Jubileusz sześćdziesięciolecia kapłaństwa księdza Jóźkowa
W niedzielę odprawiona została msza święta w kościele Świętej Trójcy w intencji księdza prałata Władysława Jóźkowa, który obchodzi 60-lecie święceń kapłańskich.
Ksiądz Jóźków to legenda legnickiej Solidarności. W 2010 roku wyróżniony odznaką Zasłużony dla NSZZ „Solidarność”.
Wśród wielu gości obecni byli tez przedstawiciele Solidarności z Bogdanem Orłowskim przewodniczącym Zarządu Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZ „Solidarność”.
Homilia na jubileuszu 60-lecia kapłaństwa Ks. Władysława Jóźkowa Legnica, 17.06.2018 r.
1. Ziarno
Drogi Jubilacie, Księże Władysławie!
Przewielebni Księża, Kochani siostry i bracia!
Dzisiejsza Ewangelia, którą przed chwilą wysłuchaliśmy, zaprasza nas, abyśmy rozważyli, jak wzrasta i rozwija się królestwo Boże, a więc życie Boże, królowanie Boga w nas, w naszym życiu i środowisku. Zatrzymajmy się nad tym właśnie tematem, biorąc za przykład życie, a zwłaszcza kapłaństwo dzisiejszego Jubilata – ks. Prałata Władysława Jóźkowa.
W centrum Ewangelii stoi ZIARNO. Ziarno wsiane w ziemię, ziarno pielęgnowane, pilnowane, choć na początku jest małe, znikome, może przynieść wspaniały owoc, bogaty plon. Może stać się tak potężne, że ptaki podniebne znajdą cień do wytchnienia w jego gałęziach. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że tą przypowieścią Chrystus poucza, że wielkość Królestwa Bożego, a więc życia Bożego w nas ukryta jest w małych, drobnych sprawach. Pełnione cierpliwie i wytrwale prowadzą do wielkości. Boże królestwo nie przychodzi w spektakularny sposób, ale przez pokorne, skromne początki.
Spójrzmy na piękny przykład. W 1932 r. Pan Bóg podarował malutkie ziarno życia państwu Jóźków, małżeństwu, które zamieszkiwało na przedwojennych Kresach Wschodnich. To ziarno ujrzało piękno słońca 12 stycznia 1933 w Chorostkowie. Następnie przyszedł dzień chrztu św. Nowonarodzonemu dziecku dano na imię Władysław i ofiarowano Bogu. Od tego momentu życie Boże, Królestwo Boże zaczęło wzrastać w tym kilkutygodniowym stworzeniu.
Ziarno potrzebuje nawodnienia, troski, ciepła. Stąd po kilku latach przyszedł czas pierwszej spowiedzi świętej i pierwszej Komunii świętej. Później, już na ziemiach odzyskanych w Jeleniej Górze, ks. Władysław stał się świątynią Ducha Świętego przez sakrament bierzmowania i coraz poważniej zaczął odczytywać swoje powołanie życiowe. Po maturze zdanej w Liceum Ogólnokształcącym w Jeleniej Górze usłyszał głos Jezusa: Pójdź za mną. Bez wahania wstał i poszedł. Zgłosił sie do Metropolitarnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu, by odbyć formację intelektualno-duchową i przygotować się do kapłaństwa. Po pięciu latach intensywnej pracy Arcybiskup Bolesław Kominek nałożył ręce na jego głowę i 15 czerwca 1958 r. wyświęcił go na kapłana. Ziarno życia ks. Władysława, po wychowaniu w domu i formacji w Seminarium, zaczęło już powoli kiełkować, zaczęły się rodzić małe owoce. Ale ciągle wzrastało.
2. Wzrost
Od tego momentu zaczęła się ciężka praca w powojennej, zniszczonej i pogrążonej w traumie Polsce. Najpierw przyszła praca duszpastersko-katechetyczna w Żarach k. Żagania, gdzie ks. Władysław jako młody wikariusz zetknął się z duszpasterstwem wojskowym. Następnie był wikariat we Wrocławiu w parafii Matki Boskiej Częstochowskiej, gdzie posługiwał także jako duszpasterz akademicki dla studentów medycyny. Dość szybko przyszło pierwsze probostwo w Wierzbicach, gdzie oprócz pracy duszpasterskiej była posługa w Ośrodku dla dzieci niepełnosprawnych prowadzonym przez siostry józefitki. To droga intensywnego wzrostu, zdobywania doświadczenia i szlifowania diamentu, jakim stawał się ten młody kapłan.
3. Owoce
Po 12 latach kapłaństwa, czyli dokładnie w 1970 r. ks. Władysław został skierowany do posługi w Legnicy, w parafii Trójcy Świętej. Jako proboszcz służył wiernym do roku 2008, a już 10 lat czyni to jako senior-emeryt. Zdaję sobie sprawę, że trzeba by było niejednej serii rekolekcji, by powiedzieć o wszystkim, co przez te lata się wydarzyło. Ja miałem zaszczyt pracować u ks. Prałata w latach 2006-2008, a później byliśmy jeszcze razem do 2012 r. Podzielę się tym, co szczególnie zauroczyło mnie w postawie tego kapłana, który wówczas przynosił już niesamowite owoce. Zaczęło się od małego ziarnka, a później to był ogromny owoc dobroci:
– mogę śmiało powiedzieć, że ks. Prałat to Franciszek Legnicy. W działaniu na rzecz ubogich uprzedził papieża Franciszka o kilkadziesiąt lat. Przez niego najbardziej byli kochani słabi, głodni, odrzuceni. Poczekalnia do kancelarii codziennie stawała się jadłodajnią. Talerz z zupą był cały czas w pogotowiu. Pukali różni, nikt nie odchodził z pustymi rękami. Każdy odchodził z poczuciem godności ludzkiej i szacunku ze strony proboszcza. Jadł z nimi, rozmawiał i to w szkodliwych warunkach, bo wielu z przychodzących dawno nie widziało wody i mydła. A on ich kochał. To mi zawsze imponowało i sprawiało wyrzuty, że ja tak nie potrafię. Ale to potrzeba wielkości ks. Prałata. Druga kwestia. Wraz z Ks. Infułatem Bochnakiem i ks. Stankiewiczem przemierzyli tysiące kilometrów po Polsce, by odwiedzać księży emerytów z naszej diecezji. Byli rozsiani po różnych miejscowościach. A oni jechali, by zapytać o zdrowie, podziękować za pracę, włożyć w rękę parę groszy… Takich ludzi dziś już nie ma. Księża emeryci tylko z rozrzewnieniem wspominają te czasy. Im nie chodziło o parę groszy, które dziś przelewa się na konto, ale o spotkanie, o dobre słowo za ciężką pracę. Kolejna kwestia to Sybiracy. Ludzie szczególnie dotknięci przez życie. Zmęczeni, schorowani, z ciężkimi przeżyciami. Cierpieli na nieludzkiej ziemi za naród, a później Polska ich nie chciała. Ks. Prałat poświęcił im ogromną część swego życia. Kochał, towarzyszył, pocieszał, uczył… Nie można pominąć też działalności opozycyjnej. Mało kto dziś to wspomina. Legnicka Solidarność rodziła się na strychu plebani parafii Trójcy Świętej, bo stąd wychodziła prawda wydrukowana na ulotkach. To z tej parafii pod przewodnictwem ks. Prałata powiało wolnością, nowym system, który dziś jest dopieszczany przez władze naszego kraju.
– pięknym owocem, który do dziś wspaniale smakuje są nowe parafie, które tworzył ks. Prałat w Legnicy. Był Ojcem parafii, która rodziła swoje córki – nowe parafie. Powstawały nowe osiedla, przyjeżdżali ludzie. Nie mogli pozostać bez miejsca świętego, bez spowiedzi, Eucharystii. Ich też ks. Prałat nie zostawił samych sobie. Zadbał o nowe parafie, nowe świątynie, które dziś wspaniale funkcjonują, a lud oddaje chwałę Bogu.
4. Diament
Moi kochani!
Świętujemy dziś diamentowe gody, diamentowy jubileusz, 60 lat kapłaństwa. To nie przypadek. Z tego małego skromnego ziarenka zrodziły się piękne owoce, co więcej, powstał wspaniały diament, prześliczny brylant, który ozdabia piękno Kościoła katolickiego. Posługa Ks. Prałata to materiał na film ewangelizacyjny. Posługa ks. Prałata to wzór dla powołanych. Posługa ks. Prałata to najbardziej wartościowy diament w skarbcu Kościoła. Jak diament – posługa twarda, niezniszczalna, trwała. Diament jest trudno topliwy, jak życie ks. Prałata. Przeszedł różne szczeble posługi, żył w różnych systemach z wojną włącznie. Nikt nie stopił w bezwartościową maź jego radości, wiary, miłości, posłuszeństwa… Kapłan zakorzeniony w Chrystusie, kapłan niezłomny. Dziękujemy za to i życzymy bądź nadal skromny, pokorny, radosny. Bądź nadal jak diament: piękny, trwały, niezniszczalny i ile masz sił spalaj się dla Kościoła, który tak kochasz. Amen.