Dramat Rytwian

Waldemar Bartosz

 

NSZZ "Solidarność" w swym sposobie działania preferuje dialog społeczny, który jest zaprzeczeniem tzw. walki klas. W każdym dialogu muszą wystąpić dwie wiarygodne strony, aby mógł być skuteczny. Jeśli jedna ze stron siada do dialogu z przysłowiową odbezpieczoną spluwą, rozmowa zamienia się w nieuczciwą grę. Z taką sytuacją mamy do czynienia w Zakładach Mechanicznych w Rytwianach koło Staszowa. Prawie stuosobowa załoga produkuje z dobrym skutkiem urządzenia metalowe na potrzeby hut szkła, fabryki silników samochodowych itp. Zamówień jest wiele. Możnaby sprzedać dziesięciokrotnie więcej niż obecnie zakład produkuje. Tymczasem przedsiębiorstwo stoi na skraju bankructwa. Długi prawie dwukrotnie przewyższają wartość majątku. Od dwóch miesięcy pracownicy nie pobierają pełnego wynagrodzenia. Ok. 2002r. nie jest odprowadzana składka ZUS-owska z wiadomymi skutkami dla pracowników. Programy naprawcze przygotowywane przez zarząd spółki są odrzucane przez ministra skarbu. Miały na celu uzyskanie finansowej pomocy publicznej na ratowanie miejsc pracy. Bez programu nie ma pomocy. Rysuje się więc czarny scenariusz. Kolejny już raz. Ktoś powie – w gospodarce rynkowej upadłość złych firm zdarza się. Owszem, pod warunkiem, że są naprawdę złe. Tymczasem paradoksalnie taki los może czekać zakład, którego produkty mają renomę i są oczekiwane na rynku. Na dodatek w spółce pakiet kontrolny udziałów posiada skarb państwa reprezentowany przez Ministerstwo Skarbu. To samo ministerstwo, w którego gestii leży pomoc publiczna dla podmiotów gospodarczych. Trzyosobowa rada nadzorcza firmy składa się z osób powołanych przez owego ministra skarbu. Jedno jest pewne – nadzór właścicielski z Zakładach Mechanicznych w Rytwianach szwankuje. Skutki są wiadome. Trudno więc się dziwić pracownikom zakładu i istniejącej tam Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność", iż podjęli desperacką decyzję dotyczącą obrony miejsc pracy. Mają przecież pełną świadomość, iż na terenie Rytwian i okolic nie znajdą innego zatrudnienia. Ucierpieć na tym mogą nie tylko oni, ale też całe ich rodziny, czyli około czterysta osób.

W opisywanym przykładzie, jak w soczewce skupia się problem funkcjonowania władz państwowych, w tym wypadku Ministerstwa Skarbu. Zajęci Orlenem, Lotosem, PZU i PKO BP nie zajmują się nieistotnym dla nich problemem Rytwian.

Trzeba o tym przypomnieć. Takie jest zadanie związku zawodowego.

 Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska