„Panie prezydencie, gdzie się płaci wyrazami uznania?”
Pracownicy MOPS i DPS nie doczekali się reakcji na swoje żądania płacowe i zgodnie z zapowiedzią zorganizowali dwugodzinny strajk ostrzegawczy. To ostatni krok przed strajkiem protestacyjnym. W akcji wzięło udział ponad 80 procent obecnych w pracy, w niektórych ośrodkach protestuje sto procent pracowników.
– Nie otrzymaliśmy odpowiedzi z biura prezydenta w sprawie wyznaczenia mediatora. Nadal też nie ma żadnej propozycji rozwiązania sporu zbiorowego i dlatego przystąpiliśmy do strajku protestacyjnego – mówi Aneta Mazur, szefowa NSZZ „Solidarność” w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Legnicy.
Próżno było szukać uśmiechów na twarzach pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Domu Pomocy Społecznej w Legnicy. Zgodnie z zapowiedzią w czwartek 3 listopada opuścili swoje stanowiska pracy i głośno wyrażali, co myślą o braku reakcji ze strony Ratusza na ich żądania płacowe i nie były to słowa pochlebne.
„Panie prezydencie, gdzie się płaci wyrazami uznania?”„Odpowiedzialna praca – żenująca płaca”, „Praca nie hańbi, co innego wynagrodzenie”, „Prezydencie, czy pomoc społeczna w Legnicy zbyteczna?”, „Coraz więcej zadań i kwalifikacji, bez docenienia i gratyfikacji”, „Chcemy podwyżki”, „Fura, skóra i komóra, a w naszym portfelu dziura” – takimi między innymi hasłami strajkujący wyrażali swoje na brak działań ze strony prezydenta niezadowolenie, którego uważają za swojego pracodawcę.
– Jeżeli sytuacja się nie zmieni, na kolejnym spotkaniu z mediatorem zostanie prawdopodobnie podpisany protokół rozbieżności i wówczas związki zawodowe będą już uprawnione do zorganizowania strajku właściwego i to będzie konsekwencja protestów odbywających się od kilku lat i sporu zbiorowego trwającego od czerwca tego roku i braku reakcji na nasze głodowe pensje. Jest to lekceważenia pracowników samorządowych, którzy wykonują zadania gminy. Myślę, że ważnej grupy zawodowej, ponieważ to właśnie my, pomoc społeczna, działamy w sytuacjach kryzysowych, takich jak pandemia, wojna w Ukrainie, inflacja i kryzys energetyczny. W tej chwili zajmujemy się przyznawaniem dodatków węglowych, pomagaliśmy uchodźcom i opiekowaliśmy się ludźmi w czasie pandemii, czego przykładem jest dom pomocy społecznej – podsumowuje Aneta Mazur.
W strajku ostrzegawczym wzięli udział pracownicy socjalni, asystenci rodziny, pracownicy działów świadczeń, dodatków mieszkaniowych, ośrodek pomocy terapeutycznej, zespoły interwencji kryzysowej i do spraw pieczy zastępczej, 5 żłobków, schronisko dla bezdomnych i punkt opieki nad matką i dzieckiem, dział pomocy instytucjonalnej, DPS na ulicy Grabskiego i Kubusia Puchatka, dom dziennego pobytu, klub seniora i pracownicy siedziby głównej przy ul. Poselskiej.
183 pracowników MOPS i 48 osób zatrudnionych w DPS, czyli łącznie 231 osób od 1 stycznia 2022 roku zarabia 3010 zł brutto. W sumie w MOPS i DPS 272 osoby otrzymują wynagrodzenie na poziomie płacy minimalnej, a wynagrodzenia zasadnicze pozostałych pracowników niewiele przekraczają ten poziom i wynoszą 3020 zł lub 3050 zł brutto. 1 stycznia otrzymali podwyżkę w wysokości 10 zł brutto. Ich sytuacji finansowej nie poprawiła marcowa podwyżka 200 zł brutto.
Związkowcy domagają się podwyżki w wysokości 1,2 tys zł brutto od stycznia tego roku i kolejnych 400 zł od stycznia roku 2023. Nie satysfakcjonuje ich deklaracja prezydenta, który zapowiedział podwyżkę około 8-procentową od 1 stycznia 2023 roku, nazywają ją „kpiną”.