Pomoc dla pomocy społecznej

Waldemar Bartosz

 

Od czasu do czasu rozlega się medialna wrzawa dotycząca poziomu płac wielu grup zawodowych. Zazwyczaj hałas ten ma na celu przekonanie opinii publicznej, że żądania pracownicze są nieuzasadnione, że niszczą gospodarkę, zwiększają inflację i są źródłem innych nieszczęść. Nic to, że koszty utrzymania rosną, że wzrost cen żywności sięgnąć może nawet 25 procent. Jednocześnie często te same media przekonują, że należy znieść tzw. „ustawę kominową”, która ogranicza poziom wynagrodzeń dla menagmentu zarządzającego spółkami skarbu państwa. Przekonują więc, że dotychczasowe płace owych zarządców są zbyt mizerne i dlatego zbiegną oni do spółek prywatnych. Co prawda jakoś nie widać tego odpływu. Czasami obserwujemy trendy nawet odwrotne, biorąc pod uwagę sytuacje powyborcze. Wówczas rozpoczyna się wyścig do foteli prezesowskich w spółkach podległych generalnie ministrowi skarbu państwa. Przy tej wrzawie umykają uwadze te grupy społeczne, które nie rzucają się w oczy. Wielokrotnie średnie wynagrodzenie w tych grupach przekracza niewiele powyżej minimalnego wynagrodzenia. Jedną z takich grup stanowią pracownicy domów pomocy społecznej. Niewiele o niej słychać, bowiem każda bardziej radykalna akcja protestacyjna groziłaby bezpieczeństwu pensjonariuszy owych domów pomocy społecznej. Dramatyczna sytuacja tej grupy społecznej datuje się od momentu nowelizacji ustawy o pomocy społecznej dokonanej przez koalicję SLD-PSL w 2004r. Istotą tej zmiany było odseparowanie się rządu od odpowiedzialności za losy domów pomocy społecznej. Od 2004r. skarb państwa nie finansuje kosztów pobytu pensjonariuszy tych domów. Obowiązek ten zrzucono częściowo na rodziny pensjonariuszy, na nich samych a przede wszystkim na samorządy gminne. Od tego momentu gmina kieruje pensjonariuszy do odpowiedniej placówki pomocy społecznej i finansuje ponad 50% kosztów pobytu tego pensjonariusza w placówce. Rozwiązanie takie ma swoje wielokrotnie negatywne konsekwencje. Przede wszystkim gmina nie ma motywacji, aby jej mieszkańcy kwalifikujący się do pobytu w domach pomocy społecznej korzystali z tej usługi socjalnej. Po prostu każde skierowanie pociąga za sobą koszty. Któż ich chce? Skutkiem jest pozostawienie wielu starszych i często schorowanych ludzi w trudnych warunkach życiowych. Dla domów pomocy społecznej oznacza to ograniczenie dopływu środków finansowych. Mechanizm ten odbija się negatywnie na płacach zatrudnionych tam pracowników. Co roku dyrektorzy placówek tłumaczą, że nie posiadają odpowiednich środków finansowych na wzrost wynagrodzeń. Ponadto szacowanie kosztów funkcjonowania domów i planowanie wydatków na następny okres kalendarzowy dokonuje miejscowy starosta w oparciu o dane z roku poprzedniego. Opisany pokrótce mechanizm finansowania domów pomocy społecznej powoduje, że starostwa zaniżają te koszta, aby nie zniechęcać gmin do kwalifikowania pensjonariuszy. Odbija się to negatywnie na budżetach domów ze skutkami już wcześniej opisanymi. Skutki dla pracowników są dramatyczne. Stąd fala odejść z tych placówek. Sytuacja ta wymaga radykalnych zmian również w sferze ustawodawczej.

 

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska