Na 11 Listopada

Waldemar Bartosz

 

Powszechna opinia głosi, iż przysłowia są mądrością narodów. Twierdzenie to weszło już do publicznej świadomości i w zależności od okoliczności lubimy wspierać się stosownym porzekadłem. Antoni Słonimski – prześmiewca wielu narodowych stereotypów jeszcze w II Rzeczypospolitej stwierdził, że przysłowia są głupotą narodów. Uczynił tak zestawiając wiele przysłów sprzecznych w swej wymowie. Polski wieszcz – Adam Mickiewicz skonstatował kiedyś, że jesień jest złą porą dla Polaków. Twierdzenie to weszło także do narodowego skarbca mądrości. Jest rzeczą zrozumiałą, iż taka uwaga mogła być poczyniona po klęsce Powstania Listopadowego. Wczesna jesień przybrała barwy żałobne. Z dzisiejszej perspektywy jednak łatwiej się przychylić do uwagi Antoniego Słonimskiego. Owszem, w naszej historii był wspomniany Listopad, był też Październik 1956r., który z entuzjazmu przerodził się w narodową smutę czasów Władysława Gomułki. Nie zawsze jednak polskie jesienie przybierały barwę smutku. Do symboli państwowych urósł przecież Listopad 1918r. Przyjazd Józefa Piłsudskiego z twierdzy magdeburskiej do Warszawy stał się historyczną cezurą. Od tej pory, czyli od 11 listopada 1918r. liczymy okres odzyskania niepodległości po 123 latach zaborów. Tamta jesień była dobrą porą dla Polaków. Na dodatek, po raz pierwszy, niekrwawa insurekcja przyczyniła się do restauracji państwa polskiego lecz niespodziewany układ geopolityczny wytworzony rozpadem trzech cesarstw: pruskiego, austrowęgierskiego i rosyjskiego. Oczywiście, rozpad ten był okolicznością sprzyjającą realizacji polskich aspiracji niepodległościowych. Nie przesądził jednak automatycznie o odrodzeniu się wolnej Polski. Pomimo destrukcji państw zaborczych nie powstała przecież niepodległa Białoruś ani w dłuższym trwaniu – Ukraina. Praca organiczna kilku pokoleń polskich społeczników stworzyła poczucie identyfikacji narodowej. Podobnie bez aktywności dyplomatycznej Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego, Traktat Wersalski nie musiał rysować niepodległej Polski. Również bez czynu zbrojnego Legionów Józefa Piłsudskiego nie byłoby możliwe późniejsze zabezpieczenie jedności i całości terytorium państwa. Rzecz znamienna – wymienieni mężowie stanu różnili się w swych poglądach na wiele zasadniczych kwestii. Nie przeszkadzało to im jednak w realizacji sprawy nadrzędnej – budowania niepodległości. Po kilkudziesięciu latach, w podobnej sytuacji rodziła się III Rzeczypospolita. Erozję i rozpad systemu komunistycznego poprzedziła pokojowa rewolucja „Solidarności”. Również tym razem te dwie okoliczności doprowadziły do bezkrwawej restauracji niepodległej Polski. Tym razem również różnice poglądów wyrażanych przez polityków są znaczne. Analogii jest więcej. Jedno na pewno różni – wzniesienie się ponad podziały dla realizacji polskiej racji stanu. Miejmy nadzieję, że doświadczenia sprzed prawie dziewięćdziesięciu lat posłużą naszemu pokoleniu w budowie dobra wspólnego jakim jest z pewnością niepodległe państwo.

 Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska