Sterroryzowany
pracownik
Kazimierz Pasternak
Przeżywają koszmary i codzienne
udręki. Nie wierzą w skuteczną pomoc. W sytuacjach szczególnych są pacjentami
lekarskich poradni. Doraźnie korzystają z reanimacyjnych karetek pogotowia i
szpitalnych sal operacyjnych. Na co dzień mają status pracownika. Dodatkowo
pełnią często funkcje związkowe, są społecznymi inspektorami pracy i
wybieranymi reprezentantami przedstawicielskich gremiów pracowniczych. Te
funkcje to swego rodzaju nagroda i nobilitacja pracowników, ale również poważne
zadania i obowiązki. Ustawowo przypisana szczególna ochrona stosunku pracy
społecznych inspektorów pracy, czy funkcyjnych działaczy związkowych nie zawsze
– jak udowadnia codzienna rzeczywistość – skutecznie chroni przed nieszczęściem
zwolnienia z pracy i pomaga w ponownym w miarę szybkim zatrudnieniu. Podobna
sytuacja dotyczy pracowników. Pojawia się w naszej demokratycznej
rzeczywistości dziki zwyczaj zamordystycznego zarządzania firmami z
pogwałceniem prawa dialogu i zasad zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Liczy się w
takich firmach chamstwo i zastraszenie. Wszyscy mają się bać i czekać.
Zamordystyczny menedżer błyskawicznie rozprawia się z obowiązującym układem
zbiorowym pracy, regulaminami i normami bhp.
Pracownik w tej grze z dnia na dzień staje się zbędnym balastem, kosztem,
przedmiotem, którego trzeba pilnie i sprytnie ograbić, żeby poprawić finansowe
notowania firmy. Nie istnieje dialog ze związkami zawodowymi. Każda związkowa
reakcja, pracownicze postulaty czy pytania traktowane są jak zamach na majestat
władzy, traktowanej w kategorii „rządu pułkowników”. Codziennie pracownicy są
zaskakiwani nowymi pomysłami i zadaniami. Nie ważna jest ocena i kodeksowe przepisy.
Dla tak działającego menedżera liczy się doraźny efekt w postaci dodatkowych
oszczędności i poprawy koniunktury. Mobbing, zakaz
dyskryminacji, obowiązek troski o godność pracownika i dobra osobiste czy
respektowanie zasad współżycia społecznego stają się w tej grze zwykłymi, nic nie znaczącymi sloganami. Tym bardziej dla tego typu
zamordystycznego menedżera nic nie warte stają się dyrektywy europejskie i
konstytucyjne gwarancje wolności obywatelskich. A wydawało się, że potrafimy
jako Polacy, mający demokratyczne wzorce, wspaniałe autorytety i
niepodległościowy dorobek wzbić się ponad podziały i zadbać o szacunek wobec
drugiego człowieka. Niestety, w naszym regionie jest co
najmniej kilka średniej wielkości firm zamordystycznie zarządzanych. Wystarczy
ledwie przekroczyć bramę takiego zakładu aby przekonać
się co warty jest w takiej firmie pracownik i obowiązujące prawo. Jak długo
tego rodzaju praktyki będą bezkarne. Przecież za
utratą zdrowia pracownika zastraszonego i sterroryzowanego w ostatecznym
efekcie płaci państwo. Cierpi z tego powodu rodzina i najbliżsi. Niepoważne
stają się instytucje państwowe, które w porę nie potrafią zaradzić ewidentnemu
bezprawiu. Powstaje pytanie – jak z tego rodzaju zamordystami w zakładach pracy
radzą sobie dojrzałe demokracje? Może w ramach europejskiej rodziny narodów, do
której od roku należymy należałoby w pierwszej kolejności zadbać o godność
człowieka, jego wolność i prawa. Nie może być mowy o wolności narodów jeśli deptana jest wolność jednostki. Niestety, w naszym
kraju nie są to tylko pojedyncze, incydentalne przypadki.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska