Chleba nie mają

Kazimierz Pasternak

 

Dzień Dziecka to nie tylko fajerwerki, zabawy, przemówienia dorosłych i sielanka. W tym dniu widoczny jest również płacz dziecka, często głodnego, odrzuconego, zmarginalizowanego. Tysiącom polskich dzieci brakuje codziennie chleba, bo rodzice nie pracują, są biedni, niezaradni. Z telewizyjnych ekranów widoczna jest coraz częściej zapłakana twarz przerażonego dziecka. W rozmowie z dziennikarzem dzieci nie ukrywają, że codziennie są głodne. Ich głód i beznadzieja to między innymi skutek rosnącego bezrobocia rodziców, bezprawia i braku krajowego systemu socjalnego skutecznie chroniącego dzieci bezrobotnych rodzin przed głodem i marginalizacją. Żadna deklaracja, polityczna kampania nie zastąpi kromki chleba. Nie wystarczy dla dziecka szkolna zupa i bułka sponsorowana przez samorząd. Nikomu nie są potrzebne sprawozdania i wskaźnikowe tabele. Głodne dziecko w kraju środka Europy XXI wieku jest faktem, dramatem i oskarżeniem dorosłych za brak woli uczciwego, kompetentnego rozwiązania problemu. Co ma do powiedzenia dziecku przepracowany ojciec, któremu całymi miesiącami nie płaci jego chlebodawca? Czy jest w stanie powiedzieć prawdę i nazwać sprawę po imieniu? Jak przeżywa dziecko dramat swojej matki, desperacko broniącej swojego miejsca pracy często uczestnicząc w strajkowych głodowych bataliach?

Czy da się przy pomocy Dnia Dziecka zagłuszyć wołanie o chleb? Co w tej sprawie ma do powiedzenia Rzecznik Praw Dziecka i tysiące instytucji odpowiedzialnych za opiekę nad rodzinami dotkniętymi problemem bezrobocia, głodu i społecznej marginalizacji?

Takich pytań można postawić wiele. Jednak nie problem w pytaniach i ocenach a w faktach. Jak na razie rząd odbiera biednym, bezrobotnym i chorym świadczenia, krzycząc o ratunek dla finansów publicznych. Nie troszczy się o bezrobotne rodziny i głodne dzieci. Kasuje system alimentacyjny zmuszając rodziny do rozwodów. Nic nie robi na rzecz respektowania obowiązującego prawa pracy, co w konsekwencji powoduje nienotowaną liczbę zwykłego okradania pracowników. Nie ma sposobów zaradzenia dramatowi bezrobocia ludzi, rodziców desperacko poszukujących pracy i jej efektów w postaci chleba dla dziecka. To nie prawda, jak często mówią bogaci liberałowie, że ludziom pozostającym bez pracy najczęściej nie chce się pracować, że nie wiedzą czego chcą. Tych z nawyku „nierobotnych” jest marginalna liczba. Potężna ich większość szuka desperacko pracy. Niestety nie mają. Słyszą, że są już albo za starzy albo za młodzi, że zbyt doświadczeni, albo za mało wykształceni, że nie znają obcego języka, a jeśli znają to nie ten, co potrzeba. Bezradne są urzędy pracy, samorządy. Na nic zdają się medialnie nagłaśniane rządowe projekty rozwiązań tego problemu w poszczególnych grupach społecznych. Kompromitujące stały się eksperymenty rządu, pracodawców i OPZZ próbujące w różnych konfiguracjach zmian prawa pracy znaleźć skuteczną receptę na radykalne zmniejszenie bezrobocia. Ostatnio nagłaśniane ożywienie gospodarcze w naszym kraju w żaden sposób nie przenosi się na tworzenie nowych miejsc pracy. Pracodawcy nadal zarzucają rządowi brak kompleksowych prawnych rozwiązań, mających wpływ na zniesienie uciążliwych biurokratycznych mechanizmów gospodarczych i obniżania kosztów funkcjonowania firmy w sferze podatków i finansowych transakcji. Do tego dochodzi brak respektowania norm prawnych i zwykłe złodziejstwo.

Te i inne nie rozwiązane problemy dotykają wprost człowieka, rodziny i dzieci, którym brakuje chleba a często nawet nadziei na to, że w przewidywalnej perspektywie ich los stanie się znośniejszy.

Dzieci mają prawo do szczęścia i szacunku ze strony dorosłych.

Zamiast uśmiechu – oskarżają dorosłych.

  Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska