Decyzja Sądu Apelacyjnego

“(...)Funkcjonariusze władzy komunistycznej za wszelką cenę, a więc i za cenę ludzkiego życia, kalectwa, krzywd fizycznych i moralnych nie cofając się przed działaniami bezprawnymi pokazali raz jeszcze polskiemu społeczeństwu, że to oni rządzą. (...)”- powiedział uzadsadniając wyrok Ryszard Ponikowski sędzia Sądu Apelacyjnego. 28 września w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu zapadł wyrok w tzw. sprawie lubińskiej. Na ławie oskarżonych zasiedli: Bogdan Garus, ówczesny z-ca komendanta wojewódzkiego milicji obywatelskiej w Legnicy -, Jan M. nieobecny na procesie z-ca komendanta miejskiego milicji obywatelskiej w Lubinie i Tadeusz Jarocki dowódca jednego z plutonów ZOMO uczestniczących w rozpraszaniu manifestantów 31 sierpnia 1982 roku w Lubinie. W wyniku działań funkcjonariuszy MO kierowanych m.in. przez oskarżonych zginęli Andrzej Trajkowski, Mieczysław Poźniak, Michał Adamowicz. Kilkanaście osób zostało rannych, w tym kilka ciężko. Sąd Apelacyjny oddalił apelację Jarockiego i utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego - 5 lat pozbawienia wolności (po zastosowaniu ustawy amnestyjnej z 1989 roku wyrok zmniejszony o połowę do 2 i pół roku). Apelacje do wyroku w sprawie Bogdana Garusa złożone zarówno przez oskarżycieli jak i oskarżonego zostały przez Sąd Apelacyjny odrzucone, tym samym wyrok dwu i pół roku pozbawienia wolności (1 rok i 3 miesiące po zastosowaniu ustawy amnestyjnej z 1989 roku) stał się prawomocny. W stosunku do Jana M. sąd uznał apelację oskarżycieli zmierzającą do postawienia zarzutu o sprawstwo kierownicze i sprawę przekazał do Sądu Okręgowego w celu ponownego rozpoznania. „(…)Nie może ulegać wątpliwości, że tego rodzaju działania władz centralnych wytworzyły bardzo określoną atmosferę, która wprost głęboko oddziaływała na psychikę szeroko pojętych wykonawców owych planów i zamierzeń, zamierzeń funkcjonariuszy aparatu komunistycznego państwa polskiego, uzurpujących sobie zresztą kompetencje do ustanawiania wówczas, co warto przypomnieć, swoistego poza konstytucyjnego prawa resortowych rozkazów, poleceń, wytycznych, nakazów m.in. również w postaci telekonferencji z zakazem ich utrwalania ale nakazem realizacji przekazywanych wytycznych. Bez wątpienia w tej m.in. atmosferze i dlatego m.in. o tym powiedzieliśmy, upatrywać należy pobudek i motywów działania również osób oskarżonych w niniejszym postępowaniu. I dlatego do tych kwestii tzn. inspirowania przez władzę komunistyczną i ukierunkowywania podległych sobie funkcjonariuszy do gorliwego zwalczania tzw. opozycji politycznej z jednoczesną gwarancją bezpieczeństwa osobistego dla wykonawców tych działań,(...)trzeba będzie jeszcze powrócić w dalszej części uzasadnienia.(...).”- powiedział Sędzia Ryszard Ponikowski. W bardzo obszernym uzasadnieniu wyroku stwierdził m.in., iż zdaje sobie sprawę, że ława oskarżonych jest zbyt krótka, że winni na niej zasiąść najwyżsi funkcjonariusze ówczesnego PRL-u. Postawił szereg pytań pozostawiając je bez odpowiedzi:

"(...) przyczyny dla których ława oskarżonych w tej sprawie jest tak krótka ? (...) Dlaczego nie znaleźli się na niej lub w równolegle prowadzonych procesach możliwi do ujawnienia wśród funkcjonariuszy ścisłego kierownictwa aparatu sprawującego władzę w Polsce inspiratorzy zdarzeń w Lubinie ? Dlaczego nie postawiono im żadnych zarzutów? Dlaczego w ogóle nie podjęto w 91 roku ani w późniejszym okresie śledztwa w tym kierunku ? Dlaczego wobec komendanta wojewódzkiego w Legnicy i komendanta miejskiego w Lubinie nie wniesiono aktu oskarżenia o zbrodnię zabójstwa w formie sprawstwa kierowniczego lub pomocnictwa czy chociażby oskarżenia o umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu ludzi lecz oskarżeniem objęto czyny niedopełnienia obowiązków służbowych w sytuacji gdy ściganie tego przestępstwa ulegało przedawnieniu w ciągu kilku tygodni od skierowania aktu oskarżenia do sądu ? Dlaczego tak szybko zrezygnowano z poszukiwania bezpośrednich sprawców zabójstw i ciężkich uszkodzeń ciała manifestantów w Lubinie materializując obietnicę oskarżonego Garusa, że żaden z funkcjonariuszy nie może ponosić odpowiedzialności za wypadki w dniu 31 sierpnia 1982 roku ?(...)” Sędzia zarzucił prokuratorowi wojewódzkiemu w Legnicy, iż ten utracił wolę poszukiwania całej prawdy o tragedii lubińskiej. Śledztwo umorzono już 28 października 1992 roku - trzy miesiące po wniesieniu aktu oskarżenia “(...)Postanowienie to wydano w sytuacji, gdy bez wątpienia możliwe było dalsze poszukiwanie dowodów, dociekanie prawdy również w toku czynności takich jak: okazania, konfrontacje, opinie biegłych. I gdy w ocenie zrelatywizowanej do innych śledztw o podobnym stopniu złożoności nie trwało ono jeszcze zbyt długo i nie dawało podstaw do zarzutu przewlekłości.(...)” Stwierdził również, iż pozostaje kompletnie niezrozumiałe i niewytłumaczalne z punktu widzenia logiki prawniczego rozumowania dlaczego zarzutem sprawstwa kierowniczego nie objęto następstw z art. 155 dawnego Kodeksu karnego, tj. ciężkich uszkodzeń ciała. W ten oto sposób tych pokrzywdzonych wyłączono z postępowania uniemożliwiając im działanie w charakterze oskarżycieli. Od samego początku proces w sparwie lubińskiej toczył się przy pełnej sali. Rodziny pomordowanych, członkowie NSZZ “Solidarność” ogłoszenie wyroku przyjęli w skupieniu i z powagą. Jednak na ostateczne zakończenie sprawy przyjdzie jeszcze poczekać. Jan M. ponownie stanie przed Sądem Okręgowym, Bogdanowi Garusowi i Tadeuszowi Jarockiemu pozostała możliwość wystąpienia o kasację.

Jacek Swakoń