Globalna
wioska
Waldemar
Bartosz
W latach 60-tych poprzedniego stulecia, amerykański
myśliciel McLucham roztoczył wizję świata jako globalnej wioski. Wiązało się to
z przewidywaniem rozwoju środków komunikacji społecznej. W rzeczy samej, rozwój
telewizji a później internetu spowodował, że do zapadłej wioski w różnych
kręgach kuli ziemskiej informacje docierają prawie natychmiast. Ma to dobre
strony, gdyż tworzy to szansę na rozwój społeczeństwa solidarnego. Przy okazji
ostatniej katastrofy spowodowanej falami tsunami mieliśmy tego dowód. Niestety,
są też czarne strony tego zjawiska. Tak zwana czwarta władza czyli media staje
się dyktatem. To, o czym powie i napisze, przyjmowane jest za prawdę niemal
objawioną. Trudno prowadzić wówczas polemikę. Trafia ona w próżnię. Szczególnie
niebezpieczna sytuacja powstaje wtedy, kiedy władza polityczna steruje mediami.
Każda dyktatura ma to do siebie. Stąd znane zapędy cenzorskie wszelkiej maści
dyktatorów. Tak było za Hitlera i Stalina, to znaliśmy również z nieodległej
historii PRL-u. Niestety, zapędy te tkwią także w społeczeństwach
demokratycznych. Znana tzw. poprawność polityczna obowiązuje nawet w
rozwiniętych demokracjach. Nieodległy przykład Buttiglione`go, który naraził
się liberalno-socjalistycznej większości w Parlamencie Europejskim jest tego
dowodem. Nie szukajmy jednak daleko. W poprzedniej kadencji polskiego
parlamentu, ówczesna opozycja, czyli SLD ukuła nowy termin ekonomiczny. Była
nim tzw. dziura budżetowa. Termin ten dotyczył zarówno deficytu budżetowego
państwa, jak też całego długu publicznego, nota bene w znacznej części
odziedziczonego po PRL-u. Z gazet, radia a szczególnie z telewizji publicznej
płynął potok krytyki. Dziura budżetowa była jej livemotivem. SLD miało być
wybawcą przed skutkami owej dziury. Również dzisiaj Sojusz Lewicy
Demokratycznej próbuje jeszcze grać tą kartą. Dziura nadal jest obecna w
odchodzącej już propagandzie postkomunistów. Przyjrzyjmy się więc faktom, czyli
wielkościom deficytu budżetowego w latach kiedy władzę sprawował rząd Jerzego
Buzka i w okresie rządów SLD. Wielkości te pochodzą z opracowania profesora
ekonomii, Michała Zielińskiego.
|
Deficyt budżetowy (w miliardach zł) |
Koalicja AWS-UW |
|
1998 |
13,2 |
1999 |
12,5 |
2000 |
15,4 |
2001 |
32,4 |
razem rządy AWS-UW |
73,5 |
|
|
Rządy SLD |
|
2002 |
39,4 |
2003 |
37,0 |
2004 |
41,5 |
2005 (budżet) |
35,0 |
razem rządy SLD |
152,9 |
razem lata 1998-2004 |
226,4 |
Widać jasno, iż przekonanie o potężnym deficycie za rządów
AWS nie było oparte na faktach. Deficyt za czasów rządów SLD jest trzykrotnie
wyższy od tego z lat 1998-2001. Przekonanie o tzw. dziurze budżetowej
stworzonej przez rządy AWS płynęło z wszechogarniającej propagandy.
Kilkanaście tygodni temu minister w rządzie SLD Małgorzata
Środa stwierdziła, iż przemoc w polskich rodzinach w stosunku do kobiet jest
wprost proporcjonalna do stopnia religijności tych rodzin. Były, owszem
polemiki, lecz pewien osad pozostał.
Kilka dni temu Eurostat, czyli unijny odpowiednik GUS podał,
iż z jego badań wynika, że w krajach UE o wyższym poziomie religijności (Hiszpania,
Polska, Irlandia) w sposób istotny maleje przemoc w rodzinach. Również
stwierdził, że w krajach tradycyjnie katolickich różnice między wynagrodzeniem
kobiet i mężczyzn są niewielkie.
To są fakty. Cóż z tego, skoro globalna wioska nie została o
tym dostatecznie poinformowana. Ktoś może zapytać o środki zaradcze na opisane
skutki globalizacji informacyjnej. Wydaje się, iż w tym kontekście należy
przypomnieć studenckie hasło z marca 1968r.: myślcie, myślenie ma kolosalną
przyszłość.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska