Minął rok
Waldemar Bartosz
Koniec roku
sprzyja refleksjom. Zazwyczaj dobrym, bo w atmosferze choinki, bombek i
oczekiwania na noc sylwestrową.
Refleksja
jednak, aby służyła przyszłości, musi jednak być prawdziwa. Jaka jest prawda o
mijającym 2003 roku?
Patrząc
retrospektywnie, na pierwszy plan wysuwają się skutki podjętych decyzji przez
obecny rząd i parlament.
W tym roku
weszły już w życie wszystkie zapisy zmodyfikowanego Kodeksu Pracy i innych
towarzyszących zmian w prawie pracy. Skutki jakie przyniosły odczuwają
pracownicy. Żeby tylko przypomnieć: bezpłatny pierwszy dzień zwolnienia
chorobowego, dłuższy okres rozliczenia czasu pracy, brak dwuinstancyjności
opinii związkowych, ograniczenie tworzenia zakładowych organizacji związkowych,
itd. Jednocześnie tym zmianom towarzyszyła zapowiedź oczekiwanego
przystosowania polskiego prawa pracy do odpowiednich dyrektyw Unii
Europejskiej. Przy tej okazji jednak kolejny raz parlament majstrował przy
Kodeksie Pracy. Skutek jest taki, że znowu zamieszano w czasie pracy.
Początek
mijającego roku wiązał się też z tzw. reformą Kas Chorych. Powstały na tym
miejscu Narodowy Fundusz Zdrowia, instytucja mocno scentralizowana a przez to
podatna na urzędnicze gry i korupcję nie spełnił zamierzonego celu. Ogólny
bałagan, zmniejszenie środków na ochronę zdrowia skutkuje zagrożeniem dla życia
i pacjentów.
Nie są to
jedyne kłopoty życia codziennego, jakie zgotowali w minionym roku rządzący.
Zapowiedziany tzw. plan Hausnera, czyli jak niektórzy mówią plan antyjanosikowy
w rezultacie może odebrać uboższym, aby dołożyć bardziej uposażonym. Przy tym
nie ma w koncepcji rządowej żadnej konsekwencji. Z jednej strony bowiem,
zapowiada się ograniczenia i cięcia wydatków socjalnych, z drugiej zaś projekt
budżetu państwa powiększa wydatki administracyjne i deficyt państwa.
W takiej
sytuacji i atmosferze pogorszyły się nastroje społeczne wywołane poczuciem
zagrożenia. Wyszły na ulicę liczne grupy społeczne, począwszy od służb
mundurowych, poprzez ochronę zdrowia, niepełnosprawnych, górników, hutników,
kolejarzy. Również w naszym regionie. Nie był to z pewnością wyraz złej woli
lecz autentycznych obaw o swoją pracę i rodziny.
W takiej
sytuacji NSZZ „Solidarność” odpowiedzieć musiał protestem w całym kraju.
Skutki tych
działań jeszcze nie są widoczne. Czas pokaże na ile byliśmy skuteczni.
Wszystko to
działo się w atmosferze rozlicznych afer powodowanych przez polityków SLD.
Afera Rywina, sprawa starachowicka stworzyły słuszne poczucie, iż państwo na
korupcji stoi.
Mieliśmy
więc w poprzednim roku gorzką nauczkę, iż mrzonki o wierzbie, na której rosną
grusze nie prowadzą do żadnych pozytywnych rozwiązań. Są to po prostu iluzje.
Jeśli
iluzje, to trzeba z nich się wyzwolić. Jest to z pewnością pozytywny wniosek z
mijającego okresu.