Człowiek jako osoba wyraża się w formach kruchych. Zdaje się przelotnych. Ale mimo tej pozornej kruchości widoczna jest ta charakterystyczna cecha pracy ducha osoby ludzkiej. Nie można tej cechy wyrugować, wydziedziczyć, zamienić na coś innego. Jest ona znakiem. Trwa tak długo, jak długo pamiętamy o jej treści i o jej znaczeniu. Jej skutki zależą od zaangażowania człowieka w życie. Tylko wówczas człowiek może mieć władzę. Przede wszystkim władzę nad sobą samym. Obecność tego znaku w życiu wyznacza horyzont, który jest sferą, otoczeniem działań człowieka jako osoby. Ten horyzont nie jest dekoracją, która ma sprawiać jedynie wrażenie głębi. Bo życie nie jest teatrem. „Każdy kto chce władać państwem, narodem, kościołem, czy rodziną, musi naprzód nauczyć się władać sobą. Każdy, kto chce by naród był mocny, musi się sam o moc postarać. By naród żył w miłości, musi sam umieć miłować. By naród był w jedności i pokoju, musi sam być jednością w sobie, opanowany wewnętrznie, pełen wewnętrznego pokoju. Człowiek bez pokoju nikomu pokoju nie da. Człowiek bez miłości, miłości nie udzieli.” (Stefan kard. Wyszyński).

Człowiek jest podmiotem i celem pracy. Nie powinien być narzędziem produkcji. W tym kontekście ważną funkcję pełnią związki zawodowe. Doniosłość związków zawodowych wynika z tego, że są one istotnym czynnikiem walki o sprawiedliwość społeczną. Rolę związków zawodowych w szerokim kontekście praw człowieka podkreślał Jan Paweł II (Jan Paweł II, Laborem exercens). Wiele spośród uprawnień przysługujących człowiekowi pracującemu zostało proklamowanych przez instancje międzynarodowe. Poszczególne państwa dają ich gwarancję wobec swoich obywateli w zapisach praw i norm postępowania. „Prawa ludzkie wynikające z pracy mieszczą się w szerszym kontekście tych właśnie podstawowych praw osoby.” (Jan Paweł II, Laborem exercens.)

Jeżeli dzisiaj zauważamy, że dzieje się inaczej, że następuje odchodzenie od tych praw podstawowych człowieka, warto podejmować działania. Działania w obronie zagrożonego człowieczeństwa. Działania dla dobra człowieka. Nie da się wytłumaczyć wszystkich uciążliwości, które niesie nam dzień powszedni, dynamiką zmian systemowych. Dynamikę tych zmian systemowych możemy uznać za dobre tylko wówczas, gdy za dobre można uznać skutki tych zmian dla człowieka. W żadnym razie nie wolno w ich wyniku akceptować uprzedmiatawiania człowieka. Nie wolno sprowadzać wartości człowieka do wartości kolumny znamionującej wygenerowany zysk lub wygenerowaną stratę. Nie wolno tłumaczyć człowiekowi, że pieniądze nie są wszystkim, ale że wszystko bez pieniędzy staje się niczym. Taka zasada bez innych odniesień jest niezwykle niebezpieczna. Dlatego należy połączyć ją ze szczególnie dzisiaj potrzebnym znakiem, znakiem przywiązania do wartości personalistycznych, w których centrum jest człowiek jako osoba. Znakiem, który otwiera nam oczy na potrzeby ludzi żyjących w nędzy i zepchniętych na margines społeczny. Tym znakiem jest Miłość. Jest to ważne dlatego, że człowiek zmaga się dzisiaj z nowymi formami niewolnictwa, bardziej podstępnymi niż te, które znane są z przeszłości. Nie można wykluczyć, że dzieje się tak, bo dla nazbyt wielu ludzi wolność, wolna wola pozostają pojęciami bez treści. Tak jak idea. Jak solidarność. Solidarność, która nie potrzebuje wroga lub przeciwnika, aby się umacniać i rozwijać. Solidarność, która zwraca się do wszystkich, a nie przeciwko komukolwiek. Solidarność, która za podstawę swojego etosu przyjęła dwie zasady: zasadę odniesienia do człowieka i jego losu, oraz zasadę „zło dobrem zwyciężaj”. Obie te zasady są po dziś dzień wyraźnymi kryteriami życia moralnego. (por. Tischner, Nieszczęsny dar wolności). Jest bardzo ważne, aby te zasady nie zostały wyrugowane z kanonu ogółu praw właściwych człowiekowi. Warunkiem wcielenia w życie tych zasad jest przyjęcie przez człowieka postawy refleksyjnej, która przejawia się w tym, że „człowiek działając wybiera, co chce uczynić. Władza ta nazywa się wolną wolą.” (Karol Wojtyła, 1962: 14).

Wolna wola nie jest kategorią transcendentalną, nie jest zewnętrzna wobec człowieka. Jest immanentną cechą egzystencji człowieka. Stąd właśnie bierze się jej znaczenie w samorealizacji, w samourzeczywistnianiu się człowieka jako istoty duchowej, to znaczy takiej, która posiada swe życie wewnętrzne, wyrażające się w myśleniu pojęciowym. Ta samorealizacja nie sprzeciwia się ani prawu naturalnemu, bo z niego czerpie inspiracje, ani prawu pozytywnemu, bo uznana została przez nie jako nadrzędny motyw, za sprawą którego człowiek może wpływać na charakter swojej aktywności, może spełniać możliwości i urzeczywistniać swój osobisty potencjał.

Naprawa stanu, który odczuwamy jako nad wyraz zły, powinna rozpocząć się od przywrócenia słowom ich właściwych, nieodwróconych znaczeń. Człowiek pracy nie powinien mieć obaw, że przy ocenie zasłużyć może jedynie na miano „trudnego przypadku natury dyscyplinarnej”. Na represje w formie rujnowania kariery, zdrowia czy finansów. Takie obserwacje nie biorą się z urojeń. Nie wyrastają z fantazmatów. Przyczyną tych obserwacji są fakty. Fakty, których dostrzeżenie możliwe jest dzięki zachowaniu wrażliwości w odbiorze rzeczywistości. Przeciwko tej wrażliwości zwrócone są liczne działania uzurpatorów jedynej racji. Działania ośmieszające. Szydzące. Dążące do osłabienia lub wyeliminowania niepożądanych aktualnie spostrzeżeń. Człowiek może zatracić zmysł prawdy, jeżeli za często posługuje się kłamstwem i jeżeli kłamstwo staje się narzędziem jego walki. „Ostatecznie ludzie często posługujący się kłamstwem nie tylko zatracają zmysł prawdy i sprawiedliwości, ale własne kłamstwo wciąż powtarzane uznają w końcu za prawdę. W ten sposób nawet nie dostrzegają, że pierwsi padają ofiarą kłamstwa, któremu służyli.” (Stefan kard. Wyszyński).

Powstrzymanie degradacji człowieka i jego środowiska, ich odrodzenie do życia, zależy moim zdaniem w największym stopniu od tego, w jaki sposób człowiek odnosi się do sfery będącej otoczeniem jego działań. Człowieka charakteryzuje to, że jest bytem rozumnym i jako byt rozumny rozwija swoje dążenia. Poznanie i pożądanie są filarami egzystencji osoby ludzkiej. Jeżeli życie wewnętrzne człowieka koncentruje się wokół prawdy i dobra, to znaczy, że człowiek nie może zrezygnować z wartości prawdy i dobra na rzecz innych wartości. Wartość prawdy i wartość dobra są naturalnymi orientacjami całego człowieka (por. Karol Wojtyła 1962: 13). Człowiek w swoim wnętrzu dokonuje wyboru. Dzięki temu jest taki, jaki jest, i może być tym, kim jest. „W ścisłym powiązaniu z tym charakterystycznym rysem osoby pozostaje druga jej znamienna właściwość. Łacina filozofów ujmowała ją w stwierdzeniu, że osoba jest alteri incommunicabilis – nieprzekazywalna, nieodstępna. Nie chodzi w tym wypadku o zaznaczenie, że osoba jest zawsze jakimś bytem jedynym i niepowtarzalnym, to bowiem można twierdzić i o każdym innym bycie również, o zwierzęciu, roślinie czy kamieniu. Owa nieprzekazywalność czy też nieodstępność osoby jest najściślej związana z jej wnętrzem, ze samostanowieniem, z wolną wolą. Nikt inny nie może za mnie chcieć. Nikt nie może podstawić swojego aktu woli za mój. Zdarza się, że ktoś czasem bardzo chce, ażebym ja chciał tego, czego on chce. Wówczas najlepiej uwydatnia się owa nieprzekraczalna granica pomiędzy nim a mną, o której stanowi właśnie wolna wola. Ja mogę nie chcieć tego, czego on chce, abym ja chciał – i właśnie w tym jest incommunicabilis. Jestem i powinienem być samodzielny w swoich poczynaniach. Na tym założeniu opiera się całe współżycie ludzkie; prawda o wychowaniu i o kulturze do niego się sprowadza.” (Karol Wojtyła 1962: 14).

Rafał Szubert


Autor jest adiunktem w Instytucie Filologii Germańskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, a także członkiem Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność na tej Uczelni oraz członkiem Rady Krajowej Sekcji Nauki NSZZ Solidarność.