Wyrzucani na bruk

Kazimierz Pasternak

 

Buski „Makadam” zatrudniający ponad dwustu pracowników, oraz Przedsiębiorstwo Ceramiki Budowlanej w Odonowie stanęło przed widmem upadłości. Wnioski w tej sprawie zostały złożone do sądu. Jaki będzie ostateczny werdykt zapewne łatwo przewidzieć. Pracownicy tych i innych zakładów pracy stojących w obliczu bankructwa doskonale wiedzą co im grozi. Stąd desperacka próba obrony przed najgorszym przy pomocy protestu, strajku i medialnego ukazania szerokiej opinii publicznej prawdy. Znana i ceniona do niedawna produkowana w Odonowie cegła różnych gabarytów i gatunków nie jest sprzedawana. Zatrzymana została produkcja. Na fabrycznej bramie napis informujący o strajku okupacyjnym. Na twarzach zgromadzonych, często długoletnich pracowników, ból, przygnębienie i bliska świadomość utraty pracy. Każdy stara się oddalić najgorszy scenariusz. Zakładowa „Solidarność” stara się znaleźć możliwie najlepsze rozwiązanie w sytuacji wręcz beznadziejnej. Poprzez kamery telewizyjne, radiowe mikrofony i wydania dzienników starają się pokazać dramat własny, najbliższych i fabryki, w której przyszło im pracować często po kilkadziesiąt lat. Pytają dlaczego w sezonie, gdy po cegłę przyjeżdżają klienci, została wstrzymana produkcja? Przecież wiosna i miesiące letnie to największa zawsze sprzedaż i przysłowiowe żniwa dla fabryki. Kto odpowiada za błędy i nietrafne decyzje? Swoje rozgoryczenie i słuszne pretensje kierują pod adresem prezesa zarządu. Jego odpowiedzi przyjmują bez entuzjazmu i wiary w ich prawdziwość. Chcą rozmawiać z właścicielem, przedstawicielami solidnie opłacanej rady nadzorczej reprezentującej również interesy Skarbu Państwa. Nie mogą zrozumieć dlaczego jest brak zainteresowania fabryką z ich strony. W rozmowie z mediami padają twarde zarzuty o ekonomiczno-finansowe przekręty, brak właściwego nadzoru i trafionego marketingu potrafiącego znajdować klienta na trudnym ceramicznym rynku. Usilnie domagają się wypłaty zaległych wynagrodzeń, podkreślając wieloletnie wyrzeczenia, które okazały się jedynie ich obecnym dramatem.

Wcale nie lepszą sytuację mają pracownicy buskiego „Makadamu” uczestniczący w kolejnym na przestrzeni ostatnich dwóch lat strajku okupacyjnym w obronie pracy i własnych wynagrodzeń nie zapłaconych mimo różnorakich obietnic i pisemnych deklaracji przez okres jedenastu miesięcy. Działające związki zawodowe, w tym NSZZ "Solidarność" wystąpiły w tej sprawie do Państwowej Inspekcji Pracy i organów ścigania bez oczekiwanego rezultatu. Niezapłacone wynagrodzenia pracownicze i szereg innych świadczeń niczego nie rozwiązały w bliższej perspektywie zakładu. Nie wiadomo na ile prowadzone w firmie przekształcenia, dzielenia na spółki były zgodne z prawem. Twórców prywatyzacyjnego „tworu” nie sposób w firmie odszukać. Prysł mit zapowiadanej jeszcze niedawno drogowej potęgi. Pozostali pracownicy stojący w obliczu bankructwa swojej firmy nie mogą znieść rozgrywającego się na ich oczach dramatu, wywożonego sprzętu i braku pracy. Nie wierzą w upadłościowy cud, gospodarcze ożywienie i wyjście z ekonomicznego bagna. Nie wszyscy wytrzymują tę szaleńczą próbę sił. Są łzy, oszukane matki, ojcowie rodzin, którym dosłownie brakuje na chleb. Pytają gdzie szukać pomocy. Padają twarde słowa, pretensje. Obrywa się często zupełnie przypadkowo napotkanym ludziom. Napięcie wzrasta. Oby nie doszło do rękoczynów. W kolejce przed tego rodzaju scenariuszami stoją inne świętokrzyskie, wielce zasłużone firmy. Czy tak ma wyglądać skuteczna batalia o miejsca pracy?

Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska