Grzech zaniedbania
Waldemar Bartosz
Kilka dni temu dziennik
„Rzeczpospolita” doniósł, że Polska wykorzystała jedynie 6,4 procent pomocy
finansowej przyznanej nam przez Unię Europejską na lata 2004-2006. Okres ten,
co prawda, jeszcze się nie zakończył, lecz nikt o zdrowych zmysłach nie
oczekuje, iż w ciągu 2006 roku zaabsorbujemy prawie 96 procent reszty. Nie są
jasne powody tego stanu, ale fakt jest faktem. Oznacza to, że bezpowrotnie
przepadną nam środki przyznane na cele inwestycyjne i społeczne. Co gorsza, w
takiej sytuacji należy się spodziewać, iż w przygotowywanym budżecie UE na lata
2007-2014 pula pieniędzy dla Polski zostanie ograniczona. Działa
tu prosta zasada – nie potrafisz wykorzystać – dostajesz mniej! Cisną się więc gorzkie refleksje. Po pierwsze, pamiętamy jak
politycy różnej maści zżymali się na urzędników Unii, iż ci w ramach negocjacji
akcesyjnych przewidzieli za mało funduszów dla nas. Może i za mało, lecz i te
trudno było wykorzystać. Jednocześnie widać jak wiele jest potrzeb inwestycyjnych
i społecznych. Wystarczy spojrzeć tylko na jakość naszych dróg z jednej strony
i skalę bezrobocia i biedy z drugiej. Przy większych zdolnościach absorpcyjnych
problemy te być może nie byłyby tak bolesne. Widać też, że instytucje i
organizacje upoważnione do występowania o te środki nie są do tego w pełni
przygotowane. Przypuszczać należy, iż zbyt duże upolitycznienie, szczególnie
samorządów wojewódzkich jest temu winne. Z całego kraju, również z naszego
województwa dochodzą sygnały, że upolitycznienie Regionalnych Komitetów
Sterujących powoduje taki oto skutek, iż wnioski samorządów kierowanych przez
przedstawicieli słusznych partii politycznych są akceptowane w przeciwieństwie
do tych rządzonych przez opozycyjnych. Jedna z gmin podkieleckich
złożyła kilkanaście takich wniosków, przeszedł tylko jeden, choć wszystkie
uzyskały opinie bardzo dobre. Szkopuł był tylko jeden – wójtem gminy jest osoba
o konotacjach prawicowych. Urzędnicy sejmiku stoją natomiast na przeciwległym
biegunie politycznym. Można to skonstatować fragmentem bajki biskupa
Krasińskiego – dla was to zabawa, nam chodzi o życie. W tym kontekście należy
się zastanowić, czy widać jakieś przesłanki, które pozwoliłyby na przyszłość
mieć więcej optymizmu. Widać przynajmniej jedną. Jest nią osoba nowego ministra
rozwoju regionalnego – Grażyna Gęsicka, bo o niej mowa, jest z pewnością osobą
niezwykle kompetentną i doświadczoną w pracy nad pozyskiwaniem środków
unijnych. Z nią można wiązać te nadzieje. Również, być może, z nadchodzącymi wyborami
samorządowymi.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska