Kulejący dialog

Waldemar Bartosz

 

Ostatnio media zajęły się oceną dialogu społecznego w Polsce. Okazją do tego były ostatnie obrady Komisji Trójstronnej ds. Społeczno Gospodarczych. Okazało się wówczas, że zasiadające tam wszystkie związki zawodowe zaprezentowały negatywną ocenę toczących się rozmów trójstronnych. Związkowcy konstatują, iż dialog jest pozorowany i nie dotyczy problemów istotnych dla środowisk pracowniczych. Ocenę taką podzielają także pracodawcy. Twierdzą, iż efekty rozmów nie są satysfakcjonujące. Na osłodę dodają tylko, że nabyli doświadczeń w trakcie trwania konfliktów trójstronnych. To tak jakby rozmowy były sztuką dla sztuki.

Założenia natomiast dialogu społecznego są inne i znacznie bardziej ambitne. Chodzi przecież o to, aby w trakcie wymiany swych racji wszystkie strony dochodziły do wzajemnych ustaleń.

Ustaleń, które mogą być istotne zarówno dla pracowników jak też dla pracodawców. Przykłady tak rozumianego dialogu społecznego znane są z praktyki państw zachodnich, jak również z poziomu międzynarodowego. Międzynarodowa Organizacja Pracy założona w 1919 r. jest klasycznym ciałem trójstronnym. W pracach MOP-u biorą udział zarówno przedstawiciele rządów jak również związki zawodowe i pracodawcy. Efekty pracy MOP-u, czyli konwencje i deklaracje stają się elementami prawa międzynarodowego. Ocena przypadków łamania praw pracowniczych przez MOP jest w praktyce wiążąca dla zainteresowanych stron. Nie jest to odosobniony przypadek. Na poziomie Unii Europejskiej funkcjonuje odpowiednik Komisji Trójstronnej, a tak naprawdę czterostronnej, gdyż kolejnym elementem tego ciała są samorządy.

Wypracowane tam stanowiska w praktyce znajdują odzwierciedlenie w decyzjach Komisji Europejskiej, czyli unijnego quasi rządu.

Niestety, jak widać doświadczenia polskie daleko pozostają za tymi opisanymi. Ocena ta nie dotyczy wyłącznie praktyki ogólnopolskiej. Na poziomie województw, czyli w pracy Wojewódzkich Komisji Dialogu Społecznego obserwuje się podobną stagnację. Polega ona przede wszystkim na tworzeniu kolejnych dokumentów. W praktyce województwa świętokrzyskiego dotyczy to sytuacji w służbie zdrowia i w transporcie osobowym. Efekty tych prac są jednak, mówiąc delikatnie, mierne. Lądują te dokumenty, po prostu, w urzędniczych biurkach. Gdy nie ma prawdziwego dialogu, przemawia ulica. To było widać w ostatnich tygodniach.

  Powrót do: Archiwum