Rewia wyborcza
Waldemar Bartosz
Za miesiąc wybory. Każdy aktywny
obywatel podejmuje decyzje. Ważne decyzje. Przez kilkanaście ostatnich lat
przekonaliśmy się o sile kartki do głosowania. Od niej zależy
co się dziać będzie w kraju przez kolejne cztery lata. Czasami krócej.
Podejmując tę decyzję zazwyczaj kierujemy się zasłyszanymi hasłami wyborczymi.
One jednak prawie niczym się nie różnią. Wszyscy zgodnie chcą dobrze. Czasami więc kierują nami emocje, czasami przywiązanie do
nazwisk na listach wyborczych. Łatwiej jest podjąć decyzję w oparciu o zasadę –
po owocach ich poznacie. Dotyczy to jednak tych ugrupowań, które już sprawowały
władzę. Przykładem jest SLD i jego ostatnie czterolecie. Jak jednak ocenić
liczne ugrupowania opozycyjne? Większość z nich nie uczestniczyła jeszcze w
rządach. Tym bardziej, że wiele z tych partii przypomina raczej doraźne
komitety wyborcze niż ideowo spójne stronnictwa. Tę uwagę ostatnio zgłosił
doświadczony polityk – profesor Wiesław Chrzanowski. Pozostaje
więc chłodne przyjrzenie się faktom a nie słowom. Z perspektywy
związkowca istotne są te elementy działań politycznych, które przełożą się na
sytuację pracowniczą. Z tej kategorii wyłączyć trzeba ugrupowania demagogiczne,
typu Samoobrona. Na marginesie, należy zauważyć, że aktywiści tego ugrupowania
głośno krzyczą o obronie najbiedniejszych. Analiza ich ogólnodostępnych zeznań
majątkowych pokazuje przy tym, że są to najbardziej majętni politycy. Jak to
mawiał Zagłoba – diabeł w ornat się przebrał i ogonem na mszę dzwoni. Ze względów ideowych wykluczyć też należy z naszych
rozważań ugrupowania o rodowodzie postkomunistycznym – SLD i SDPL. Pozostają więc trzy partie, które z różnym natężeniem
przywołują swój rodowód solidarnościowy. Chodzi oczywiście o: Prawo i
Sprawiedliwość, Platformę Obywatelską oraz Ligę Rodzin Polskich. Nawet w tym
układzie sprawa nie jest prosta. Wiele elementów zapowiedzi poszczególnych
polityków reprezentujących te ugrupowania nie sprzyja pracownikom. Dla
przykładu – PO zapowiada tzw. podatek liniowy, który w konsekwencji obciąży
najmniej uposażonych, PiS ustami Kazimierza
Marcinkiewicza ogłosił likwidację kart branżowych, natomiast lider LPR-u twierdzi, iż jego celem jest poprawa funkcjonowania
średniego biznesu. Istnieje obawa, że odbędzie się to kosztem pracowników. Jest
też tak, że z poszczególnych list kandydują konkretni ludzie. Szkopuł więc w tym, aby wybierać tych, którzy dotychczas nie
sprzeniewierzyli się w swym działaniu zasadom bliskim „Solidarności”. Jak
wiadomo bowiem Związek aktualnie w oparciu o przyjętą apolityczność nie
angażuje się wprost w działalność polityczną. Nie
zwalnia to jednak członków NSZZ "Solidarność" z odpowiedzialności za
sprawy publiczne. W tym sensie nadchodzące wybory są też naszą sprawą.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska