Kundlizm

Waldemar Bartosz

 

Melchior Wańkowicz ukuł w swoim czasie określenie kundlizmu.

Nawiązując do swojskiego kundla. Nie o sympatyczne zwierzę jednak chodzi. Kundlizm jest przeciwieństwem szlachetności. Jest zaprzeczeniem szczerości, autentyzmu, bezinteresowności. Można się skundlić, mówi porzekadło. Można, ale zawsze ze stratą. Stratę twarzy, wiarygodności, zaufania. Kundliz występuje tam, gdzie przedkłada się własnie interesy kosztem innych. Kosztem godności innych, ale też godności własnej.

Drzewiej kwestie te regulował Kodeks Boziewicza, Kto o nim dziś pamięta?

Nie ma pamięci, nie ma więc Kodeksu. Nie ma zasad.

Widać to ostro w decyzjach niektórych pracodawców. Szczególnie tych, którzy nie płacą wynagrodzeń. Wszak przecież wynagrodzenie jest ceną sprzedaży pracy. Jest więc zobowiązaniem. Ważniejszym niż za jakikolwiek towar. W przypadku wynagrodzenia „towarem” jest człowiek. Nie jest więc zwykłym towarem. Jest jednym z nas. Tymczasem wielu dłużników, w tym wypadku pracodawców, przedkłada zwykły towar nad człowieka. Wpierw, bowiem reguluje należność wobec np. energetyki. Pracownik poczeka. Czeka wiele miesięcy. Nawet rok. Staje się, również w swoich oczach towarem poślednim. Płaconym na końcu.

Współczesne niewolnictwo taką ma twarz. W Europie, w wieku XXI. Smutne to. To prawda. Jeszcze bardziej smuci fakt, że dłużnicy nie używają tu sumienia. Dlatego mają czyste. Tak sami twierdzą. Bo posiadają inne zobowiązania, bo zła sytuacja ekonomiczna, bo złe prawo, bo ... Wszystko można usprawiedliwić. Nawet kontem kłamstwa. Jeden z dłużników żachnął się, iż został nazwany z tego powodu nieuczciwym. Inny zareagował atakiem na media. Tylko za to, że przekazały wiarygodną informację o jego długu wobec pracowników. Kolejny posłużył się kłamstwem. Informując, że przecież płaci. Owszem, dwadzieścia złotych miesięcznie. Przecież za to można przeżyć!? Jakby nikt nie chciał pamiętać, że ethos pracy to nie tylko dbałość pracowników o solidne wykonywanie swoich obowiązków. To także dbałość pracodawcy o pracowników. Kilka lat temu miesięcznik „Jednota” wydrukował wspomnienie o historycznej już rodzinie warszawskich przemysłowców – Jabłonowskich. Wpierw budowali mieszkania dla swoich pracowników, aby później wymagać od nich solidnej pracy. Działo się to także w kapitalizmie, tyle, że przedwojennym. Znano wówczas treść Kodeksu Boziewicza. Zamiast tego pozostał kundlizm. Oby nie na długo.

powrót do archiwum