Potrzeba wspólnotowości
Waldemar Bartosz
Kilka
tygodni temu zakończył się we Wrocławiu Chrześcijański Tydzień Społeczny.
Zorganizowany przez kilkanaście organizacji społecznych, w tym przez Region
Dolnośląski NSZZ "Solidarność", nawiązywał do przedwojennych tradycji
podobnych „tygodni” organizowanych w Polsce i do aktualnie kontynuowanych
inicjatyw francuskich. Wspomniany „tydzień” odbywał się pod hasłem:
„wspólnotowość drogą rozwoju Polski”. Na pozór wydaje się, że tak sformułowany
problem jest mocno teoretyczny i nie dotyka palących problemów Polaków. Na
pozór. Jeśli się bowiem przyjrzymy różnym społecznym
niewygodom, dojść musimy do wniosku, że jednym z najważniejszych powodów jest
właśnie zanikanie wspólnotowości. Na to negatywne zjawisko wskazują również
badania socjologiczne. Najbardziej bowiem
identyfikujemy się z rodziną, z grupą towarzyską, znacznie mniej ze
środowiskiem lokalnym, z gminą, z państwem. Na nowo, jak za PRL-u ożyła
dychotomia: my-oni. Oni – to każda władza, również ta najbliższa: rada gminy,
wójt, burmistrz, prezydent. Na początku Polski samorządowej uruchomiono
periodyk o znaczącym tytule: Wspólnota samorządowa. Dziś, po kilkunastu latach,
samorząd coraz rzadziej kojarzy się z „ogółem mieszkańców na określonym terytorium”
jak to definiuje ustawa o samorządzie gminy. Coraz częściej samorząd kojarzy
się z machiną urzędniczą, do której zaliczeni są również wybierani radni. Taki
stan rzeczy przeczy idei społeczeństwa obywatelskiego, takiego, w którym każdy
obywatel posiada i ma tę świadomość, uczestniczenia w procesie podejmowania
decyzji. Przy braku takiego poczucia następuje coraz szerszy proces alienacji,
czyli izolacji i wykluczenia. Jednym z objawów takiego stanu jest niska
frekwencja wyborcza. Nie idziemy do urny wyborczej, jeśli nie jesteśmy
przekonani o naszym wpływie na podejmowane decyzje. Innym objawem tego stanu
jest fasadowość instytucji dialogu społecznego. Określony stosownymi ustawami,
procedurami, musi się odbywać, jednak toczy się on wyłącznie formalnie, nie
podejmując istotnych problemów społecznych. Klinicznym przykładem są losy
negocjacji prowadzonych w Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych i w
Wojewódzkich Komisjach Dialogu Społecznego. Istotny wpływ na fasadowość dialogu
społecznego ma niski udział pracodawców w związkach pracodawców. Według danych
jedynie niewiele ponad 2 procent pracodawców zrzeszonych jest w tych związkach.
Stan taki powoduje, że związki zawodowe nie posiadają partnerów do negocjowania
i zawierania ponadzakładowych umów zbiorowych pracy.
Diagnoza ta pokazuje jak daleko odchodzimy od zasady wspólnotowości. Dobrze więc, że wiele odpowiedzialnych środowisk przywołuje
konieczność budowania wspólnotowości. Miejmy nadzieję, że dłużej niż trwa jeden
tydzień.
Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska