Cywilizowana podłość

Kazimierz Pasternak

 

Przerażenie, strach i brak wiary w poprawę sytuacji to ciągle bardzo liczne przykłady pracowników mających pracę i bojących się ją stracić. Godzą się na jawne bezprawie i wyrafinowane codzienne tortury psychiczne. Swoimi podpisami potwierdzają odebranie w terminie wypłaty, mimo że ich nie otrzymują od wielu miesięcy. W obronie przed utratą pracy nie idą zna zwolnienia lekarskie, pomimo choroby. Pracują w ciężkich warunkach z narażeniem własnego zdrowia i życia.

Do Zarządu Regionu Świętokrzyskiej "Solidarności" trafia codziennie coraz więcej tego rodzaju rozpaczliwych interwencji. Tylko nieliczni mówią o tym otwarcie i nie boją się firmować zgłaszanych bulwersujących faktów swoim nazwiskiem. Większość jednak chce pozostać anonimowa. Są również tacy, którzy są skłonni się bronić poprzez założenie własnej organizacji związkowej i wzmocnienie swej pozycji wobec pracodawcy w batalii o godne warunki pracy i respektowanie prawa. W takich sytuacjach można skuteczniej pomóc.

Najgorsza sytuacja jest w prywatnych i zrestrukturyzowanych firmach. Szczególnie widzą to ci pracownicy, którzy wcześniej przez lata zatrudnieni byli w zakładzie gdzie funkcjonowały związki zawodowe i było normalnie, a następnie poprzez restrukturyzacyjne dziwolągi trafili do innego pracodawcy. Nie dają rady się bronić,  bo nie wiedzą jak. Następuje częściowe opamiętanie kiedy pracodawca butny i wyrafinowany dowiaduje się o powołaniu u siebie związku zawodowego. Ten fakt winien zgodnie z prawem wpłynąć na zmianę dotychczasowego stylu rządzenia. Tak najczęściej nie jest. Zamiast negocjacyjnego wysiłku i ustanowienia korzystnego dla pracowników prawa zakładowego górę bierze arogancja i szykany tych, co do związku odważyli się wstąpić. Niedawno grupa pracowników jednego z restrukturyzowanych zakładów służby zdrowia mówiąc o własnym trudnym pracowniczym losie, wręcz kreśliła scenariusze do filmu o diabolicznym człowieku, kierującym grupą ludzi, lubiącym mówić o patriotyzmie i zasiadać w pierwszych rzędach na ważnych konferencjach i uroczystościach, traktującego równolegle podległych pracowników jako stado małp poddawanych wyrafinowanym praktykom psychicznym.

Na pytanie czy sprawy trafiły do prokuratury, państwowej inspekcji pracy itp., odpowiadają, że tak, ale problem w tym, że ów pracodawca w papierach zawsze ma wszystko w porządku, zgodnie z prawem. Dba wyłącznie o to. Potrafi nawet z zaskoczenia podstawić pracownikom nieznany do podpisu dokument, tylko po to, aby w papierach grało. Pracownik wie, że tak być nie powinno, jednak nie jest w stanie zareagować. Podpisuje dla świętego spokoju. Po fakcie dopiero, z przerażeniem, dowiaduje się o negatywnych skutkach złożonego podpisu. Nie pomagają pouczenia i prośby związkowców. Jeśli nie udaje się pokonać prawem skutecznych związków to stosuje się indywidualne represyjne taktyki wobec już konkretnego Kowalskiego. To w znacznym stopniu skutkuje. Szczególnie obrzydliwe stają się praktyki zapędzania pracowników w morderczy kierat pracy z pogwałceniem elementarnych norm stojących na straży ochrony zdrowia i bezpieczeństwa pracowników. Pracownicy nie mają zakresu czynności i jasno określonego stanowiska pracy będąc zatrudniani na często szkodliwych i niebezpiecznych dla zdrowia stanowiskach, wbrew zaleceniom lekarzy, bez dodatkowych szkoleń i zabezpieczeń z rozbudowanym do granic szaleństwa zakresem pracy do wykonania w ciągu ośmiu godzin. Tym bardziej jest to przerażające, kiedy ma to miejsce w palcówce służby zdrowia.

Na dłuższą metę tego rodzaju wynaturzenia nie mogą mieć miejsca nawet w sytuacji dramatycznie dłuższego bezrobocia. Jest prawo w naszym kraju i najwyższy czas aby było egzekwowane bez względu na układy, lokalne sitwy i przepracowane sądy. W innym scenariuszu jawi się tylko anarchia i społeczne przesilenie.

 

powrót do:Archiwum