Pragnienie normalności

Kazimierz Pasternak

 

Zbliżająca się Wielkanoc zmusza do głębszej niż zazwyczaj refleksji nad wartościami, sensem naszego ziemskiego bytowania, przebaczaniem, pokorą, dobrem i solidarnością wobec bliskich. Święta Zmartwychwstania Pańskiego łagodzą spory, wyciszają bratobójcze walki i wyciszają ludzi na ogół hałaśliwych, szybko żyjących, desperacko zabiegających o szybkie, wygodne urządzenie się kosztem innych. W tej świątecznej kilkudniowej ciszy staramy się być lepszymi, bardziej ludzkimi wobec siebie i innych. Tak zapewne będzie i w tym roku. Stół zgromadzi rodziny, najbliższych, gdzie będzie czas na dysputy, wnioski i aby nie wrogie podziały. Niestety, dla wielu z różnych powodów zabraknie takiej możliwości porozmawiania z bliskimi przy Wielkanocnym, tradycyjnym rodzinnym posiłku. Dobrze by było aby i dla nich zajaśniała nadzieja na poprawę własnego losu, aby znaleźli się ludzie, którzy szczerze zechcą pomóc w poszukiwaniu pracy, chorobie, losowym dramacie. Od dawna wiadomo, że doniosłe święta, narodowe historyczne wydarzenia, każdorazowy pobyt Ojca Świętego w ojczyźnie, skłania miliony Polaków ku dobru i solidarności. Wtedy razem potrafimy. Niestety, ta euforia i narodowa solidarność mija po kilku tygodniach. Zapominamy o przesłaniu, wartościach, solidarności i przebaczeniu. Sięgamy chętniej po swary, podziały i konflikty, nie potrafimy uporać się z zupełnie prostymi sprawami. Tak było z polską rzeczywistością przed wiekami, tak jest również obecnie. Słyniemy z mistrzostwa „przegrywania wygranych” i burzenia ciężko zdobytej wolności, podziałami, złodziejstwem i bezkarnością. Dobrze to widać każdego dnia. Skrzeczy rzeczywistość gminna, powiatowa, wielkomiejska i pracownicza. Nie pomagają prośby i obowiązujące prawo. Z wynegocjowaniem zwykłego regulaminu pracowniczego są coraz większe problemy, nie wspominając już o układach zbiorowych pracy, czy innych porozumieniach. Najlepiej wiedzą o tym zawodowi związkowi negocjatorzy, którzy w codziennej rzeczywistości spotykają coraz więcej przykładów zwykłego chamstwa i nierespektowania podstawowych zasad obowiązujących w negocjacjach. Pojawił się dziwnie niebezpieczny zwyczaj zaniżania standardów pracy w negocjowanych umowach, w sytuacji kiedy firmę stać na podwyżki płac, poprawę warunków pracy i ochronę zdrowia. Nie liczy się powszechnie oczekiwana sprawiedliwość przy okazji tworzenia norm prawnych. Prawnicy zasiadający po stronie pracodawcy potrafią w nieskończoność, bez żadnych racjonalnych argumentów redukować do minimum postulaty związkowców tylko dlatego, aby maksymalnie zmarginalizować znaczenie negocjowanego dokumentu wewnątrzzakładowego wraz z pokazaniem nieskuteczności strony związkowej. Tego rodzaju zachowania nie służą współpracy i zmuszają związkowców do sięgania po inne przewidziane prawem instytucjonalne rozwiązania. Tak samo dzieje się coraz częściej w sytuacjach obrony indywidualnych praw pracowniczych. Zaczynają przeważać argumenty wyłącznie ekonomiczne. Nie liczy się wszystko to co związane jest aktualną często beznadziejną wręcz sytuacją losowo- materialną pracownika i jego rodziny. Pracodawcy aby bardziej zaoszczędzić nie cofają się przed zaniżaniem wynagrodzeń pracowniczych do prawem określonego minimum, dodatkowo zmuszając pracowników do pracy w wydłużonych normach czasu pracy, z pominięciem elementarnych wymogów w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. Nieprawdą jest, że pracownicy w Polsce zbyt wolno pracują, są mniej wydajni w stosunku do innych krajów europejskich i mają więcej czasu na wypoczynek, co ma rzekomy znaczący wpływ na trudną sytuację zakładów pracy. Pracownicy i reprezentujący ich związkowcy potrafią ograniczyć żądania, zrezygnować z premii i innych uprawnień dla dobra firmy, jeśli są przekonani do słuszności podejmowanych wyzwań w obronie miejsc pracy. Tam gdzie więcej normalności jest łatwiej.

Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska