Dzieciństwo na skróty
Kazimierz Pasternak
Nadchodzące lato i wakacje to nie
dla wszystkich polskich dzieci wyłącznie czas atrakcji, sielankowych wycieczek,
obozów, miłych wspomnień i wypoczynku. Co roku wraca jak bumerang problem pracy
dzieci zarówno w naszym kraju jak również w Europie i na świecie.
Telewizja dość często pokazuje dramat zniewolonych dzieci na różnych
kontynentach, zapędzonych często do katorżniczej pracy głównie dla zysku.
Przecież taki pracownik niemal nic nie kosztuje, więc dlaczego nie korzystać
dla własnych korzyści z takiej taniej siły roboczej, tłumaczą bezduszni
wyzyskiwacze. Nie ważne jest zdrowie, dzieciństwo i edukacja dzieci. Im większe
ubóstwo i cywilizacyjny upadek danego narodu tym większym „ekonomicznym”
skarbem dla zamożnych staje się dziecko. Ono nie będzie protestować, nie jest w
stanie odróżnić dobra od zła, nie upomni się o wynagrodzenie i szacunek. Często
będąc dzieckiem zmuszane jest działać jak dorosły. Widzi wokół siebie
niesprawiedliwość, dramat zniedołężniałych rodziców i swoje głodne młodsze
rodzeństwo. Chce im pomóc, więc zgadza się na każdą pracę. Tak kończy się
dzieciństwo milionów dzieci na świecie, które nie z własnej winy nie mają szans
bycia dzieckiem. Świat dorosłych, bogaczy, międzynarodowych polityków i zamożnych
państw jedynie sygnalizuje problem przy okazji rocznic, Dnia Dziecka i
różnorakich konferencji nie robiąc prawie nic w trosce o los głodnego,
zapędzonego do przymusowej pracy dziecka.
Dzieci polskie, szczególnie te
wiejskie, pochodzące z popegeerowskich enklaw biedy i
rodzin bezrobotnych mają co roku nieduże szanse na
delektowaniem się dzieciństwem w piękny wakacyjny czas. Tysiące z nich po
prostu pracuje, dorabiając do często pustego rodzinnego budżetu, lub starając
się wyręczyć przepracowanych rodziców. Można ich spotkać przy różnych pracach.
Tradycyjnie są skarbem przy wykonywaniu prac polowych, gdzie obsługują
ciągniki, skomplikowany rolniczy sprzęt, uczestniczą w zbiórce siana i płodów
rolnych. Rodzice, czy sąsiedzi z dumą podziwiają ich talent i pracowitość
zapominając, że są to przecież dzieci. Zrozumienie tego przychodzi najczęściej
w chwili dramatu. Statystyki co roku notują
kilkadziesiąt wypadków dzieci w gospodarstwach województwa świętokrzyskiego.
Zmiażdżone ręce, obcięte nogi, zmasakrowane ciało dziecka to częsty w tym czasie
obraz beztroski dorosłych. Najczęściej za późno jest w takich sytuacjach na
właściwe wnioski. Dziecko staje się kaleką do końca życia wyłącznie z winy
najbliższych, dorosłych, rodziców czy znajomych. Dziecku nic już zdrowia nie
przywróci, a dorosłym przychodzi żyć z olbrzymim piętnem winy i głupoty. Może warto więc najpierw pomyśleć i zrozumieć, że dziecko ma
prawo do dzieciństwa i opieki nim będzie za późno. Co roku szkoły, Państwowa
Inspekcja Pracy, policja poprzez szkolenia, pogadanki, spotkania zarówno z
rodzicami jak też dziećmi zwraca uwagę na niebezpieczeństwo grożące dzieciom w
okresie wakacji. Z pomocą dzieciom szczególnie z
biednych rodzin spieszą fundacje, kościół i NSZZ "Solidarność"
organizując im wypoczynek w atrakcyjnych miejscowościach. Te działania ciągle
nie wystarczają. Potrzeba pomocy dla polskich dzieci z roku na rok staje się
coraz większa. Może Rzecznik Praw Dziecka miałby w tym
względzie nieco więcej do powiedzenia i zrobienia.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska