Czy dojdzie do kodeksowej wywrotki?

Kazimierz Pasternak

 

W zakończonej już kampanii wyborczej niektóre ugrupowania polityczne głosami swoich kandydatów do Sejmu oraz prezentowanymi ogólnikami programowymi zapowiadały bezwzględne cięcia kosztów pracy. Chodzi oczywiście o zachęcanie tym sposobem pracodawców do tworzenia nowych miejsc pracy. Czynił to całkiem nie tak dawno lewicowo-liberalny wicepremier Hausner, którego nie wprowadzone na szczęście reformy podatkowo-oszczędnościowe  miały doprowadzić do powstania setek tysięcy miejsc pracy. Czy i na ile obecne w Sejmie kolejnej kadencji ugrupowania liberalne zechcą skorzystać z tamtych pomysłów oraz własnych propozycji. Na przeszkodzie tworzeniu miejsc pracy stoi zdaniem wielu znawców gospodarczych ciągle przysłowiowy i zbyt kosztowny kodeks pracy. Jest pomysł liberalnie skonstruowanych polityków, aby dokonać jego maksymalnych, wręcz rewolucyjnych zmian. Chodzi głównie o dramatyczne cięcie kosztów pracy, oczywiście po stronie pracowników. Według rodzących się oszczędnościowych koncepcji pracownik ma znać wyłącznie swoje obowiązki. Za bezpieczeństwo pracy, własne zdrowie, kwalifikacje ma zapłacić sam. To ma nie interesować i nie obciążać ekonomicznie pracodawców. Obowiązywać mają bardzo luźno ustawione systemy i normy czasu pracy, aby była możliwość maksymalnego wykorzystania pracowników bez pytania o nadliczbówki i wypoczynek jeśli jest robota do wykonania. Niektórzy twierdzą, że jest możliwe, iż przyszły kodeks pracy ma być zaledwie kilkustronicowym dokumentem, mającym z założenia pracodawcom nie przeszkadzać. Z zakładowymi układami zbiorowymi pracy już się udało uporać. Nie ma przywilejów i ludzko brzmiących gwarancji. Ma być kodeksowo, minimalnie i nie kłopotliwie. Za wszystko ma płacić często biednie zarabiający pracownik, któremu dalej zdaniem liberałów trzeba odebrać premie, płace, zdrowie i narazić jego bezpieczeństwo bez względu na konsekwencje.

Ten scenariusz zmian nie może się udać. Bezrobocie jest już patologicznym, ogólnonarodowym problemem społeczno-ustrojowym. Nie jest możliwe jego rozwiązanie wyłącznie poprzez drastyczne okrojenie kodeksu pracy, uprawnień związkowych i innych okołokodeksowych przepisów z zusowsko-emerytalnymi włącznie. Najbliższe miesiące pokażą na ile aktywne liberalne ugrupowania obecne w parlamencie zapragną kodeksowej rewolucji zapominając o człowieku i jego godności. Nie może być przyzwolenia w państwie środka Europy na tego rodzaju dramatycznie niebezpieczne pracownicze eksperymenty, nie mające zbytniego wpływu na radykalną poprawę sytuacji bezrobotnych. To już udowodniły eksperymenty wyżej wymienionego wicepremiera i lewicowych polityków spod szyldu SLD, którym wydawało się, że ograniczenie standardów leczniczo-behapowskich kodeksowo gwarantowanych spowoduje powstanie dodatkowych miejsc pracy. Nic z tego nie wyszło. Nie tędy droga prowadząca do poprawy sytuacji na rynku pracy. Warto pamiętać, że polski pracownik w stosunku do kolegów z krajów UE jest najniżej opłacanym i najdłużej pracującym. To już wyzysk a nie normalność.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska