Internowani cz. 3

W OŚRODKACH ODOSOBNIENIA. POCZĄTEK
Pierwsze dni internowania były naturalnie, trudne dla uwięzionych. Ośrodki odosobnienia to były, nierzadko, po prostu więzienia.
Jak wspominali : „ wrzucono nas wszystkich do celi jak worki z kartoflami do piwnicy, nie zadbano nawet o to by przedstawić wszystkim wiezionym politycznie statusu internowanego.” Robił wrażenie szczęk kluczy, łoskot zamykanej bramy. Inny internowany pisał „…stać, iść, czekać ,wchodzić, wychodzić, w prawo, w lewo, prosto. Strażnicy nie odpowiadają na pytania, Nie widzą nas. Roboty.”
Poza tym internowani obawiali się co właściwie z nimi uczynią, czy nie zostaną wywiezieni, czy nie będzie jakiś egzekucji.
Sytuacja była szczególna, również ze względu na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia.
Podczas aranżowanych wigilii, łamano się opłatkiem, składano życzenie rychłego powrotu do rodzin.
Nawet funkcjonariusze służby więziennej pomagali. „W Wigilię oddziałowy podrzucił nam kilka świerkowych gałązek. Chłopcy natychmiast zaczęli komponować choinkę. Ze sreberka po czekoladzie zmajstrowali gwiazdkę. Cela posprzątana”.
W liście do rodziny internowany pisał: „ Żyłem tak intensywnie przez ten otwarty dla wolności Polski lufcik wywalczony czynem stoczniowców z Wybrzeża. Teraz znowu duszno, znowu kajdany dla polskiej myśli obca broń na straży obcej idei”.

NIE DAJEMY SIĘ
W ośrodku w Głogowie zawiązała się wspólnota tzw. „utwardzaczy”, którą utworzyli liderzy grup regionalnych, lekarze, inni internowani. Zadanie jakie sobie postawili to wspieranie słabszych psychicznie, podtrzymywanie na duchu i chronienie przed podpisaniem „lojalki”.

RELACJE ZE SŁŻBĄ WIĘZIENNĄ
Oczywiście pomiędzy internowanymi objawiały się różnice poglądów na strategię pobytu w więzieniu, Jedni, bardziej umiarkowani postulowali ograniczoną współpracę ze służbą więzienną, inni bardziej radykalni sprzeciwiali się temu.
Jedna z relacji mówi: ”SW ma przykazane traktować nas bardzo grzecznie. Wyżywają się później na pozostałych, przeznaczonych do obsługi skazanych, więźniach pospolitych”
Niektórzy funkcjonariusze składali życzenia skazanym. Wykazywali z nimi solidarność np. w Kamiennej Górze, nie wpuścili SB-ków, którzy mieli stłumić głodówkę protestacyjną. Powiadamiali rodziny o przenosinach internowanych do innych ośrodków.
Inni „klawisze” nie byli jednak tak przychylni.
„Śmierdzi „Solidarnością” mawiał jeden podczas spacerów internowanych, groził, że skróci internowanych o głowę” itp.

KARY
Funkcjonariusze potrafili wytaczać internowanym sprawy sądowe o oszczerstwa i obraźliwe słowa.
W samych ośrodkach, oczywiście, stosowano kary dyscyplinarne za to, że np. : „w rozmowach z innymi internowanymi szkaluje Służbę Bezpieczeństwa i Służbę Więzienną (słowami „klawisz”, „esbek”) jak również w sposób wulgarny odnosi się do funkcjonariuszy SW”.
Do najpoważniejszych kar należało umieszczenie na kilka dni w celi izolacyjnej, a powszechnie stosowano: nagany, rozmowy ostrzegawcze, upomnienia, pozbawianie wypiski nawet na miesiąc.
Do przewinień należało: palenie w celi, palenie świeczek, wystawianie transparentu, wynoszenie grypsu na widzenie, posiadanie radia, list internowanych, nielegalnych listów, śpiewanie piosenek, niezejście ze spaceru pomimo rozkazu …
Nieformalne kary to odrzucanie wniosków o widzenia lub tzw. „twarde łoże”.
Oczywiście system kar był uciążliwy ale internowani radzili sobie jak mogli, wspierali, pomagali, wymieniali artykułami z paczek.

NAGRODY
Nagrody były odwróceniem kar. Tak więc za dobre sprawowanie przydzielano dodatkowe widzenia, zakupy w kantynie, paczki.
Nagrody można było otrzymać za „systematyczny udział w pracach związanych z obieraniem ziemniaków, „za prace przy niwelowaniu terenu pod boisko do siatkówki”, „ za to że wszyscy zakwaterowani w celi pozytywnie dostosowują się do regulaminu”, „za wychodzenie na spacery gdy inni, w ramach protestu, bojkotowali spacery”.

KONTAKTY Z BLISKIMI
Na widzenie wpuszczano jedną , dwie osoby.
Najczęstszą formą komunikacji były listy.
Internowani skarżyli się na różnorakie trudności w otrzymywaniu korespondencji. Nie otrzymywali jej wcale, albo po długich okresach. O ważnych sprawach dowiadywali się po czasie np. o śmierci bliskich już po pogrzebie.
W ośrodkach internowania zawierano nawet śluby. Jednak z wieloma ograniczeniami: nie wolno robić zdjęć, mała liczba gości, świadek po uroczystości musi wrócić do swej celi (jeśli świadkiem był inny internowany). Jeden z uwięzionych chciał by świadkiem był brat. Nie było to możliwe bo ten nie dostał przepustki z Barlinka.

KOŚCIÓŁ. POSŁUGA DUSZPASTERSKA
Poważną rolę w pomocy internowanym odegrał Kościół Katolicki.
Już w grudniu 1981r. Rada Główna Episkopatu Polski w sprawach internowanych pisała w komunikacie „uprasza się księży Biskupów, aby byli łaskawi: 1) występować do Wojennych Komisarzy Wojewódzkich o zwolnienie internowanych, szczególnie ojców i matek rodzin i chorych 2) zabiegać o możliwość odwiedzin osób internowanych w okresie Świąt Bożego Narodzenia i 3) udzielać rodzinom osób internowanych pomocy moralnej i materialnej.”
Sekretarz Episkopatu biskup Bronisław Dąbrowski zauważył, że internowano wielotysięczną rzeszę ludzi, których jedyną winą było wyłącznie aktywność w życiu społecznym. Biskup zwrócił się do władz o możliwość opieki duszpasterskiej.
Podjęto więc negocjacje z władzami. Był to tym bardziej ważne, że sami uwięzieni również postulowali i domagali się wizyt księży i odprawiania mszy świętych.
Ostatecznie Kierownictwo Zakładów Karnych wypracowało procedury wizyt duchownych. „W niedzielę nie może być żadnych ograniczeń dla posług religijnych, później rozgrywać to umiejętnie.”
Pomimo odprawianych mszy świętych zdarzały się częste przypadki niewpuszczania księży oraz biskupów na teren zakładów karnych.
Tymczasem zainteresowanie duchowieństwa sytuacją internowanych w całym kraju było duże. Msze święte odprawiane były stosunkowo często.
Oprócz mszy świętej i posługi kapłańskiej placówki były odwiedzane przez biskupów. W kolejnych miesiącach internowania każdy ośrodek na Dolnym Śląsku był wizytowany przynajmniej raz przez biskupa.
Podczas wizyty w jednym z ośrodków odosobnienia biskup A. Dyczkowski rozmawiał z internowanymi, odpowiadał na pytania dotyczące sytuacji w kraju i Kościele.

POMOC MATERIALNA
Równie istotna jak posługa kapłańska była pomoc materialna udzielana przez Kościół.
Przez pierwsze miesiące stanu wojennego przywieziono do zakładów karnych kilka tysięcy paczek.
Na Dolny Śląsku taką pomocą zajmował się Arcybiskupi Komitet Charytatywny we Wrocławiu.
W skali całego kraju taką działalnością zajmował się oczywiście Komitet Prymasowski.

GRYPSY
Bardzo ważna była również działalność nieformalna duchownych. „Osoby świadczące posługi duszpasterskie udzielały pomocy przy przekazywaniu tzw. „grypsów”. Opozycjoniści wykorzystując brak kontroli księży i zakonnic przesyłali za ich pośrednictwem listy omijając cenzurę.
„Rola Kościoła i ludzi skupionych wokół niego wydaje się trudna do przecenienia. Ogromne zaangażowanie w sprawy opozycjonistów, zarówno wyższych duchownych, starających się wywalczyć lepsze traktowanie internowanych, jak i zwykłych wikarych, niosących codzienną posługę, zauważalne było przez cały okres stanu wojennego oraz więzienia internowanych. O wielkości pomocy materialnej świadczy ogromna liczba paczek z żywnością i innymi artykułami, którymi obdarowywani byli również skazani, a nawet funkcjonariusze służby więziennej. Jednak jeszcze większe znaczenie miała niesiona pomoc duchowa. Msze święte odprawiane w ośrodkach, pomimo panujących tam warunków, zawsze były bardzo uroczyste. Ponadto jak trafnie zauważył jeden z funkcjonariuszy SW: „posługa duszpasterska wlewała wiele otuchy, pokrzepiała wątpiących, zagrzewała do przetrwania, dodawała siły, utwierdzała w słuszności postawy.”
***
Nieocenionym źródłem dla tych tekstów była książka Bartłomieja Perlaka „Internowani na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie”. Ta ciekawie napisana pełna interesujących danych pozycja została wydana przez IPN Wrocław.
Agnieszka Rurak-Żeleźny