Pazerni
wyzyskiwacze
Kazimierz
Pasternak
Widok właścicielskiej półciężarowej limuzyny z beczką
zwykłej wody do picia dla pracowników zatrudnionych na budowie powoli przestaje
dziwić. Pracownicy akceptują brak szatni, umywalki. Przebierają się wcześnie
rano pod gołym niebem w przyniesione na budowę ubranie i milcząco wykonują
wszystko, co wykonać trzeba. Tempo pracy często jest tak duże, że nie ma czasu
na krótki wypoczynek, regenerację sił i zjedzenie śniadania. Pozostaje jedynie
woda z beczki przywieziona przez właściciela na skrzyni półciężarowej limuzyny.
Mało kto przejmuje się na tego rodzaju budowach normami czasu pracy,
nadgodzinami, wypoczynkiem oraz bezpieczeństwem i higieną pracy. Zatrudnieni,
często ponad siły wyzyskiwani pracownicy mają wypracować maksymalny zysk dla
właściciela firmy aby mógł zakupić kolejną limuzynę ze złotymi klamkami.
Zatrudnieni nie śmieją pytać o wynagrodzenie, tym bardziej nie odważą się pytać
o podwyżkę wynagrodzeń, zapłatę za nadgodziny czy wypłatę premii. Bardzo intratne
stało się po kodeksowych zmianach posiadanie maksymalnie 19-osobowych,
najlepiej kilku firm. Wtedy właściciel firmy poza umowami nie ma obowiązku
zawracania sobie głowy wszelakimi regulaminami, negocjacjami i wypłacaniem
odpraw. Dziewiętnastoosobowe zespoły pracownicze mają wykonać pracę za
dodatkowo kilkunastu pracowników, którzy winni być zatrudnieni, jeśli
rygorystycznie byłoby przestrzegane obecnie obowiązujące prawo.
Wcale nie lepiej jest w większych firmach. Aby zmniejszyć
koszty pracy i nie przyjąć do pracy dodatkowych pracowników, bo ich
zatrudnienie kosztuje – nagminnie jest wydłużany czas pracy, pogarszają się
warunki pracy i maleją realne zarobki, tylko po to, aby poprawić wskaźniki
ekonomiczne firmy. Zdarzają się sytuacje, gdzie pracodawcy obniżają już bardzo
niskie pracownicze wynagrodzenia tylko po to, aby firma przyniosła zysk, z
którego nie korzysta pracownik firmy, ale kadra menedżerów. Powstaje pytanie,
gdzie w tego rodzaju sytuacjach zwykła przyzwoitość właścicieli firm,
solidaryzm, prawo, unijne normy i Europejska Karta Społeczna ratyfikowana przez
rządy państw członkowskich zawierająca przepisy o tzw. płacy godziwej. Polska,
jak na razie, nie ratyfikowała tej normy. Obecni polityczni gracze udają, że
nie ma problemu i podrzucają wyborcom mało znaczące dla rozwoju
gospodarczo-cywilizacyjnego kraju, z pokonaniem bezrobocia włącznie, programowe
„4 x tak”. Kto i kiedy ma w Polsce ustalić i wprowadzić płacę godziwą dla
każdego, która pozwoliłaby na normalną egzystencję setek tysięcy rodzin?
Obecnie obowiązująca „płaca minimalna” powoduje w
konsekwencji degradację społeczną pracowników i ich rodzin. Najwyższy czas
przystąpić do wyrównywania rachunku krzywd wynikłych z ciągle trwającej
transformacji społeczno-gospodarczej. Nie wolno na dłuższą metę dopuścić do
sytuacji, gdzie kosztem okradanych pracowników, rencistów, emerytów,
bezrobotnych powstawać będą złodziejskie, gigantycznie zasobne fortuny poza
kontrolą państwa. Solidarne dzielenie pracy i płacy oraz wypracowanych dóbr –
to jedyny sposób na uniknięcie scenariuszy znanych w epoce drapieżnego
dziewiętnastowiecznego kapitalizmu.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska