Czarna
rocznica
Waldemar
Bartosz
Minęły już 23 lata od czarnej daty w historycznym kalendarzu
Polaków. Decyzja władz komunistycznych o wprowadzeniu stanu wojennego miała
uchronić rządzących od obalenia władzy. Za cenę więzienia, aresztów, godziny
policyjnej i śmierci dziesiątków osób. W skutkach przyniosła rozczarowanie dla
milionów ludzi ogarniętych pasją działania. NSZZ "Solidarność" stała
się wrogiem ówczesnych elit. W Regionie Świętokrzyskim pamiętnej nocy
internowano setki działaczy związkowych, robotników, dziennikarzy, pracowników
nauki. W nocy z 12 na 13 grudnia połączone siły SB i Milicji Obywatelskiej
spacyfikowały siedzibę Zarządu Regionu, mieszczącą się na ul. Świętokrzyskiej –
dzisiaj Koziej. W tym samym czasie odbywały się integracyjne zajęcia
Świętokrzyskiej Wszechnicy Związkowej w Bocheńcu k/Małogoszcza. Ta inicjatywa,
jako pierwsza w kraju miała być zalążkiem wyższej uczelni związkowej. Zebrani
związkowcy, profesorowie uczelni, artyści zostali pod konwojem przewiezieni do
Aresztu Śledczego na kieleckich Piaskach. Tam już ściągnięto wyrwanych ze snu
działaczy z województwa, ale też spoza jego granic, np. z Radomia. W pamięci
pozostaje nie żyjący już prof. Juliusz Braun, również wtedy internowany. Swą
postawą dodawał otuchy młodzieży związkowej. Przeszedł bowiem przez więzienia
stalinowskie z wyrokiem śmierci. Twierdził, że trudności takie mijają.
Zapoczątkowany tamtego grudnia dramat Polaków miał trwać
jeszcze kilka lat i owocować kolejnymi nieszczęściami. Jednym z nich była
śmierć Jana Raka, kielczanina zakatowanego przez ZOMO 31 sierpnia 1982r. Apatia
i marazm stanu wojennego skutkował opuszczeniem kraju przez ponad pół miliona
wychodźców. Zazwyczaj młodych, aktywnych ludzi. Jest to kolejna, niepowetowana
strata dla państwa, odczuwalna jeszcze do dziś.
Represje przedłużyły tylko stan agonii komunistycznego
państwa. Atrapy aktywności społecznej – PRON i OPZZ nie mogły zastąpić
autentycznego ruchu społecznego, jakim była „Solidarność”. To tworzące się
spontanicznie grupy pokojowego oporu i drukowana bibuła oraz alternatywne życie
kulturalne były tą niszą, w której potrzeba działania mogła się spełniać. Z
dzisiejszej perspektywy widać jasno, iż dzięki tej aktywności nie przepadły
ideały Sierpnia 1980r. Korzystając z parasola ochronnego Kościoła ludzie
„Solidarności” mogli prowadzić działalność charytatywną, oświatową i
kulturalną. W ten sposób tworzyła się naturalna tkanka społeczna. Zamiast
zaplanowanej atomizacji życia publicznego wyzwalała się międzyludzka
solidarność. Bez niej nie byłoby strajków 1988r. i ostatecznego reaktywowania
NSZZ "Solidarność" w 1989r.
Doświadczenia te należy przypomnieć. Dla prawdy
historycznej. Również dlatego, bo tamte doświadczenia winny procentować w
dzisiejszej sytuacji, tak pełnej zagrożeń dla środowisk pracowniczych.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska