Legnicki czerwiec 1976 roku

25 czerwca minęła 46. rocznica strajków w 1976 roku. Wtedy to w zakładach ELPO oraz w CWR Polkowicach przeprowadzono strajk. Poniżej przedrukowujemy tekst gazety „Solidarność Zagłębie Miedziowe” z czerwca 1981 roku. 

====================================

Czekają na satysfakcję

Wczesny ranek 25 czerwca 1976 roku w Legnicy zapowiadał ciepły i pogodny dzień.  Mieszkańcy osiedla „Kopernik” w Legnicy, zatrudnieni w Kombinacie Górniczo Hutniczym w Polkowicach, stali na przystanku autobusowym, beztrosko żartowali. Był też między innymi 28-letni Andrzej N. brygadzista Centralnych Warsztatów Remontowych w Polkowicach Wschód. Jak zwykle po godzinie 4 rano na przystanek zajechał autobus i wszyscy czekający wsiedli do niego, gromadząc się w przyjacielskie grupki. Jechali tym wczesnym autobusem, aby należycie przygotować i zorganizować pracę, co miało zawsze wpływ na szybkie jej wykonywani. Pracowali bowiem pod ziemią – (do tysiąca metrów), a tam zdarza się, że aby naprawić maszynę trzeba iść z narzędziami i częściami zamiennymi parę kilometrów. Dlatego za tak ważne uważali należyte przygotowanie pracy przed jej podjęciem.

Tego samego dnia, krótko po godzinie piątej rano z okolicznych miejscowości i różnych dzielnic spieszyło na pierwszą zmianę do Legnickich Zakładów Odzieżowych „ELPO” niemal 900 pracownic i kilku mężczyzn. Po drodze odprowadzano do żłobków i przedszkoli dzieci. Kobiety jak zwykle zabiegane, były ponadto podenerwowane. W ostatnich bowiem dniach do produkcji wprowadzono nowy asortyment odzieży eksportowej, co wiązało się z nową technologią, a ta w pierwszej fazie powodowała mniejszą wydajność pracy i tym samym zmniejszenie zarobków. Bramę „ELPO” w tym dniu przekroczyły pracownice pierwszej zmiany: Wanda Kuno, Helena Tersa, Aleksandra Trepka, Aniela Krążek i inne oraz mechanicy: Jan Ferełom, Józef Borys, Franciszek Małecki z kolegami.

O godzinie 6 słuchano dziennika radiowego i jak „grom z jasnego nieba” – spadła na załogę wiadomość o znacznych podwyżkach cen żywności a szczególnie mięsa i jego przetworów. Załoga oddziału „B”, mieszczącego się przy ulicy Hanki Sawickiej (obecnie Łukasińskiego) – oddalonym od dyrekcji o około 1 kilometra, nie podjęła tego dnia pracy, zaś pracownice zatrudnione w oddziałach zlokalizowanych przy dyrekcji – ulica Słubicka, pracowały do godziny 8 – mej to jest do śniadania. Po śniadaniu w całym „ELPO” na terenie Legnicy pracę przerwano. Ludzie dyskutowali. Kobiety były przerażone zapowiedzianą podwyżką cen żywności. Jak dzisiaj opowiadają, niepokój był spotęgowany spadkiem zarobków. Był przecież czerwiec wiele dzieci przygotowywało na wyjazd na kolonie i obozy, a to zawsze wymaga dodatkowych wydatków, a i same przygotowania się do urlopów – skąd na to pieniądze? A tu jeszcze nagła niezapowiedziana i tak wysoka podwyżka. Niesprawiedliwe dodatki. Wszystko to spowodowało protest przeciw władzy, przeciw instancjom i dyrekcji. Pracownice obu oddziałów najpierw wyszły na podwórze zakładów, a niektóre nawet na ulicę. Interweniowali dyrektorzy Broczkowski i Baran, bezskutecznie usiłując „zapędzić” pracownice do hal produkcyjnych, do maszyn.

Zawiadomiono władze i instancje partyjne KW i KM (Komitet Wojewódzki PZPR i Komitet Miejski PZPR  – przyp. red.) Szybko też w zakładzie zjawili się ich przedstawiciele: sekretarz KW Maria Kustasz, I sekretarz KM towarzysz Edward Nir i instruktorzy – Kwel i Ksycki. Rozmowy z pracownicami nic nie dały. Do strajku aktywnie włączają się nielicznie pracujący w „ELPO” mężczyźni. Przedstawiciele instancji partyjnych najpierw proszą, potem ostrzegają wreszcie grożą konsekwencjami dla strajkujących. Będą ukarani. Będą zwolnieni z pracy. Załoga nie słucha, pracy nie podejmują. A teren zakładu pracy przybywają z zewnątrz, co prawda nieliczni, ale nieznani cywile, chodzą i podpatrują. Nie podjęła też pracy 2 zmiana solidaryzują się z tymi które Strajk rozpoczęły załoga pomimo wzburzenia zachowuje się poprawnie nikt nie nawołuje do ekscesów do manifestacji to jest ich protest nie przeciwko socjalizmowi ale przeciwko złu przeciwko stawianiu ich poza nawiasem decyzji o nich samych protest swój uważają zatem za słuszny jedna z pracownic z drugiej zmiany Maria S. mówi – w „ELPO” pracuję już wiele lat. Jestem starszą kobietą,  na utrzymaniu mam siedmioro dzieci troje w wieku przedszkolnym, reszta uczy się w szkole. Jak my z mężem robotnicy akordowi mamy tę czeredkę wychować dlatego do strajku przystąpiłam z dobrej woli, to jest mój protest, solidaryzuję się z całą naszą załogą „ELPO”. W dniu 25 czerwca 1976 roku nie pracowano trwał cały dzień strajk protestu. Inaczej było w Polkowicach brygada Andrzeja N. jak zwykle zjechała „na dół” do kopalni. O godzinie 6:00 słuchana dziennika radiowego interesowała ich prognoza pogody w chcieli wiedzieć jak mogą sobie urządzić dzień po pracy i nagle ta wiadomość rząd wprowadza znaczne podwyżki cen żywności i mięsa. Bardzo ich to wzburzyło. Zapada decyzja, nie podejmują pracy, nie wyjeżdżają na powierzchnię. Na tą wiadomość „z dołu” koledzy z CWR będący na powierzchni organizują wiec. Biorą udział w tym wiecu przedstawiciele dyrekcji POP (Podstawowa Organizacja Partyjna) i jakieś osoby z zewnątrz więc jest burzliwy. Mechanicy nie zawsze przebierają w słowach. Decyzja – druga zmiana pracowników CWR nie podejmie pracy. Pracowali jednak górnicy. Kiedy strajkujący „na dole” wyjeżdżali wieczorem na powierzchnię,  niektórzy pracownicy kombinatu (nie z CWR) obrzucili ich stekiem wyzwisk jak chuligani warchoły itp. Sami potem w sierpniu 80 roku strajkowali ale to już inna sprawa. Zapowiedziano represje dla najaktywniejszych w czasie wiecu.

 Dzień 26 czerwca był dniem odwetu władzy wobec strajkujących. Nie dopuszczono do pracy, nie wpuszczano w ogóle do zakładów „ELPO” kilkanaście osób. Łącznie zwolniono w trybie natychmiastowym 32 osoby w tym Wandę Kunio,  Józefa Borysa, Helenę Teresę, Anielę Krążek, wielu innych pracownikom potrącono za udział w strajku premie. Przeniesiono na inne, niżej płatne stanowiska. Zwolnienie pracowników i nakazanie represji dyrekcji zakładu nakazał sekretarz Komitetu Miejskiego i Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Legnicy. Pracownice chciały się bronić, pojechały delegacją do Warszawy do KC PZPR, jednak bez skutku. Aby załodze „ELPO” zadać jeszcze większy moralny cios, Pierwszy Sekretarz KW PZPR Stanisław Cieślik po paru dniach na zwołanym przez niego wiecu wobec delegacji ponad stu załóg Legnicy oficjalnie potępił strajki, a szczególnie strajk w „ELPO” nazywając pracowników warchołami i innymi obraźliwymi epitetami. Rozpoczęło się szukanie pracy przez osoby zwolnione z „ELPO”. Część uzyskała pracę w zieleni miejskiej inni w MPGK (Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej),  a kilka dobrych szwaczek w spółdzielni szyjącej bieliznę we wsi Lipce – 4 km od Legnicy. Okazało się że szwaczki z „ELPO” to elita w swoim zawodzie. Jakość szytej bielizny i ilość wkrótce stawiły  je w rzędzie najlepszych, poważnie przekraczały normy, a o wysokich zarobkach jakie uzyskały w wyniku dobrej pracy nikomu ze starej załogi w Lipcach nawet się nie śniło. Fakt ten  odnotowała kilka miesięcy później lokalna prasa zamieszczając na swoich łamach zdjęcia owych pracownic.

 Inaczej było w Polkowicach wypowiedzenie z pracy w trybie natychmiastowym wręczono 12 pracownikom, 6 osób udała się do gabinetu dyrektora gdzie przez 4 godziny gabinet ten okupowali. Prowadzone rozmowy nie zostały opublikowane. Faktem jednak jest, że dyrekcja poszła na ustępstwa. Pracownicy mieli sami poszukać sobie pracę, a dyrekcja miała ich przenieść do nowej pracy na zasadzie porozumienia stron. Pracę znaleźli od ręki. Porozumienie stron zrealizowano w stosunku do Andrzeja N.,  sztygara Mariana Smolarka, Brygadzisty Rozmusa i innych.
Dochodząc  przyczyn zwolnienia pracownicy, którzy odeszli z CWR dowiedzieli się, że wniosek taki złożył sekretarz OOP towarzysz Bączkowski oraz Zygmunt Nosal, który po strajku został mianowany sekretarzem POP. Wniosek swój uzasadniali udziałem zwalnianych w dniu 25 czerwca w strajku. Na tym zakończył się strajk z jego reperkusjami w CWR w Polkowicach. Zwolniono dobrych fachowców – zresztą tak samo jak w „ELPO”.

Po sierpniu 1980 roku, kiedy powstała „Solidarność”, wielu z tych, którzy strajkowali w 1976 roku, wstąpiło do tego związku, uważając jak Andrzej N., jak Edward Boczar z „ELPO”, Wanda Kunio i inni, że jest to ich związek., który będzie bronił ich praw. Przewodniczący NSZZ „Solidarność” przy „ELPO” zajął się tą sprawą na ile umiał. 22 stycznia poprosił do zakładu wszystkich zwolnionych, dyrekcję zakładu, zwolnionego dyrektora Justyna Broczkowskiego oraz sekretarza POP i sekretarza KW PZPR towarzysz Marię Kustasz. Oczywiście przybyli wszyscy z wyjątkiem sekretarza POP, w zamian delegowano inną osobę, a towarzysz Kustosz sama nie przyszła i nie delegowała przedstawiciela.

Kiedy wszyscy już się zebrali zatelefonowano do towarzysz Kustosz – oświadczyła przez telefon że nie widzi potrzeby udania się do „ELPO”. Sprawę uważa za zakończoną. A przecież skrzywdzeni w czerwcu 1976 roku pracownicy tego zakładu spodziewali się że towarzysz Maria Kustasz ich wysłuchać, wyjaśnić dlaczego tak a nie inaczej wówczas postąpiono – niestety. Uważała widocznie, że postąpiono słusznie. Dyrekcja na wniosek „Solidarności” wyraziła zgodę na powrót do zakładu tych pracowników którzy wrócić zechcą. Wróciło zaledwie kilka osób. Pozostali jednak mieli słuszny żal, całej załogi, niemal dwóch tysięcy ludzi, żal do pierwszego sekretarza Stanisława Cieślika (jesienią 1980 roku z Legnicy wyjechał) do sekretarzy KW i KM już nie tylko za zwolnienie z pracy i prześladowanie w zakładzie,  a szczególnie za nazwanie całej załogi warchołami i innymi epitetami, wówczas w czerwcu 1976 przed załogami innych zakładów i przedsiębiorstw. To była wielka krzywda moralna. Pracownicy „ELPO” nadal oczekują tak jak oczekuje przewodniczący zakładowej solidarności Zbigniew Krzystek na rehabilitację.

 Niedawno temu w programie lokalnym telewizji w wieczornych Rozmaitościach dyrekcje kilku zakładów i organizacje społeczne podały do wiadomości mieszkańców regionu, iż niesłuszne były sankcje zastosowane w czerwcu 76 roku wobec wielu pracowników wrocławskich zakładów. Ludziom tym nie powinno się czynić zarzutów i stosować sankcji za udział w strajkach. Tak powinno być także w Legnicy i Polkowicach. Na taką moralną satysfakcję czekają owi pracownicy. Myślę że gdyby MKZ NSZZ „Solidarność” bliżej sprawą zainteresował się, wówczas takiej satysfakcji zainteresowanym załogom i pracownikom udzielano by dawno, chociażby po 22 stycznia bieżącego roku bo nigdy nie jest za późno na ten gest. Jestem jednym z licznych, którzy opowiadają się za pociągnięciem do odpowiedzialności we wszystkich możliwych formach wszystkich winnych prześladowania i szykanowania uczestników protestów czerwca 76 roku bez względu gdzie miały miejsca w tym także w Legnicy i Polkowicach. Myślę, że robotnicy naszego województwa i solidaryzująca się z nimi inteligencja, rzemieślnicy, uczniowie i chłopi oraz inni nie wymienieni mieszkańcy naszego województwa uznają mój wniosek za słuszny.

Stanisław Nowak „Solidarność Zagłębia Miedziowego” nr 25/1981

fot: https://dbc.wroc.pl/

PS. Wśród zwolnionych z pracy byli m.in. Józef Borys, Aleksandra Trepka, Krystyna Sokołowska, Anna Boniakowska, Anna Sałamaszyńska, Wanda Gościniak.

Łukasz Sołtysik (historyk, pracownik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN we Wrocławiu, doktorant UWr, współredaktor „Encyklopedii Solidarności”) prosi osoby, które brały udział w protestach z 25 czerwca 1976 r. lub mają informacje o tych protestach, aby skontaktowały się z nim na adres: lukasz.soltysik@ipn.gov.pl