W 40 rocznicę Sierpnia 1980 roku publikujemy wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń, profesora Kazimierza Grelaka i dr inż. Wojciecha Gruszeckiego.
„W centrum wydarzeń Sierpnia 1980 r.”
Wracając “maluchem” z urlopu do Gdańska, gdzie wówczas mieszkałem, usłyszałem przez radio lakoniczny komunikat o przerwach w pracy w Stoczni Gdańskiej. Pomyślałem więc, że po lipcowych strajkach w Lublinie, skąd wracałem i byłem zorientowany o rozmiarach protestu, teraz zacznie się jeszcze coś bardziej poważnego znów na Wybrzeżu.
Rozmyślałem wtedy, że będzie to, w krótkim czasie, drugie w Polsce uderzenie we władzę – “cios za ciosem”. Może to mieć znów bardzo istotne znaczenie , bo stocznie i porty są bardzo czułym (po Śląsku) “podbrzuszem gospodarczym”, a ze względu na tzw. “okno na świat” bardzo wrażliwym elementem oddziaływania społeczno – politycznego. Aby jednak strajki były bardziej skuteczne w porównaniu do poprzednich okresów, powinny mieć szerszy zasięg, przy ścisłym współdziałaniu (w odróżnieniu od lat 1968 i 1970) robotników z inteligentami.
W poniedziałek 18 sierpnia na Politechnice Gdańskiej zastałem pustki. Dla pracowników naukowych to środek wakacji, a dla pozostałych pracowników w większości urlopy. Spotkałem się jednak z pracownikami, którzy utrzymywali kontakty z Wolnymi Związkami Zawodowymi Wybrzeża. Regularnie rozprowadzali wśród nas ulotki i “Robotnika” drukowanego przez nielegalne Związki Zawodowe.
Ulotka z 18 sierpnia 1980 r.
Źródło: Pismo Politechniki Gdańskiej, wydanie specjalne – sierpień 2005, str. 14
W toku dyskusji, zgodnie z wytycznymi jakie mieli z tych kanałów, ustaliliśmy, że należałoby w miarę możliwości stwarzać warunki do jakiegoś działania w ramach istniejącego na Politechnice ZNP. Tym bardziej, że z naszego Wydziału Mechanicznego, gdzie pracowałem jako docent, można było liczyć na działających tam bezpartyjnych, godnych zaufania współpracowników. Nie wiadomo było przecież, jak się rozwinie dalej sytuacja i na wszelki wypadek należało budować nowe “przyczółki” do dalszego, krok po kroku “rozsadzania” władzy w ramach przynajmniej półlegalnej działalności.
Pojechaliśmy pod Stocznię Gdańską, gdzie dostaliśmy “STRAJKOWY BIULETYN INFORMACYJNY”1 z 18.08.1980 r. oraz “Żądania Strajkujących Załóg” zakładów pracy i przedsiębiorstw reprezentowanych przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy2. Oba dokumenty są trochę nieczytelne, bo jeszcze drukowane na powielaczu. Pierwszy informował o powołaniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego (MKS), którego celem była koordynacja żądań i akcji strajkowej zakładów. Drugi natomiast zawierał 21 znanych postulatów. Wieczorem uzyskuję pierwszą pozytywną wiadomość o zasięgu strajku. Do MKS zgłosiło już swój akces ponad 150 zakładów, w tym m.in. Instytut Maszyn Przepływowych PAN. Inicjatorem poparcia strajku przez oddział PAN-u, jak się później dowiedziałem, był dr inż. Jerzy Milewski (późniejszy szef delegatury “Solidarności” w Brukseli, w czasie stanu wojennego).
Tłum mieszkańców Gdańska zgromadzony przed Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina
Następnego dnia we wtorek 19 sierpnia, około godz. 10-tej, zostaję zawiadomiony przez laborantów o zebraniu, zwołanym przez kilku obecnych członków Zarządu Rady Zakładowej ZNP, z inicjatywy młodych bezpartyjnych pracowników (a więc rozsądne półlegalne działanie). Zebranie odbyło się na wolnym powietrzu za Laboratorium Hydrotechniki, koło bazy transportowej. Główny ton nadawał młody adiunkt z Wydziału Chemii, dr inż. Wojciech Gruszecki. Jednogłośnie i owacyjnie zostaje przyjęta propozycja solidarnościowego poparcia i przyłączenia się do strajku. Decyzję tę ma zawieźć do MKS w Stoczni Gdańskiej delegacja w składzie: przewodniczący Wojciech Gruszecki oraz Józef Ciapka z Działu Gł. Mechanika, Stefan Hirch – Brygada Remontowo-Budowlana, Andrzej Stołychwo – Instytut Chemii i Technologii Organicznej i Andrzej Żurek z Działu Transportu Politechniki. Po zebraniu jeszcze pieniężnych datków na potrzeby strajkujących w Stoczni, delegacja wyjechała samochodem dostawczym, ubranym w flagi biało-czerwone i emblemat Politechniki. Na zebraniu plenarnym MKS-u w Stoczni Gdańskiej, około godz. 14,00, złożono naszą deklarację i zostaliśmy zarejestrowani jako któryś z drugiej setki strajkujących zakładów pracy Wybrzeża. Fakt aktywnego poparcia przez Politechnikę, jako pierwszej z uczelni Wybrzeża, wywołał duży oddźwięk zarówno w Stoczni jak i na zewnątrz w mieście. W MKS został przyjęty jako wyraz wsparcia i nareszcie wspólnej walki robotników wraz z inteligencją, w odróżnieniu od osamotnionych działań w latach 1968 i 1970.
Tablice z 21 postulatami Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego umieszczone na budynku portierni przy Bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina
Podczas strajku trwała zbiórka środków na budowę Pomnika Poległych Stoczniowców 1970. Przed wejściem do Biura Projektowo-Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej im. Lenina stała kaseta na pieniądze, za nią szkic pierwotnego projektu Pomnika autorstwa inżyniera Bogdana Pietruszki.
Tymczasem w Stoczni Gdańskiej zaczęły się poważne trudności, grożące rozłamem “Solidarności”. Było to wynikiem rozbijackiego, świadomego psychotechnicznego działania Komisji Rządowej pod przewodnictwem vicepremiera T. Pyki. Wzywał on pojedynczo do Urzędu Wojewódzkiego delegacje: Gdańskiej Stoczni Remontowej, Zarządu Portu, Stoczni Północnej, Zakładów Rybnych w Gdańsku, Elektrociepłowni itd. Obiecywał im “złote góry”, przede wszystkim znaczne podwyżki płac oraz poprawę zaopatrzenia, budowę mieszkań, wolne płatne soboty itp. “gruszki na wierzbie”. Doprowadziło to jednak do nieporozumień i rozłamów. Trwały one jeszcze w środę 20 VIII, pomimo wysiłków porozumienia, zwłaszcza ze Stocznią Remontową po drugiej stronie kanału. Zgoda nastąpiła dopiero następnego dnia, kiedy burzą oklasków powitano ponownie w MKS delegację “Remontówki”. W tym stanie rzeczy najważniejszą sprawą stała się jakaś ewentualnie możliwa interwencja i przekonanie Komisji Rządowej do rozmów z MKS.
Hasła strajkowe na murach Stoczni Gdańskiej im. Lenina
Pod koniec lat 70. prezesami liczących się organizacji naukowo-zawodowych na Wybrzeżu byli bezpartyjni: prof. Jerzy Doerffer – z Naczelnej Organizacji Technicznej (NOT); prof. Lech Bednarski – ze Stowarzyszenia Księgowych i ja, wtedy docent, z Towarzystwa Naukowego Organizacji i Kierowania (TNOiK). Pozwalało to w poszczególnych stowarzyszeniach, a czasem wspólnie, prowadzić ograniczoną działalność opozycyjną pod osłoną legalnych organizacji. Odbywało się to w formie klubowych dyskusji, szkoleń czy konferencji o charakterze społeczno-gospodarczym. Nawiązując do tych doświadczeń, spotkałem się na sopockim molo, po południu w środę z prof. J. Doerfferem. Od razu zadeklarował zdecydowane poparcie i ewentualne oddziaływanie przez innych profesorów na Rektora, a przez nich na wojewodę gdańskiego Jerzego Kołodziejskiego, przecież również profesora Politechniki Gdańskiej.
W międzyczasie, w ramach jakiej takiej legalizacji protestu, udało się doprowadzić do uznania przedstawicieli Politechniki Gdańskiej do MKS-u jako delegatów również Rady Zakładowej ZNP (Chociaż odmówiono prośbom potwierdzenia tego na piśmie obawiającej się o męża Żonie dr W. Gruszeckiego, który został na stałe w Stoczni). Ponadto rozszerzono Plenum Rady o przedstawicieli organizatorów strajku. W efekcie takiego postępowania wypracowano bardzo ważny dokument “POSTULATY PRACOWNIKÓW POLITECHNIKI GDAŃSKIEJ”4, które następnego dnia 22 VIII, za pośrednictwem wojewody, zostały przekazane Komisji Rządowej. Pismo to zawierało, przypuszczalnie jako jedno z pierwszych, zdecydowane stanowisko w poparciu strajkujących robotników przez inteligencję naukową. Dokument zawierał 12 postulatów, w tym najważniejsze:
- Apelujemy do władz PRL o natychmiastowe podjęcie rozmów z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, jako jedynym autentycznym przedstawicielem strajkującego Wybrzeża.
- Uznajemy postulaty Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z dnia 19 sierpnia br. jako podstawę do negocjacji z Komisją Rządową.
- Żądamy pełnej, prawdziwej i autoryzowanej informacji w środkach masowego przekazu o zasięgu ogólnopolskim o sytuacji na Wybrzeżu, o żądaniach klasy robotniczej reprezentowanej przez MKS oraz żądamy udostępnienia środków masowego przekazu przedstawicielom MKS.
- Domagamy się natychmiastowego rozpatrzenia sytuacji w kraju przez Sejm PRL.
- Żądamy możliwości stworzenia niezależnych związków zawodowych zgodnie z Konwencją Międzynarodowej Organizacji Pracy, ratyfikowaną przez Sejm PRL w dniu 14 grudnia 1956 r., w tym wyposażenia związków zawodowych w prawo do organizowania strajków.
Deklarację tę, jeszcze w dniu jej uchwalenia, tzn. w środę 21 sierpnia 80 r., odczytał koło południa w Stoczni Gdańskiej nasz przedstawiciel. Wywołało to autentyczny aplauz strajkujących, widzących w tym nareszcie rzeczywiste współdziałanie z inteligencją. W efekcie tego, na wniosek Lecha Wałęsy, delegat Politechniki Gdańskiej dr inż. Wojciech Gruszecki wraz z literatem Lechem Bądkowskim zostali dokooptowani do Prezydium MKS w Gdańsku.
Podobne poparcie (w formie trochę ostrożniejszej) zawierał przeczytany następnego dnia list pracowników Uniwersytetu Gdańskiego do Komisji Rządowej:
- “Solidaryzując się z postulatami strajkujących załóg przedsiębiorstw Wybrzeża gdańskiego pracownicy Uniwersytetu Gdańskiego apelują do władz rządowych i politycznych PRL o uwzględnienie żądań ludzi pracy tak dalece, jak tylko na to pozwala racja stanu państwa polskiego”5.
Również Akademia Medyczna w Gdańsku poinformowała MKS, że:
- “zwróciła się w imieniu pracowników szpitali klinicznych do Komisji Rządowej z apelem o podjęcie rozmów z MKS-em”6.
Delegaci strajkujących zakładów pracy w Sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina
Informacja o wejściu dr W. Gruszeckiego do ścisłej czołówki przywódców strajku wywołała na drugi dzień konsternację wśród części członków Rady Zakładowej ZNP, bo jak twierdzili, a byli wręcz przerażeni, obawiali się “Radia Wolna Europa”, które może mówić, że inteligencja z Politechniki przejmuje ster kierowania strajkiem.
W związku z tym, działając ze swej strony, zgodnie z uzgodnieniami z prof. J. Doerfferem, znalazłem pełne zrozumienie u ówczesnego Rektora Politechniki, prof. Mariana Cichego. Wyraził zgodę i podjął się zaproszenia jako przedstawicieli uczelni kilku profesorów, którzy ewentualnie swoim autorytetem wsparliby strajkujących robotników. Było to dodatkowo ważne dlatego, że nowy przewodniczący Komisji Rządowej vicepremier M. Jagielski, zaczął, jak poprzedni, od prób rozbijania “Solidarności” robotniczej, przez ugody z poszczególnymi przedsiębiorstwami. Z tym, że zmienił taktykę, nie wzywał ich do siebie, lecz wysyłał do zakładów swoich ministrów. Przykładowo, minister przemysłu ciężkiego był w Stoczni Gdyńskiej. Inni ministrowie, względnie ich zastępcy, przemysłu maszynowego, przemysłu spożywczego, budownictwa, gospodarki morskiej “negocjowali” z podległymi im przedsiębiorstwami.
Do spotkania naukowców w Radzie Zakładowej doszło, wobec jeszcze wakacyjnej soboty i niedzieli dopiero w poniedziałek 25 VIII. Uczestniczyli w nim, oprócz aktualnego Rektora, byli bezpartyjni Rektorzy prof. Kazimierz Kopecki, prof. Robert Szewalski, ponadto prof. Tadeusz Lipski, wspomniany już prof. J. Doerffer i ja docent. Jak stwierdza “KOMUNIKAT”7 z tego posiedzenia, o przebiegu dotychczasowych rozmów w Stoczni poinformował delegat Politechniki do MKS-u, ja natomiast przedstawiłem ogólną opinię o sytuacji. Przyjęto z uznaniem deklarację wszystkich (z wstrzymującym się prof. K.) zaproszonych naukowców, którzy wyrazili gotowość służenia MKS-owi swoją wiedzą i doświadczeniem w rozmowach z Komisją Rządową.
Dalej sprawy solidarnościowego strajku na Wybrzeżu Gdańskim potoczyły się już wg powszechnie znanego scenariusza. Zakończyły się “Porozumieniem Gdańskim” z 31 sierpnia 1980 r. i podpisaniem tego historycznego dokumentu ze strony “Solidarności” przez wszystkich 18 członków Prezydium MKS, w tym przez delegata Politechniki adj. dr inż. Wojciecha Gruszeckiego. Pragnę tu zwrócić uwagę na istotny a zapominany fragment podpisanego protokołu porozumienia. Mianowicie, oprócz ustalenia sposobów realizacji dzisiaj już historycznych w skali światowej 21 postulatów strajkujących, protokół na końcu zawiera następujące postanowienie:
“Po dokonaniu powyższych ustaleń uzgodniono co następuje:
- rząd zobowiązuje się do:
- rozpatrzenia w układzie resortowym specyficznych spraw branżowych, zgłoszonych przez załogi wszystkich zrzeszonych w MKS strajkujących zakładów”.
Stanowiło to formalną podstawę, z zapewnieniem solidarnego wsparcia strajkującego Wybrzeża, do dalszej działalności i realizacji postulatów “Solidarności” Nauki Polskiej.
___________________
1 “Strajkowy Biuletyn Informacyjny” z 18.08. 1980r.
2 “Żądania Strajkujących Załóg”- zakładów pracy i przedsiębiorstw reprezentowanych przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy.
4 “Postulaty pracowników Politechniki Gdańskiej” skierowane 22.08.1980r. do Komisji Rządowej PRL w Gdańsku.
5 Almanach “Punkt” Gdańskich Środowisk Twórczych , nr 12, s.83.
6 jw. s.94.
7 Komunikat Nr 132 Rady Zakładowej ZNP Politechniki Gdańskiej z dnia 26 sierpnia 1980 r.
Prof. Kazimierz Grelak
Artykuł opublikowany w wydawnictwie Krajowej Sekcji Nauki – „Na trzydziestolecie Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „Solidarność”
Warszawa, czerwiec 2012 pod redakcją Janusza Sobieszczańskiego, ISBN-978-83-935145-0-2
oraz w Wiadomościach KSN Nr 9-10 (114-115) 2005
Powyższe stanowisko zostało odczytane 21 sierpnia na Sali BHP podczas trwającego strajku w Stoczni Gdańskiej przez dr inż. Wojciecha Gruszeckiego delegata Politechniki Gdańskiej, który tak opisuje tamte wydarzenia:
„Wielkie dni”
… Początkowo pracownicy PG udają się prywatnie pod stocznię i dodają otuchy strajkującym. Sypią się również datki pieniężne i zaopatrzeniowe. Z inicjatywy Związku Zawodowego PG zwołane zostaje zebranie. Na tym zebraniu zbierane są pieniądze i uchwalane zostają postulaty poparcia i żądania pod adresem władz. Sformułowany przeze mnie postulat pod adresem władz, by zaprzestały stosowania represji przez organa MO, spotkał się z entuzjastycznym poparciem zebranych.
Wraz z dr. Stołyhwo zostaję wybrany jako delegat PG do przekazania naszych postulatów i zebranej sumy strajkującym stoczniowcom i powstałemu tam MKS (Międzyzakładowemu Komitetowi Strajkowemu). Tymczasem przerażeni dygnitarze PZPR zgadzają się na podwyżki płac dla pracowników Stoczni Gdańskiej. Nie obejmują jednak innych zakładów pracy. Stocznie nie zaprzestają więc strajku – i tak powstaje „Solidarność”.
Do Stoczni udajemy się politechnicznym autobusem, wraz z osobami, które chciały osobiście wyrazić swoje poparcie i dowiedzieć się, jak się stoczniowcom strajkuje, jakie są nastroje. Na skrzyżowaniu mostu „Błędnika” stoi już patrol MO. Widząc oflagowany autokar z PG, przepuszczają nas jednak bez słowa. Tak dojechaliśmy do bramy głównej Stoczni Gdańskiej. Tam już pełno mieszkańców Trójmiasta, rodziny strajkujących. Brama Stoczni otwiera się przy owacji zebranego tłumu i strajkujących stoczniowców. Tuż za bramą przeżywamy pierwszy – jakże miły szok. Zebrani stoczniowcy za bramą podbiegają do naszego autobusu i … podnoszą go na rękach do góry! Owacjom nie ma końca…
…Dołączenie PG z poparciem strajku solidarnościowego w Stoczni było więc czymś więcej niż symbolem – nareszcie poczuliśmy się razem i mocni. Na sali BHP było pełno ludzi z różnych zakładów pracy – i już nie tylko z Trójmiasta. Docierały pierwsze delegacje z głębi Polski, te, którym udało się przedrzeć przez kordony MO i wojska wokół Gdańska. Odczytaliśmy nasze postulaty zebranym i zebraliśmy gromkie brawa.
Wojciech Gruszecki podczas śpiewania hymnu w sali BHP
Fot. Bogusław Nieznalski
Źródło: Pismo Politechniki Gdańskiej, wydanie specjalne – sierpień 2005, str. 36
Lech Wałęsa podszedł do mnie i zapytał, czy my strajkujemy. Próbowałem mu wytłumaczyć, że jest przerwa wakacyjna i na PG nie ma studentów, a wielu pracowników jest na urlopach. Następne pytanie Lecha, czy przynajmniej PG jest oflagowana na znak poparcia. Tak, odpowiedziałem. Pytanie następne: czy chcę personalnie dołączyć się do strajku i wejść do gremium MKS-u. Nie będąc przygotowanym na tę ewentualność, chwilę się zastanawiałem. Przez umysł przebiegły mi scenariusze, jakie moje postanowienie pozostania w strajku spowodują. Wyrzucenie z PG, represje, a nawet uwięzienie i zniszczenie zdrowia. Mam 44 lata i wydaje mi się, że to już chyba wystarczy. Decyduję się na TAK. Stołyhwo jest trochę zdesperowany moją decyzją. Wałęsa poddaje moją kandydaturę pod głosowanie obradujących przedstawicieli zakładów pracy. Przechodzę przez aklamację…
dr inż. Wojciech Gruszecki
Fragment wspomnień Wojciecha Gruszeckiego opublikowany na łamach Pisma Politechniki Gdańskiej.
Pełna treść artykułu: Wojciech Gruszecki „Wielkie dni” – Pismo PG, Wydanie specjalne 2005, str. 33-38
Opracowanie:
Małgorzata Kaczyńska
Komisja Komunikacji i Rozwoju Związku
Krajowa Sekcja Nauki NSZZ Solidarność