Polityczny związkowiec

Kazimierz Pasternak

 

Politykiem jest każdy dorosły obywatel Rzeczpospolitej, bez względu na to, czy tego chce, czy nie. Podobnie jest ze związkowcami spod znaku NSZZ "Solidarność". Szczególnie dotyczy to działaczy funkcjonujących począwszy od poziomu zakładowego. Polityka nie może oznaczać wyłącznie zgorszenia i być efektem nietrafnych i nieskutecznych decyzji. Bez polityki nie może funkcjonować system demokratyczny, w którym swoje konstytucyjnie gwarantowane miejsce mają niezależne samorządne związki zawodowe. Polityka nie może być postrzegana wyłącznie w negatywnym zwierciadle. Peerelowska rzeczywistość skutecznie zadbała o skompromitowanie znaczenia politycznych wolności przypisywanych obywatelom. Uprawianiem polityki zajmowali się jedynie słuszni partyjni notable namaszczeni przez jedynie słuszną robotniczo-chłopską partię. Wszyscy inni, nawet jeśli chcieli wpływać w bardzo ograniczony sposób na bieg wydarzeń traktowani byli jak wrogowie ludu i socjalistycznego dobrobytu. Obecnie, na szczęście tamte doświadczenia należą do przeszłości. Można korzystać obecnie z konstytucyjnych gwarancji wolności słowa i prawa zrzeszania się w partie, stowarzyszenia i związki zawodowe. Te i inne organizacje powołane są do realizowania określonych zadań.

Na pierwszym planie pojawia się odpowiedź na pytanie o maksymalną skuteczność realizowania statutowych celów. Dla partii będzie to oznaczało zdobycie i posiadanie w dłuższej perspektywie czasowej władzy zarówno tej ustawodawczej jak też wykonawczej. Celem stowarzyszenia będzie realizowanie z najlepszym skutkiem podstawowych celów, a dla niezależnego samorządnego związku zawodowego jak najbardziej skuteczna i systemowa obrona interesów pracowniczych przed bezprawiem, wyzyskiem i złodziejstwem. Aby mógł to związek osiągnąć musi każdorazowo zapewnić sobie jak największy wpływ na proces tworzenia prawa na poziomie parlamentu, samorządu i zakładu pracy. Niestety, często daremne i spóźnione oraz nieskuteczne okazują się związkowe strategie tylko dlatego, że prawo uchwalone przez parlament i podpisane przez prezydenta w swoim wymiarze okazuje się antypracownicze, antyemerytalne i antyspołeczne. Protesty związku w takich sytuacjach są już reakcją na obowiązujące prawo. Trudniej wtedy o sukces i naprawę złego prawa. Łatwiej jest więc mieć skuteczny wpływ na bieg procesu legislacyjnego. Jak na razie brakuje skutecznej recepty w tej kwestii. To samo można powiedzieć o prawie tworzonym na poziomie samorządu czy zakładu pracy. Przecież, aby wynegocjować najkorzystniejszy dla pracowników układ zbiorowy czy regulamin wynagradzania należy w pierwszej kolejności dobrze opanować sztukę uprawiania polityki rozumianej jako roztropną troskę o dobro reprezentowanej wspólnoty pracowniczej. Wszelkie waśnie, związkowe podziały i oskarżenia – dla przykładu struktur regionalnych o politykierstwo – są nieodpowiedzialnością, bo osłabiają bieg negocjacji i podejmowanych działań. Nie mogą tego – dla przykładu – zrozumieć niektórzy prominentni działacze branżowych struktur NSZZ "Solidarność" uznając się za apolityczne agendy troszczące się niepolitycznie o warunki pracy i prestiż pracowników. Na pytanie o układy zbiorowe, sposób eliminowania pracowniczych patologii udają niepolitycznych strategów, bo tak jest wygodniej. Pracownicy zrzeszeni w NSZZ "Solidarność" w zakładach pracy, branżach, regionach i na poziomie krajówki chcą od dawna widzieć skuteczne działania o wymiarze negocjacyjno-prawnym i instytucjonalnym. Chcą, aby NSZZ "Solidarność" skutecznie ich bronił i blokował możliwość tworzenia byle jakiego prawa. Tu polityki nie da się obejść. Skuteczny negocjator, przewodniczący czy ekspert związkowy to na pewno polityk służący dobrej sprawie. Chyba, że uprawia prywatę.

Tak więc, chcemy czy nie – politykami jesteśmy.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska