Kolejne wyzwania

Waldemar Bartosz

 

Jesteśmy przytłoczeni rozlicznymi aferami, pogrążeni w apatii patrząc na częste przypadki korupcji, dyletanctwa, cynizmu i cwaniactwa. Notowania rządu spadają do granic niespotykanych nigdy dotąd. W przeciętnym człowieku rodzi się więc poczucie frustracji, przechodzącej już to w agresję, już to w apatię. Świat wydaje się beznadziejny a ludzie mało ciekawi.

Jedyną sensowną postawą wydaje się ucieczka w prywatność. Stąd w badaniach na pierwszym miejscu ważności znajduje się rodzina. Byłoby to dobre, gdyby był to efekt świadomego wyboru wartości. Wydaje się jednak, że jest to raczej rezultat alienacji, czyli wyłączenia od środowiska zewnętrznego.

W takiej sytuacji istotna jest odpowiedź na pytanie o przyczyny takiego stanu. Afery i korupcja nie są przecież rzeczą normalną. Instynktownie każdy normalny człowiek ocenia je negatywnie. Nie uzasadniają ich też argumenty, iż rzadko są wykrywane a sprawcy nadużyć tylko symbolicznie karani. Jest to raczej skutek a nie przyczyna. Wydaje się, iż powodem tego stanu jest erozja wartości instytucji państwowych. Na łamach gazet nie toczą się debaty ustrojowe, dotyczące ułożenia spraw państwa. Istotne reformy zakończyły się z końcem rządu Jerzego Buzka. Jedyne, co wyziera z pozornych reform, takich jak przemalowanie Kas Chorych na Fundusz Ochrony Zdrowia to zaborcze rwanie sukna państwowego w swoja stronę. Dominuje tzw. skuteczność rozumiana nie jako realizacja programów, choćby partyjnych, ale bardziej jako spryt w indywidualnym ustawianiu się tzw. elity politycznej. Przestaje, więc dziwić przepływ polityków z partii do partii. Przynależność do ugrupowania pojmowana jest bardziej jako trampolina dla własnych karier niż identyfikacja z programem czy wartościami. Nie dziwi więc, że zniknęło pojęcie mąż stanu z politycznego słownika. W takiej sytuacji i w takiej atmosferze rodzi się właśnie patologia życia państwowego.

W okresie II Rzeczpospolitej po doświadczeniach podobnych patologii Marszałek Piłsudski rzucił hasło sanacji państwa. Sanacji, czyli uzdrowienia państwa, po to, aby funkcjonowało w interesie obywateli a nie tylko grupy określanej mianem oligarchii.

Z tych samych powodów dwadzieścia trzy lata temu powstał NSZZ „Solidarność”. Z tej też racji dla „Solidarności” problem ten jest wyzwaniem.

powrót do archiwum