W rocznicę
strajku włoszczowskiego
Waldemar
Bartosz
Preambuła do Statutu NSZZ "Solidarność" przypomina
okoliczności powstania Związku. Przywołuje w tym kontekście zasady etyczne i
tradycję, na której Związek opiera swą działalność. Oznacza to, że dla ludzi
„Solidarności” przywołane wartości winny być drogowskazem. Takim samym, choć w
innym wymiarze, jak znaki drogowe dla kierowcy. Ktoś powie – nie zawsze ich
przestrzegamy. To prawda. Prawdą też jest to, że płacimy wówczas określoną cenę
za owe odstępstwa. Tak jak ceną za brak przestrzegania znaków drogowych jest
zagrożenie zdrowia i życia swojego jak i innych, tak też za przekroczenie
przyjętego systemu wartości ceną jest, co najmniej, brak wiarygodności. Po
prostu – jeśli gramy w szachy to nie w warcaby.
Dekalog jako fundament przywołanej przez Statut etyki
chrześcijańskiej skonstruowany jest ze względu na szacunek dla osoby ludzkiej.
Nie kradnij, nie zabijaj, nie cudzołóż, nie pożądaj... odnoszą się zawsze do
dobra człowieka. Warto też przypomnieć, że NSZZ "Solidarność"
powstał, aby było inaczej niż w PRL, aby było lepiej. Miał być solą. Czymże
jest sól, jeśli zwietrzeje? To ewangeliczne pytanie ciśnie się samoistnie, gdy
wracamy do okoliczności konstytuujących powstanie „Solidarności” w konfrontacji
z wieloma obecnymi postawami Polaków. W 20. rocznicę heroicznego strajku
młodzieży włoszczowskiej w obronie krzyży szkolnych i w tę samą rocznicę
męczeńskiej śmierci księdza Jerzego Popiełuszki warto przejrzeć się w lustrze.
Patron „Solidarności” zginął, bo głosił prawdę, według zasady – „poznajcie
prawdę a prawda was wyzwoli”. W obecnym czasie, gdy nie trzeba płacić życiem za
tę zasadę staje się ona wyzwaniem. Dziś nie ma konieczności heroizmu, wystarczy
przyzwoitość. Uwagi te dotyczą szczególnie potraktowania młodych bohaterów
włoszczowskich sprzed dwudziestu lat. Zapłacili za swą postawę życiową cenę.
Relegowani ze szkoły z wilczym biletem, sądzeni i skazywani żyją dziś na
obrzeżach życia publicznego. Zamiast podzięki są, co najwyżej, pretekstem do
zaspokajania cudzej pychy. W światłach kamer i w zasięgu mikrofonów pławią się
ci, którzy dzięki nim mogą dziś publicznie rozkoszować się własną pozycją. Nikt
nie wspomina, kto i dlaczego nakazał usunąć znak krzyża ze ścian szkoły. Nikt
też nie wspomina o sądach, wyrokach i karach skutkujących nadal w życiu
dorosłych już bohaterów tamtych wydarzeń.
Przed kościołem parafialnym we Włoszczowie stoi przy
symbolicznym grobie księdza Jerzego drewniany krzyż. Tam właśnie dwadzieścia
lat temu strajkujący uczniowie zakończyli swój protest. Dzieci wielkopolskiej
Wrześni trwają w pamięci Polaków. Uczyńmy wszystko, aby z tej pamięci nie
usunąć młodzieży Włoszcowy.
Powrót do:Tygodnik Solidarność Świętokrzyska