Głodowa
obrona
Kazimierz
Pasternak
Już nic nam nie pozostało poza głodówką i desperackim
protestem. Nie chcemy umierać z naszymi pacjentami. Dla nas to jedyne miejsce
pracy i chleb dla rodziny. Nie możemy się cofnąć i po raz kolejny dać się
bezczelnie oszukać. Takie i podobne głosy towarzyszą od kilku tygodni
pracownikom szpitali, którym komornik legalnie zablokował konta, na których
znalazły się ich ciężko zapracowane, skromne wynagrodzenia. Niczym okazały się
bałamutne wyjaśnienia ministra i interpretacja zmienionego przepisu oraz
buńczuczne zapewnienia o restrukturyzacyjnej dla szpitali szansie. Mało kto
wierzy w nic nie znaczący potok proszpitalnej propagandy sukcesu uprawianej w
mediach. Pracownicy szpitali od lat oszukiwani, nieudolnie restrukturyzowani,
zastraszani i obdzierani wraz z upokorzonymi w kolejkowej rzeczywistości
pacjentami z szacunku i godności mówią nie dzikiej prywatyzacji, i
przekształcaniu szpitali w spółki, które w większości upadną, komorniczym
egzekucjom i prezydencko zgotowanym poprawkom tak samo groźnym jak te
ministerialne odrzucone z hukiem przez sejm. Powstaje pytanie, dlaczego pod
koniec kadencji tego rządu tak bardzo naglącym stał się problem szpitali? Co
robiła władza przez ostatnie trzy lata ze stale rosnącym zadłużeniem i nie
wypłaconymi wynagrodzeniami dla pracowników? Nic nie stało na przeszkodzie aby
radykalnie ulepszyć sytuację służby zdrowia na początku kadencji tego rządu.
Podejmowane ideologiczne reformy w sposób bezkarny i nieodpowiedzialny jeszcze
bardziej pogorszyły sytuację finansową szpitali, szczególnie przez tych, którym
brakuje na chleb z powodu ubóstwa, braku pracy i niskich zarobków. Bogaci dadzą
sobie radę. Biedni, których w naszym kraju coraz więcej już nie są w stanie
zadbać o podstawowe lekarstwa, zabiegi i szpitalne diagnozy. Dotyczy to setek
tysięcy dzieci z polskich biednych rodzin, dla których musi wystarczyć talerz
szkolnej zupy i kanapka na cały dzień. Nie pomogą tutaj świąteczne akcje i
wielkie słowa o zdrowiu polskiej młodzieży, której z osłabienia i niedożywienia
zagraża gruźlica i inne epidemie.
Przelewające się przez nasz kraj głodowe protesty
pracowników szpitali, pikiety i strajki okupacyjne ukazują skomplikowany
dramatyzm, gdzie z jednej strony znalazł się chory człowiek a z drugiej
zdesperowani pracownicy broniący pacjentów, ich zdrowia i życia oraz chleba dla
siebie i własnych rodzin. Tu nie może wygrać prywata politycznych graczy i
restrukturyzacyjnych wizjonerów kosztem przyszłości szpitali. Temu złu trzeba
racjonalnie zaradzić. Są pomysły, mądrzy ludzie i praktycy. W zasięgu mamy
dobre doświadczenia z innych krajów. Jest też nasze krajowe bogactwo
doświadczeń, związkowych inicjatyw i wypracowanych wniosków. Dlaczego zatem z
tego nie korzystamy? Skąd tak olbrzymi pośpiech i slogany? To jest bardzo
groźne i bardzo podejrzane. Tak w demokratycznym społeczeństwie nie podejmuje
się decyzji na lata procentujące rozwojem polskiej służby zdrowia z korzyścią
dla pacjentów i pracowników. Jeśli w budżecie jest ponad dwa miliardy na
pożyczki dla szpitali, propozycje tworzenia spółek z możliwością ich upadłości
to dlaczego nie mogą ujrzeć światła dziennego inne projekty ustaw, oraz
rozwiązania odrzucające proponowane przez obecny rząd w prezydenckiej wersji
widma szpitalnych bankrutów i masowych zwolnień pracowników szpitali. Na
kolejny pośpiesznie realizowany
szpitalny eksperyment nie ma przyzwolenia zarówno pacjentów jak i
pracowników służby zdrowia. Głodujący pracownicy szpitali, protesty aż nadto
uzmysławiają jak bardzo trudna i niebezpieczna jest sytuacja służby zdrowia.
Medialne nagłaśnianie finansowych zadłużeń nie jest i nie musi być problemem
nie do pokonania. Przecież jesteśmy bogatym krajem, o czym się milczy,
szczególnie w debatach o służbie zdrowia. Który kraj na świecie tolerowałby
bezkarne złodziejstwa i narodowe nierozliczone afery finansowe, sięgające
dziesiątków miliardów złotych? W tych ukradzionych kwotach jest dług służby
zdrowia.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska