskiego były silniki okrętowe. Brak zamówień ze stoczni pociągnął za sobą zwolnienia grupowe blisko 500 pracowników. Dwie ostatnie wypłaty były na raty. Nie ma też pieniędzy na odprawy dla zwalnianych.

Nie jesteśmy piknikarzami

Zebranych na historycznym placu na terenie Cegielskiego powitał przewodniczący zakładowej "S" Tadeusz Pytlak: - Dziękuję za obecność na dzisiejszej manifestacji. Stąd 53 lata temu wyszedł pierwszy w powojennej historii Polski robotniczy pochód otwierający drogę do wolności.

Szczególnie serdecznie powitał kombatantów Poznańskiego Czerwca 1956 r. którzy znowu zostali zmuszeni wyjść na ulice Poznania, aby wspomóc żądających pracy i płacy.

- Solidarność w HCP wielokrotnie sygnalizowała krytyczne położenie zakładu, ale podobnie jak stoczniowcy byli przez przedstawicieli rządu traktowani jak piknikarze i zadymiarze - przypomniał Pytlak.

- Czarne chmury zbierają się nad neoliberalnym rządem - powiedział Jarosław Lange, przewodniczący wielkopolskiej "S". - Rząd dba głównie o interesy pracodawców. Zapomniał o ludziach pracy, o tych, którzy tworzą dobro dla tego kraju. Z tego szczególnego miejsca, nie kto inny, ale właśnie robotnicy wyszli walczyć o wolność. Dzisiaj tą samą drogą wyjdziemy i pójdziemy w tym samym kierunku, pod Urząd Wojewódzki. Dla Poznaniaków, dla "Solidarności" to symbol. To krzyk, który kierujemy do premiera Donalda Tuska.

Przyjechała cała Polska

Po tych wystąpieniach manifestanci wyszli na ulice miasta. Złożyli kwiaty przy pomniku obok Bramy Głównej HCP i wyruszyli na trasę, którą w 1956 r. przeszli poznańscy robotnicy. Tym razem z poznaniakami szli przedstawiciele prawie wszystkich regionów. Do wielkopolskiej "S" dołączyli związkowcy m.in. z Gdańska, Gdyni i Szczecina, z Dolnego i Górnego Śląska, Mazowsza, Opola, Słupska, Koszalina, Podbeskidzia, Łodzi, Rzeszowa, Płocka, Radomia, Konina, Warmii i Mazur, z Regionu Świętokrzyskiego, Zagłębia Miedziowego i Wielkopolski Południowej. Nie odstraszyło ich zimno i deszcz.

Spotykali się z życzliwym zainteresowaniem przechodniów, którzy witali ich znakiem "V". Trudno byłoby zresztą nie zwrócić uwagi, bo ogromnemu wielotysięcznemu pochodowi idącemu przez centrum miasta towarzyszyło nie tylko morze flag i transparentów z najróżniejszymi hasłami, ale także bicie w bębny, dźwięk syren i gwizdków. Przeszli ulicami 28 Czerwca 1956, Wierzbięcice, Al. Niepodległości i złożyli kwiaty przy pomniku Poznańskiego Czerwca 1956 r.

Politycy - przestańcie zajmować się sobą

Wreszcie udali się pod Urząd Wojewódzki. Tu, oczekując wyjścia Wojewody, słuchali wystąpień przywódców związkowych przyjmowanych oklaskami, wyciem syren i bębnieniem. Stali spowici czarnym dymem - na placu płonęły opony, a w ogniu spalono niedotrzymane obietnice rządu.

Na ręce Wojewody Wielkopolskiego złożono petycję skierowaną do premiera Tuska.

Domagamy się od premiera: zagwarantowania środków na odprawy w takiej wysokości jakie otrzymali zwalniani stoczniowcy, zagwarantowania środków na bieżące wypłaty, przygotowania programu restrukturyzacji i przygotowaniu nowej strategii ekonomicznej dla Cegielskiego - napisano w petycji.

Przewodniczący NSZZ "S" Janusz Śniadek zapowiedział, że "Solidarność" nie pozwoli na to, by polskie zakłady upadały w ciszy. Zarzucił rządzącym niekompetencję w sprawie prywatyzacji polskich stoczni.

- "Afera stoczniowa" to głównie popis niekompetencji urzędników państwowych. Teraz zamiast wyjaśniać sprawę, politycy wykorzystują ją do rozgrywek politycznych. Domagamy się od polskiego parlamentu, od polskich polityków, żeby przestali zajmować się sobą. Żeby przestali ratować swoje stołki w rządzie i w Sejmie, a zaczęli zajmować się ratowaniem miejsc pracy dla Polaków - wołał do związkowców zebranych przed Urzędem Wojewódzkim.

Od początku związkowcom towarzyszył kapelan wielkopolskiej "S" ks. Tadeusz Magas, który zakończył manifestację wspólną modlitwą i życzeniami szczęśliwego powrotu do domów.

www.solidarnosc.org.pl/poznan