Trend

Waldemar Bartosz

 

W ostatnich tygodniach zaobserwować można ciekawe zjawisko. Polega ono na zarejestrowania nowych zakładowych organizacji związkowych. Generalnie zjawisko to dotyczy firm podległych administracji rządowej lub samorządowej. Instytucje takie są z natury wrażliwe na zmiany polityczne, gdyż w zasadzie organy prowadzące podlegają fluktuacji wyborczej. Z punktu widzenia związkowego być może nie są istotne motywy przynależności związkowej. Wszak lęki i obawy pracowników mogą być przecież podyktowane prognozami wyborczymi. Wszystko to prawda. Jednakże mechanizm ten pokazuje jasno stopień upartyjnienia państwowych instytucji. Należy też przyjąć, że w takich okolicznościach poczucie stabilności pracy wśród pracowników jest względnie niskie. Jest też tajemnicą poliszynela, że w tego typu zakładach pracy koneksje polityczne decydują o zatrudnieniu, często też o awansie. Nic więc dziwnego, że każde przesilenie polityczne stanowi realną groźbę dla pracujących tam ludzi. Zdarzenia, o których mowa mają swoją cykliczność, zbieżną z rozmaitymi wyborami. Można by więc mniemać, że powstałe w takich sytuacjach organizacje związkowe powstają z powodów koniunkturalnych i w związku z tym są niestabilne. Nie musi tak być. Na terenie naszego regionu w różnych okresach tworzyły się takie zakładowe organizacje związkowe, zazwyczaj w jednostkach samorządowych. Zdecydowana większość z nich przetrwała kolejne periody życia politycznego. Okazuje się bowiem, że trwałość tych organizacji zależy przede wszystkim od jakości działania lokalnych liderów. Bywa nawet, że w przypadku rozsądnego działania podporządkowanego interesom pracowniczym, zwiększają one swój stan posiadania. W dużej mierze sukces owych organizacji zależy też od tego, czy zrzeszają one szersze spektrum zawodowe, czy też są raczej klanem jednej z grup. Pierwszy przypadek rokuje pozytywnie. W drugim natomiast organizacja przypominająca zawodowe i grupowe getto nie jest atrakcyjna dla pracowników z innych grup zawodowych. Jest więc narażona na ostracyzm, a w konsekwencji na marginalizację i nawet na likwidację. Kolejnym czynnikiem ryzyka bądź sukcesu jest osoba lidera, czyli przewodniczącego organizacji. Jeśli ów lider działa w interesie wszystkich i jego intencje nie są podszyte względami prywatnymi jest w stanie rozwijać organizację.

Spostrzeżenia te wynikają z obserwacji i są skierowane ku przyszłości. Po prostu, nie musimy się dziwić opisanemu trendowi zawiązywania związku zawodowego ze względu na lęk o stabilizację pracy. Do tego mają prawo. Obowiązkiem natomiast działaczy jest to, aby takie decyzje krzepły.

Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska